Zamiast selfie - prawdziwe portrety. Adobe chce odczarować przednią kamerkę
Przednia kamerka w smartfonie od początku była traktowana po macoszemu. Adobe chce to zmienić za sprawą nowej aplikacji, która zwykłe selfie zamieni w prawdziwe portrety.
Adobe zaprezentowało właśnie coś na kształt trailera aplikacji mobilnej. Jest to przykładowy pokaz możliwości tego, co potrafią algorytmy Adobe Sensei, czyli ramienia firmy skupionego wokół sztucznej inteligencji, a konkretnie dziedziny machine learning.
Film nie przedstawia finalnego produktu, ponieważ tak zaawansowana aplikacja na razie nie istnieje. Jest to raczej zbiór pomysłów, które Adobe chce stopniowo wdrażać do aplikacji mobilnych.
W jaki sposób aplikacja Adobe Sensei może zrewolucjonizować rynek foto? Oto trzy główne aspekty.
Po pierwsze, symulacja wąskiego kąta widzenia
Czy zauważyliście, że producenci smartfonów bardzo lubią chwalić się szerokością swoich obiektywów w tylnej oraz w przedniej kamerce? Przyjęło się przekonanie, że im szerzej, tym lepiej. Na szerszym kącie można przecież złapać całą grupę znajomych, a nie ledwie 2-3 osoby.
Nikt nie wspomina o tym, jak na takim szerokim kącie prezentuje się pojedyncza twarz. A prezentuje się karykaturalnie, jak w krzywym zwierciadle. Szeroki kąt połączony z małą odległością fotografowania wprowadza ogromne przerysowania. Nos jest wielki, a czoło, broda i uszy są cofnięte. Twarz wygląda na szczuplejszą, bardziej pociągłą, ale to tylko złudzenie.
Zauważcie, że wszystkie obiektywy portretowe stosowane w tradycyjnych aparatach nie mają nic wspólnego z szerokim kątem. Wręcz przeciwnie, mają znacznie węższy kąt od standardu. Szkła o podobnych parametrach nie da się umieścić w smartfonie, ale Adobe chce programowo zasymulować działanie prawdziwego obiektywu portretowego.
Jeśli korekta perspektywy będzie działała tak dobrze, jak na gifie wyżej, to przednie kamerki staną się o wiele bardziej użyteczne.
Po drugie, symulacja rozmycia tła
Dobry obiektyw portretowy jest jasny, a dodatkową zaletą jasności jest płytka głębia ostrości, dzięki której można rozmywać tło za fotografowaną postacią.
W obiektywie smartfonów podobny efekt rozmycia można uzyskać w zdjęciach semi-makro, ale z pewnością nie przy portretach. Jedyną drogą na skróty jest skorzystanie z programowego rozmycia. Taką opcję oferuje wiele smartfonów, ale w przedniej kamerce tylko smartfony Huawei. Podobny pomysł wykorzystuje też zapowiadana aplikacja Adobe.
W przypadku Adobe może to mieć dużo sensu. To właśnie Photoshop (najważniejszy produkt Adobe) ma najlepsze algorytmy do maskowania i wycinania trudnych obszarów, takich jak włosy. Większość algorytmów wykłada się właśnie na włosach. Jeśli Adobe wdroży do aplikacji algorytmy z Photoshopa, efekty rozmycia mogą być tak realistyczne, jak nigdy wcześniej.
Po trzecie, kopiowanie stylu jednego zdjęcia do drugiego
Algorytmy Adobe pokazane na filmie potrafią rozpoznawać styl jednego zdjęcia i stosować go w zupełnie innym kadrze. Co jakiś czas podobny pomysł jest wdrażany w formie algorytmów tworzonych testowo na uniwersytetach lub laboratoriach Google’a i innych gigantów świata IT.
Można się spodziewać, że prędzej czy później takie algorytmy będą dostępne dla każdego śmiertelnika, w zwykłej aplikacji mobilnej.
Jeśli Adobe wprowadzi aplikację o takich możliwościach, to era fotografii mobilnej nabierze jeszcze większego rozpędu. Fotografowie, którzy do tej pory musieli polegać na drogim sprzęcie, będą mogli znaczną część procesu zasymulować dzięki oprogramowaniu. Z kolei zwykli użytkownicy dostaną możliwości, jakich nigdy wcześniej nie mieli. Jedno jest pewne - przyszłość fotografii to software.