Persona 5 zasługuje na 18+. Seks, dragi, nauczycielka na telefon
Chociaż kapitalna Persona 5 nie jest tak krwawa i brutalna jak masa innych gier, to właśnie dzieło Japończyków dostało oznaczenie 18+. Rygorystyczne ograniczenie wiekowe może początkowo zaskakiwać. Wystarczy jednak kilka godzin w świecie gry, aby zrozumieć obawy cenzorów.
UWAGA - tekst zawiera spoilery
Persona 5 wrzuca gracza w skórę nastoletniego wyrzutka. Chłopak zostaje niesprawiedliwie wrobiony w wydarzenia, na skutek których trafia pod dozór prokuratorski. Bohater ląduje w nowej szkole. Jego „kryminalna historia” nie ułatwia nawiązywania nowych kontaktów. Na szczęście wokół nastolatka znajdują się inni „wykluczeni” – rówieśnicy, którym los nie sprzyja i którzy zostali poszkodowani przez dorosłych.
To na konflikcie między nastolatkami oraz dorosłymi opiera się Persona 5. Wykorzystanie naiwnych, szczerych, pełnych nadziei młodych ludzi przez starszych, zgryźliwych, chciwych i bezdusznych pełnoletnich jest motywem przewodnim tej gry. Brzmi naiwnie? Persona 5 porusza jednak takie tematy jak wykorzystywanie seksualne, handel narkotykami czy kradzież pracy. Gra posiada oznaczenie 18+, na które w pełni zasługuje. No, ale po kolei:
1. Persona 5 nie boi się poruszać tematu seksualnego wykorzystywania uczennic.
Lwia część gry ma miejsce w japońskim liceum. Tam niepodzielnie panuje pupil dyrektora - wuefista będący byłym siatkarzem, z olimpijskim medalem na koncie. Dzięki jego drakońskiemu programowi szkoła odnosi sukcesy sportowe, co przekłada się na bezgraniczną władzę nad studentami. Skoro są wyniki rozsławiające placówkę, nikt nie pali się do kwestionowania tego, jakim kosztem są zdobywane.
Niestety, nauczyciel osiąga rezultaty znęcając się fizycznie i psychicznie nad swoimi podopiecznymi. Jeszcze gorzej mają dziewczyny. Te w oczach wuefisty są niczym innym, jak obiektem seksualnego pożądania. W grze dochodzi nawet do momentu, w którym były siatkarz stawia ultimatum jednej z bohaterek - albo się z nim prześpi, albo jej przyjaciółka straci miejsce w podstawowym składzie.
Najgorsze w całej sytuacji nie jest to, że doszło do wykorzystywania seksualnego. O wiele bardziej obrzydliwy jest fakt, że o procederze wiedziała reszta pedagogicznej kadry. Niestety, nauczyciele przymykali na to oko, ze względu na wcześniej wspomniane „rezultaty”. Maltretowani i zastraszani uczniowie nie mieli gdzie zwrócić się o pomoc. Niezwykle przygnębiająca sprawa.
2. Dziewczyny służą jedynie do zaspokajania żądz niegodziwych dorosłych.
Jeszcze dosadniej robi się, gdy gracz trafia do Metaverse - alternatywnego wymiaru, w którym żądze i popędy biorą górę nad zachowaniem człowieka. Pragnienia, nawet najbardziej skryte oraz wstydliwe, ulegają materializacji. Również te należące do niegodziwego wuefisty.
Odwiedzając jego skrawek alternatywnego wymiaru, gracz widzi nie tylko pomniki z podobizną nauczyciela, ale również płaskorzeźby przedstawiające roznegliżowane uczennice. W świecie byłego siatkarza dziewczęta są przedstawione jako jednostki niezdolne do samodzielnego myślenia, istniejące tylko po to, aby dawać przyjemność nauczycielowi.
Gdy dochodzi do konfrontacji z wuefistą, twórcy Persony 5 nie ograniczają swojej fantazji. Mężczyzna przybiera formę demona, która jest bardzo dosadna. Potwór swoim długim jęzorem atakuje tylko żeńską część drużyny. Do tego co jakiś czas „połyka” roznegliżowaną, uprzedmiotowioną uczennicę, regenerując w ten sposób swoje życie. Fakt, że przeciwnik ma na sobie jedynie majtki, przestaje być na tym tle zaskakujący.
