Pojechałem w góry, żeby pobrać Ubuntu i zaktualizować tablet - ekstremalny test internetu mobilnego
Lokowanie produktu
Czy urlop w górach zawsze musi oznaczać też urlop od dostępu do szybkiego internetu? Wyrwałem się na chwilę z biura i kilka dni spędziłem właśnie w takich warunkach. I już znam odpowiedź.
Już na wstępie muszę zaznaczyć, że testy szybkiego LTE od Plusa były dla mnie w dużym stopniu doświadczeniem zupełnie surrealistycznym. Dlaczego? Już tłumaczę:
Oto jak wygląda - z nieznanego mi na razie powodu - transfer na moim stałym internecie po powrocie do domu. Na codzień jest lepiej, ale... niespecjalnie lepiej.
Tak, dobrze zgadujecie - wróciłem do domu i dalej korzystam z routera WiFi z kartą Plusa. Komentujcie jak chcecie, ale... jeszcze nigdy nie miałem w tym domu tak szybkiego połączenia.
Skoro wstęp mamy za sobą, przejdźmy do mięska. Gdzie pojechałem? Do przepięknej o tej porze roku Krynicy-Zdrój.
Dwa dni spędziłem na testowaniu internetu Plusa w mieście, jeden natomiast na testowanie go w trakcie górskiej wędrówki. W końcu nie jedzie się tam tylko po to, żeby pić wodę...
Już pierwszy wieczór po przyjeździe, pokazał, że internetu będę potrzebował. LG X mach, z którym pojechałem, wymagał aktualizacji mniej więcej miliona aplikacji. Okazało się to jednak zupełnie bezbolesne.
Nie mówcie Plusowi, ale widząc to, od razu postanowiłem zaktualizować... swój prywatny tablet. Co mi tam, w domu czekałbym kilka godzin. Stacjonarnie, z hotelu, to jednak żaden wyczyn. Czas w trasę:
I to trasę uczciwą. 21 km marszu obejmowało sporą część Krynicy-Zdrój, a następnie trasę przez Przełącz Krzyżową, Bukowinkę, Przysłop, Runek, Schronisko PTTK Jaworzyna Krynicka, samą Jaworzynę Krynicką i Dolinę Czarnego Potoku.
Czyli góry i doliny, do tego bardzo daleko od miasta. Ale zacznijmy od początku - od kościoła, pod którym wszystko się zaczęło. A przynajmniej ta trasa.
Wow! Ale pewnie internet skończy się od razu po zejściu z asfaltu i wejściu do lasu. Zaprzeczam. I mam na to dowody:
W poszukiwaniu braku internetu udaliśmy się dalej zielonym i żółtym szlakiem wprost na Bukowinkę. Po drodze nadrabiając ostatni materiał Spider's Web TV. W 1080p.
Pomiędzy Bukowniką a Drabiakówką na stoku narciarskim LTE również nie powinno nam zabraknąć. LTE, nie po prostu internetu!
Miejscem, w którym zamiast "LTE" na wyświetlaczu pojawiło się "H" były dopiero okolice Przysłopu. Ale zobaczcie sami - to jest środek niczego, gdzie i tak mogę np. streamować film...
Zresztą chwilę później, jeszcze przed dojściem na Runek LTE wróciło.
Choć już na samym Runku było z nim różnie. Raz LTE, raz 3G, ale bez problemu wysłałem stamtąd kilkanaście zdjęć i dwa filmy do chmury.
Za Runkiem, nieco cofając się, zostaliśmy doprowadzeni aplikacją do Schroniska PTTK Jaworzyna Krynicka. LTE nie było, było za to 3G i zapierający dech w piersiach widok.
Co trochę mnie zaskoczyło, LTE nie pojawiło się na ekranie również na najwyższym szczycie na mojej trasie - Jaworzynie Krynickiej. Powróciło natomiast tuż potem - na stoku narciarskim pod schroniskiem.
Niby Diabelski Kamień, a internet miał. I to LTE! Po środku niczego! A pamiętam jeszcze, jak z gór nie dało się zbytnio dzwonić...
Polana za Diabelskim Kamieniem okazała się już dla LTE Plusa zbyt łatwym testem. Niby środek gór, niby do miasta daleko, a w dół szło minimum 15 Mbps aż miło. I to słoneczko...
Troszkę gorzej było na drodze do Doliny Czarnego Potoku, gdzie maksymalnie do złapania było funkcjonalne 3G. To i tak dobrze - mój prywatny telefon odmówił tam posłuszeństwa.
Czy były więc jakiekolwiek miejsca, gdzie internet nie działał albo działał słabo na tej trasie? Nie znalazłem takiego, a praktycznie nie wypuszczałem telefonu z ręki. Ale to nie był jeszcze koniec testów!
Szybko bowiem okazało się, że nie ma o tej porze gdzie zjeść burgera w Krynicy. Nawigacja w dłoń i... miłe zaskoczenie - podpowiadane są parkingi w okolicy celu!
Po powrocie do hotelu natomiast niezbyt pasował nam malutki (jak na dzisiejsze czasy) telewizor. Lenovo Yoga Tab 3 Pro w dłoń, włączamy projektor. Tak to można oglądać!
Ciekawostka: Yogę Tab 3 Pro można podobno obsługiwać nawet marchewką. Niestety miałem tylko kabanosa... I działało! Rysik, który można potem zjeść!
Niestety potem przegrałem bitwę o Yogę. W ruch poszło HBO Go, a że chciałem oglądać coś innego, musiałem szukać innych rozwiązań.
Tak zostałem z moim prywatnym tabletem. Problem? Żaden. Na dwóch tabletach dało się jednocześnie streamować wideo w wysokiej rozdzielczości bez żadnego lagu czy ładowania.
Być w Krynicy-Zdrój i nie napić się wody? Następnego dnia nadrobiłem to z samego rana (koło 11). Internet? Tyle go było, że nawet nie wiedziałem co z nim zrobić.
Ale wymyśliłem po wejściu na Górę Parkową. Po prostu... pobrałem Ubuntu (w jakieś 2 minuty, transfer w okolicach 60 Mbps!). Co, nigdy nie pobieraliście Ubuntu na szczycie góry? Ech.
Nie będę się rozwodził nad tym, jak działa LTE na terenie samej Krynicy-Zdrój, bo tu jest wzorowo. Jakiegokolwiek hotelu byście nie wybrali, mogę wam niemal obiecać, że nie zatęsknicie za domową kablówką.
Niestety nie mogliśmy zostać na zawsze w Krynicy. Czas uruchomić nawigację i wracać. Wracać do powolnego, domowego internetu.
Ba, nie tęskniliśmy za nią nawet w trasie, podczas której moja współpasażerka... kontynuowała oglądanie nowego serialu.
A na koniec tej podróży padło ze strony mojej towarzyszki pytanie - zastrzegam, że jest to pytanie całkowicie niesponsorowane, niezależne, niezawisłe i nikt mi nie zapłacił za wymyślenie tego:
- Kochanie, a może my byśmy sobie do domu też sprawili taki szybki internet?
Piotr Barycki
03.10.2016 11.43
Lokowanie produktu
Kopiuj link
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
14:36
Gnom Crawly opuścił Polskę, ale nie internet. Patoinfluencer zapowiada rozkręcanie kariery w KijowieAktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu