Jest tani sposób na lepsze Wi-Fi w domu. Nie musisz wymieniać wszystkich sprzętów
System Wi-Fi typu mesh marzy się prawdopodobnie wielu właścicielom domów, większych mieszkań oraz po prostu tym, którzy w swoim miejscu zamieszkania mają "martwe pola" dostępu do internetu. Czy jednak trzeba od razu wymieniać wszystkie sprzęty i wydawać pieniądze na komplet nowych urządzeń? Niekoniecznie.
Oczywiście dedykowany system mesh będzie rozwiązaniem najprostszym. Tyle tylko, że nie będzie najtańszy ani zakupowo najbardziej rozsądny. Bolesny może być także fakt, że zakup kompletnego mesha oznacza, że będziemy musieli pozbyć się naszego obecnego routera - a więc będziemy musieli ponownie przejść konfigurację oraz pozbyć się po prostu dobrze funkcjonującego sprzętu.
Co zrobić, żeby tego uniknąć, ale jednocześnie rozbudować naszą domową sieć? Nie, powtarzacze zasięgu nie wchodzą w grę - a przynajmniej nie w dotychczasowym ich rozumieniu. Jest coś zdecydowanie lepszego.
To rozwiązanie nazywa się EasyMesh.
W dużym skrócie i uproszczeniu - jest to zatwierdzony przez WiFi Alliance, obecny na rynku od jakiegoś czasu standard, który pozwala połączyć ze sobą w sieć zbliżoną do "pełnoprawnego" mesha urządzenia, które pierwotnie do takiej pracy nie były przeznaczone. W jeszcze prostszym wydaniu - Wi-Fi EasyMesh pozwala stworzyć sieć mesh ze standardowych routerów, wzmacniaczy sygnału i podobnych.
Podstawowa różnica w stosunku do dotychczasowych rozwiązań, które pozwalały nam z wykorzystaniem podobnych sprzętów rozszerzyć zasięg naszego Wi-Fi? Przede wszystkim nie mamy tutaj problemu związanego z przełączaniem się pomiędzy poszczególnymi punktami dostępowymi, co potrafiło być prawdziwą zmorą takich systemów. Wszystko funkcjonuje tutaj w ramach jednej sieci, a przełączenia między poszczególnymi punktami są niezauważalne z perspektywy użytkownika.
Dodatkowo, jako że jest to standard, a nie rozwiązanie pojedynczego producenta, w teorii obiecywana jest zgodność pomiędzy urządzeniami różnych marek. Dorzućmy jeszcze fakt, że obsługa Wi-Fi EasyMesh jest obecna w wielu już obecnych na rynku i popularnych produktach, i potencjalnie mamy zwycięzcę w kategorii "tanie rozbudowanie domowego Wi-Fi".
Zamiast jednak trzymać się teorii, przez ostatni miesiąc na co dzień korzystałem z tego typu rozwiązania. I to na sprzętach, które sporo osób ma w domu i które zdecydowanie nie kosztują fortuny.
Wi-Fi EasyMesh w praktyce - z czego można ją stworzyć i jak wygląda konfiguracja?
Mój zestaw testowy składał się w sumie z czterech urządzeń - routera TP-Link Archer AX10, wzmacniacza sieci bezprzewodowej TP-Link RE700X, routera Mercusys MR70X i routera TP-Link Archer C64.
Szybka wizyta w porównywarkach cen w sklepach internetowych natychmiast pokazuje nam, że większość z tych sprzętów to urządzenia, które można uznać za zdecydowanie niedrogie. Archer C64 kosztuje zaledwie 120-150 zł, Archer AX10 - 230 zł, Mercusys MR70X - ok. 200 zł i tylko RE700X to około 350-400 zł.
Dla porównania, zestaw dwóch sztuk TP-Link Deco, czyli "domyślnego" systemu Wi-Fi typu mesh, kosztuje około 400 zł, a po zakupie zostajemy z niepotrzebnym dotychczasowym routerem. Jeśli natomiast okaże się, że nasz istniejący router obsługuje EasyMesh, możemy rozszerzyć sieć za ok. 120 zł - czyli równowartość ceny Archera C64. Zdecydowanie jest różnica.
Plus odpada nam ponowna konfiguracja systemu, bo...
... konfiguracja EasyMesh jest tak prosta, że aż niewiele da się o niej napisać.
Na początek konfigurujemy ten router, który ma być routerem podstawowym naszej sieci. Przy czym jeśli faktycznie rozbudowujemy naszą sieć, a nie tworzymy ją testowo od początku, odpada nawet i ten krok.
Pozostaje tylko zalogować się albo do aplikacji Tether, albo strony zarządzania routerem, wybrać zakładkę EasyMesh, a następnie rodzaj urządzenia, jaki będziemy chcieli włączyć do sieci mesh jako satelity. W moim przypadku do wyboru były inne routery, wzmacniacze oraz produkty innych producentów. Po wybraniu każdej z tych opcji dostaniemy prostą instrukcję, jak należy dalej postępować:
Przeważnie cała procedura ogranicza się do wciśnięcia przycisku WPS na głównym routerze i na "satelicie", a potem odczekaniu około minuty albo dwóch, żeby cały system został skonfigurowany. Ewentualnie należy przywrócić - również jednym przyciskiem - router dodatkowy do ustawień fabrycznych, a resztą również zajmie się już aplikacja.
Co ciekawe, nie ma większego znaczenia, jakiej marki jest router podłączany jako satelita. Do routerów TP-Link podłączyłem router Mercusys i całość wymagała jedynie wciśnięcia wspomnianych przycisków WPS. Tak, tyle wystarczy, nie trzeba kompletnie nic zmieniać i kompletnie nic ustawiać na nowo. Satelity w takiej sieci przejmują wszystkie ustawienia routera głównego, w tym oczywiście dane sieci bezprzewodowej. Na dobrą sprawę w tym miejscu kończy się nasza przygoda z konfiguracją.
Oczywiście jest tutaj odrobinę więcej pracy niż przy klasycznej sieci mesh, ale trudno stwierdzić, że jest za dużo. Z poziomu panelu sterowania możemy przy okazji sprawdzić, jak prezentuje się chociażby zasięg poszczególnych modułów, żeby ustawić je w optymalnej odległości od siebie.
W przypadku wzmacniaczy sygnału można jeszcze dostać się do bardziej szczegółowej strony podglądu, na której możemy sprawdzić m.in. siłę sygnału z głównego routera w podziale na sieć 2,4 i 5 GHz:
Niestety do podobnych detali nie dostaniemy się w przypadku routerów - działając w trybie satelity mają one wyłączone strony konfiguracyjne, karmiąc się wyłącznie tym, co przekaże im router ustawiony w systemie jako główny.
Przy okazji, jeśli ktoś planuje rozbudować sieć w domu w sposób hybrydowy, tj. połączyć router główny z wybranymi satelitami za pomocą przewodów - w przypadku wybranych sprzętów TP-Link taka opcja jest już możliwa. W ten sposób można np. zapewnić sobie dostęp do tej samej sieci bezprzewodowej tam gdzie inaczej nie udałoby się uzyskać standardowego "rozszerzenia" zasięgu sieci Wi-Fi mesh.
Czy "czuć", że przełączamy się między punktami dostępowymi?
Nie. W moim przypadku przeskakiwanie pomiędzy poszczególnymi punktami odbywało się całkowicie niezauważalnie i nie byłem w stanie ani wychwycić, ani odczuć momentu, kiedy telefon czy tablet przeskakiwały z jednego routera na drugi. Zresztą w ramach eksperymentu "podmieniłem" żonie domyślną domową sieć na telefonie na właśnie EasyMesh - kompletnie niczego nie zauważyła.
Podobnie trudno mi zarzucić cokolwiek w kwestii stabilności połączenia czy funkcjonowania całego systemu. Biorąc pod uwagę, że dziennie spędzam niestety często po kilkanaście godzin dziennie podłączony do internetu - mogę chyba uznać, że prędzej czy później zauważyłbym problem. Zauważyłbym też pewnie, gdybym nie mógł się dostać do domu, bo mój zamek nie byłby się w stanie połączyć z internetem, a potem z telefonem - nic takiego na szczęście nie miało miejsca.
A jak wyglądają prędkości w Wi-Fi EasyMesh?
Jeśli chodzi o zmiany w kwestii opóźnienia, to były one mniej więcej zerowe. Wszystkie testy przeprowadzone z pomocą aplikacji Speedtest pokazywały ping w okolicach 5-7 ms, i to zarówno w momencie, kiedy korzystałem z klasycznej sieci z jednym routerem i bez podłączonych satelitów, jak i w momencie, kiedy cała sieć składała się z 4 urządzeń.
Trudno mieć też coś do zarzucenia prędkości. Stojąc bezpośrednio przy głównym routerze Speedtest wskazywał wyniki w okolicach 430-460 Mpbs, ale prędkość ta - w konfiguracji z jednym urządzeniem - spadała np. w sypialni po drugiej stronie domu do około 200-230 Mbps. Wprowadzenie do sypialni jednego z dodatkowych elementów systemu (w tym przypadku RE700X) poprawiło rezultaty do poziomu od 350 do nawet 420 Mbps (przy czym bardziej powtarzalna była ta pierwsza wartość).
Podobnie zresztą miały się eksperymenty w innych zakamarkach domu, gdzie do tej pory zasięg i prędkość były w przypadku systemu jednorouterowego zdecydowanie słabsze. Czyli na dobrą sprawę efekt został osiągnięty - zapewniłem sobie prostym i tanim sposobem internet, albo "więcej internetu", tam, gdzie do tej pory było z nim gorzej.
EasyMesh - czy warto?
Właściwie trudno napisać, czy warto w rozumieniu "warto kupić", bo istnieje spora szansa, że EasyMesh w naszym routerze już mamy - albo wystarczy odpowiednia aktualizacja oprogramowania i będziemy je mieli.
Zdecydowanie warto natomiast zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze - zanim pozbędziemy się naszego dotychczasowego routera z zamiarem wydania gotówki na zestaw mesh, sprawdźmy, czy przypadkiem nie mamy odpowiedniego routera, który pozwoli nam zbudować sieć EasyMesh za grosze. Owszem, jest to rozwiązanie trochę mniej eleganckie podczas konfiguracji niż "zwykły" mesh, ale pod wieloma względami mu nie ustępuje. Zresztą sam na co dzień korzystam właśnie z mesha, a po przesiadce na EasyMesh w standardowym użytkowaniu nie odczułem żadnej różnicy - wszystko działa, prędkość i zasięg też nie pozostawiają miejsca na narzekanie.
Drugą rzeczą, którą warto zrobić, jest sytuacja, kiedy planujemy kupić "zwykły" router i nawet nie myślimy o meshu. Na miejscu kupującego sprawdziłbym, czy router, który planuje nabyć, obsługuje EasyMesh. Teraz może mu się to nie przydać, ale w przyszłości może dzięki temu zaoszczędzić naprawdę sporo pieniędzy. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie nam potrzebny większy zasięg domowej sieci Wi-Fi.