3. Metaverse materializuje te najbardziej prymitywne rządze i popędy.
Świat nauczyciela to tylko jedna z wielu niepokojących lokacji. Dziwaczne miejsca są usiane jeszcze bardziej dziwacznymi Personami, które gracz kolekcjonuje niczym Pokemony. Napotkane istoty stanowią odbicie skrytych pragnień i charakterów tworzących Metaverse. Nic zatem dziwnego, że część z nich wygląda… co najmniej nietypowo.
Na swojej drodze napotkałem między innymi błotnistego demona, który kształtem przypominał zdeformowanego penisa. To nie pierwszy raz, gdy seria wykorzystuje męskie przyrodzenie jako podstawę do tworzenia wyglądu przeciwników. Oczywiście dla ponętnych, kobiecych kształtów Japończycy również znaleźli miejsce. Wiele person ocieka seksem. Stoi w wyzywających pozach bądź posiada odzienie, które ledwo cokolwiek zakrywa.
Twórcy Persony z wyjątkowy dla siebie sposób łączą horror, science fiction, fantasy oraz erotykę w dziwaczną, bardzo egzotyczną całość. Czegoś takiego nigdy nie spotkacie w wielkich grach cRPG od zachodnich deweloperów. To mieszanka jedyna w swoim rodzaju, która nie każdemu przypadnie do gustu.
4. Pani wychowawczyni… na wieczorny telefon
Jeżeli myślicie, że najbardziej hardkorowe przypadki mamy już za sobą, jesteście w błędzie. Na mnie wielkie wrażenie zrobiła jedna z ważniejszych postaci niezależnych - wychowawczyni głównego bohatera, która pomaga mu wdrożyć się w nowe liceum. Mało kto wie jednak, że skromnie ubierająca się kobieta prowadzi podwójne życie…
Po zakończeniu pracy w szkole, wychowawczyni zakłada na siebie sugestywny strój francuskiej pokojówki, którą można wynająć przez telefon. Za okrągłe 5000 jenów taka „Francuzka” wysprząta mieszkanie, ugotuje obiad, zrobi pranie, ale również zaoferuje nieco bardziej „niestandardowe usługi”.
Na skutek humorystycznego zwrotu akcji francuska pokojówka natrafia na głównego bohatera. Zamiast zrezygnować z „nocnej kariery”, kobieta zmienia swojego wychowanka w stałego klienta. Nauczycielka potrzebuje pieniędzy, a główny bohater ma ich pod dostatkiem, zdobywając monety podczas walk w wymiarze Metaverse. W ten sposób regularnie korzystamy z usług „pani na telefon”, z którą możemy również romansować.
Gdyby tego było mało, nauczycielka proponuje, że w zamian za dochowanie tajemnicy pozwoli graczowi obijać się na lekcjach. Zamiast uczestniczyć w zajęciach, ten może bez żadnych konsekwencji czytać inne książki, a nawet spać. Nie ma to jak inspirująca wychowawczyni.
5. Monogamia jest przereklamowana
Wraz z rozwojem wątku fabularnego wokół gracza pojawia się masa młodszych i starszych kobiet. Z prawie każdą z nich można romansować. Niby nic wielkiego. Flirt jest częstym elementem gier cRPG, więc dlaczego inaczej miałoby być w Personie?
Wyjątkowość podejścia Japończyków polega na tym, że producenci nie widzą problemu w jednoczesnym romansowaniu z wieloma kobietami. O ile gry BioWare zachęcają do relatywnie wiernej monogamii, w Personie jest zupełnie odwrotnie. Im lepsze relacje z otaczającymi nas postaciami, tym potężniejsze stają się kolekcjonowane przez nas persony. Co za tym idzie, amatorzy flirtu poczują się jak ryby w wodzie, jednocześnie zasilając swoje umiejętności specjalne.
Co ciekawe, pomimo oznaczenia 18+, w grze nie pojawiają się żadne dosadne sceny seksu. No i dobrze, biorąc pod uwagę wiek niektórych bohaterek.
6. Język, alkohol, narkotyki, nagość… PEGI miało pełne ręce roboty
Poza wcześniej wymienionymi elementami, Persona jest pełna modelowych „złych składowych”. Alkohol, narkotyki, lekka nagość czy przekleństwa - wszystko to jest silnie obecne w produkcji, która wystarcza na ponad 100 godzin zabawy. Miejscami bohaterowie klną jak stali bywalce budy z piwem.