Co się dzieje z Messengerem? Kolejna nowość, której raczej nie polubisz
Facebook Messenger z aktualizacji na aktualizację staje się coraz dziwniejszą aplikacją. Teraz do programu trafiają filtry na twarze rodem ze Snapchata.
Facebook właśnie zaczyna proces aktualizacji swojej aplikacji Messenger, która kiedyś służyła do komunikacji tekstowej. Dziś ten program staje się istnym potworkiem, który inspiracje czerpie garściami ze wszystkich modnych aplikacji społecznościowych, w tym głównie ze Snapchata.
Co by tu jeszcze dodać? Kamerę z filtrami!
Jeśli myślałeś, że Facebook Messenger ma już wystarczająco dużo udziwnień, byłeś w błędzie. W nowej aktualizacji pojawią się trójwymiarowe filtry, które są bliźniaczo podobne do tych ze Snapchata.
Aparat wbudowany w Messengera będzie umiał rozpoznawać charakterystyczne punkty na twarzy, co pozwoli nakładać trójwymiarowe filtry. Część z nich będzie interaktywna, a akcję można będzie wywołać np. poprzez otwarcie ust. To mechanizm dobrze znany ze Snapchata. Filmiki z filtrami będzie można wysyłać znajomym w rozmowie, lub dodawać do sekcji "Mój Dzień", z której znikną one po 24 godzinach.
Dodatkowo samo przejście do wbudowanego aparatu będzie szybsze, bo będzie wymagać tylko jednego kliknięcia z dowolnego miejsca aplikacji - czy to z listy rozmów, czy bezpośrednio z rozmowy.
Facebook chwali się też "tysiącami nowych naklejek, ramek, masek i efektów", które można nakładać na zdjęcia.
Co tu się dzieje?!
Facebook twierdzi, że codziennie w Messengerze wysyłamy 2,5 mld emoji, zdjęć, naklejek i filmików. Aparat poniekąd zaczyna zastępować klawiaturę.
Biorąc pod uwagę ten trend, a także niebywałą popularność Snapchata, kierunek rozwoju Messengera nie powinien dziwić. Z biznesowego punktu widzenia faktycznie ma to sens, ale dla starszych użytkowników te wszystkie nowości są po prostu męczące.
Dopóki Messenger obsługiwał sam tekst i emoji, był świetną aplikacją do komunikacji. Ostatnią powszechnie akceptowalną nowością były naklejki w rozmowach.
Kilka tygodni temu stało się coś złego. Messenger zrobił duży zwrot w kierunku młodszych użytkowników i zaczął kopiować kolejne funkcje Snapchata. Zaczęło się od sekcji Mój Dzień, do której możemy dodawać widoczne dla wszystkich naszych znajomych materiały, które znikną po 24 godzinach. Po drodze pojawiły się też znikające wiadomości.
Messenger staje się aplikacją coraz cięższą, coraz bardziej przeładowaną i coraz mniej zrozumiałą. Alternatywą może być odchudzona aplikacja Messenger Lite, która obsługuje tylko podstawowe funkcje. Brakuje w niej nawet naklejek, ale tę niedogodność można przeboleć. Większą wadą jest brak obsługi dymków konwersacji (kółeczek z awatarami rozmówców, które można przesuwać po ekranie). To naprawdę spory minus.
Gdyby nie ten fakt, już dawno porzuciłbym Messengera na rzecz wersji Lite.