REKLAMA

Zainstalowałam GG pierwszy raz od 10 lat. Oto co poczułam

Coś mnie tknęło, żeby wrócić do ważnego momentu mojego internetowego życia i ponownie zainstalować GG. Była nostalgia, była swego rodzaju radość, nieprzyjemne zaskoczenie, ale i smutek - czyli miszmasz emocji, którego się spodziewałam. Czego się nie spodziewałam to żalu, że naprawdę dobry komunikator świeci pustkami.

Zainstalowałam GG pierwszy raz od 10 lat. Oto co poczułam
REKLAMA

Pamiętam bardzo dobrze dzień, w którym założyłam (wtedy jeszcze) Gadu-Gadu. Dostałam własnego laptopa, rodzice podłączyli internet, po czym poprosiłam koleżankę z klasy, by ta zainstalowała mi "giegie" i założyła Naszą-Klasę. Oczywiście nie miałam wtedy jeszcze skrzynki email, więc przy tej także mi pomogła. Z jej pomocą na mojej liście kontaktów znalazły się pierwsze osoby z naszej klasy, których numery pamiętała. Resztę dodałam w ciągu kilku dni, bowiem była to złota era popularności GG, podczas której nawet producenci zeszytów - na fali owej popularności - drukowali ostatnią stronę z listą do wpisania kontaktów Gadu-Gadu, zamiast tabliczki mnożenia czy wzorów matematycznych.

REKLAMA

GG miał każdy. Mówiąc każdy, mam na myśli każdy. Każdy w klasie, szkole, nauczyciele, sąsiedzi, młodsi, starsi. Nawet moje ciotki, którym można by przyczepić brzydką łatkę "statystycznej Grażyny" ją miały. W szczytowym momencie miałam ponad 50 kontaktów, więcej niż na telefonie. Zmiany w moim życiu odzwierciedlała właśnie lista kontaktów - z jednymi osobami stopniowo rozmawiałam coraz mniej, z innymi coraz więcej, zaczynałam poznawać ludzi w internecie i także oni zajmowali słuszną część listy kontaktów.

Były awatary kradzione z Google Grafika, opisy ze stron będących pierwszymi wynikami wyszukiwania "fajne opisy na gg", moja historia oglądania na YouTube była zapchana "sekretnymi trikami na gg", a brzmienie odtwarzanego na słuchawkach Linkin Park przerywał dźwięk przychodzącej wiadomości. Idę o zakład, że też go słyszysz.

Więc gdy ostatnio stwierdziłam "A gdyby tak ponownie zainstalować GG?" owa nostalgia uderzyła mnie równie mocno, jak i pewna doza negatywnych uczuć.

GG na moim komputerze po raz pierwszy od dekady

Po instalacji okazało się, że moje gimnazjalne "jedno hasło do wszystkiego", jakkolwiek ryzykowne by nie było, pozwoliło mi zalogować się do mojego prawie piętnastoletniego konta. Na liście kontaktów praktycznie pustka, ostatnie pięć osób, których przed odinstalowaniem komunikatora nie usunęłam z braku kontaktu (lub w drugą stronę - one nie usunęły mnie). Wszystkie z charakterystycznym, czerwonym słoneczkiem.

Interfejs komunikatora zmienił się... na lepsze. Patrząc na niego mam wrażenie, że GG wyrzuciło z niego wszystkie zbędne dodatki, odświeżyło, by wyglądem nie odstawał od aktualnych trendów w webdesignie i zostawiło to, co jest niezbędne dla większości użytkowników. Z jednej strony GG wygląda blado gdy postawione obok Whatsappa, Messengera czy mojego ulubionego Discorda. Z drugiej to absolutne minimum na swój urok, z którego chętnie bym korzystała. Gdybym mogła.

Mając listę kontaktów wypełnioną listą wirtualnych trupów, skorzystałam ze wbudowanej w komunikator opcji "Losuj rozmówcę". I moi rozmówcy... cóż... dzielą się na dwie grupy.

Pierwsza nie odpowiadała na moje wiadomości. Druga - w odpowiedzi na moje wiadomości lub znajdując mnie poprzez Losowanie rozmówcy - kończyła rozmowę gdy w odpowiedzi na pytanie "Czy mam kogoś" odpisywałam "Mam :)". Chciałabym powiedzieć, że jest trzecia grupa, albo chociaż wyjątki. Niestety nie, moje doświadczenie z niedobitkami użytkowników GG było binarne.

50 proc. moich rozmów wyglądało dokładnie tak

Ponadto w zdecydowanej większości osoby, które udało mi się odnaleźć w ramach Losowania to mężczyźni w wieku 20+. Choć dane opublikowane przez GG trzy lata temu mówią inaczej i z komunikatora korzystają wszystkie grupy wiekowe, a podział płci jest mniej-więcej równy, to moje doświadczenie z Losowaniem nazwałabym "młodymi ogierami i napalonymi tatuśkami".

Miałam przez chwilę wątpliwość czy może działa tu jakiś algorytm, sugerujący rozmówców na podstawie płci. Tak więc zmieniłam ją w profilu na mężczyznę. Nadal nie byłam w stanie znaleźć na platformie kobiet.

Mimo tego zawodu byłam w pewien sposób szczęśliwa, bo te kilka lubieżnych wiadomości, które otrzymałam, pozwoliły mi usłyszeć ukochany, nostalgiczny dźwięk przychodzącej wiadomości i użyć po raz kolejny kultowych emotikon.

GG nie jest złe, po prostu brakuje mu użytkowników

Pomimo dość negatywnego doświadczenia z napotkanymi użytkownikami, sam komunikator GG nie jest zły. Jest prosty, responsywny, a choć twórcy komunikatora mieli dość długą historię ładowania w aplikację rzeczy niepotrzebnych lub które konkurencja robiła lepiej. Nie ma już opcji dzwonienia, skórek, radia OpenFM, serwisy Blip i Moja Generacja już dawno zniknęły z internetu, a wraz z nimi powiązane opcje. Jest tylko prosty, przejrzysty komunikator tekstowy, który może zachwycić osoby starsze jako alternatywę dla popularnych dziś (a przeładowanych opcjami niczym stare Gadu-Gadu) komunikatorów lub młode pokolenia, które dla sentymentu i pewnego detoksu chcą wrócić do (prawdopodobnie) swojego pierwszego komunikatora.

Powiem więcej, obecnie największym problemem GG jest fakt, że korzysta z niego marginalny procent użytkowników całego polskiego internetu. Bowiem w przypadku komunikatorów internetowych to nie funkcjonalność aplikacji decyduje o zainteresowaniu, a ilość osób, z którymi można skontaktować się z jednego okienka. A odbudowanie dawnej świetności komunikatora nie będzie możliwe, jeżeli na GG dana osoba będzie miała trzy kontakty, po czym będzie ona wracać na Messenger, by skontaktować się z czternastoma innymi i swoim fryzjerem.

Inna kwestia, że GG intensywnie pracuje nad powrotem na rynek, a retoryka owej kampanii oparta jest na sentymentach (prawie 60 proc. obecnych użytkowników korzysta z GG od 10 lat lub dłużej, 47 proc. wskazuje sentyment jako powód korzystania z aplikacji). A sentymenty nie sprzedadzą GG obecnym nastolatkom, które w czasie świetności komunikatora były w pieluszkach.

REKLAMA

Więcej na temat GG (Gadu-Gadu):

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA