REKLAMA

Hej Netflix, odpal w końcu tryb offline. Teraz masz ku temu dobrą okazję

Najsłabszy od trzech lat przyrost nowych użytkowników i duża liczba rezygnacji z serwisu - Netflix mocno dostaje po głowie za niedawną podwyżkę ceny abonamentu. Ale jest też dobra informacja - Netflix ma więcej pieniędzy.

netflix
REKLAMA
REKLAMA

Umówmy się, nikomu nie uśmiechają się podwyżki. Nawet jeśli coś kosztuje 1 zł, to jeśli cena zostanie podniesiona na 1,3 zł, jesteśmy źli i narzekamy. Taka już nasza kliencka natura. Chcemy i z chęcią akceptujemy ruchy cen tylko w jednym kierunku - w dół.

My tego w Polsce nie odczuwamy, bo serwis wystartował u nas z cenami wyższymi, ale na macierzystym, amerykańskim rynku i na kilku europejskich, na których Netflix działał od kilku lat, klienci przyzwyczaili się do promocyjnej ceny 7,99 dol. miesięcznie i zareagowali nerwowo na automatyczne przejście na plan o 2 dol. droższy.

Netflix zanotował bezprecedensowo dużą liczbę rezygnacji z subskrypcji w ostatnim kwartale.

Na tyle dużą, że przyrost nowych użytkowników wyniósł zaledwie 160 tys. w Stanach Zjednoczonych i 1,52 mln na rynkach poza amerykańskim. To nie tylko znacznie niżej, niż oczekiwał sam Netflix (odpowiednio 500 tys. i 2 mln). To także najniższy wzrost opłacających abonament klientów od 3 lat.

To o tyle zastanawiające, że przecież Netlflix jest w trakcie niesamowitej ekspansji globalnej - w ostatnich miesiącach serwis zadebiutował na kilkudziesięciu nowych rynkach. Wydawałoby się, że rekordowe wzrosty powinny być na porządku dziennym, a tu taki zonk.

Jest jednak dobra wiadomość - dzięki podwyżce Netflix ma wyższe aż o 28 proc. kwartalne przychody - wzrost do 2,11 mld dol. Wiemy, że Netflix większość nadwyżek finansowych przeznacza na produkcję własnych treści i zakup praw do seriali oraz filmów spoza własnej produkcji (np. nowy serial Star Trek), więc de facto ci, którzy z Netfliksem zostali (jest ich 83,2 mln), mają szansę na lepszą rozrywkę w najbliższym czasie.

Jest też jeszcze jedna dobra wiadomość, która mnie osobiście cieszy najbardziej.

Szefowie Netfliksa coraz śmielej mówią o tym, że rozważają udostępnienie możliwości pobierania filmów i seriali do offline’u na potrzeby późniejszego odtworzenia.

Niczego bardziej mi w usłudze Netliksa nie brakuje. Po pierwsze, wciąż siedzę na mało przyjaznym mobilnym planie taryfowym z limitowanym mobilnym internetem, a po drugie, w pociągach, którymi podróżuję najczęściej, o streamowaniu na żywo nie ma w ogóle mowy, bo na przynajmniej połowie trasy zasięgu nie ma w ogóle. A po trzecie, to streaming wideo zżera baterię w urządzeniach elektronicznych w sposób zastraszająco szybki.

W moim przypadku Netflix zyskałby podwójnie - porzuciłbym myśli o rezygnacji z subskrypcji, które chodzą mi po głowie w ostatnim czasie; spędzałbym też w serwisie znacznie więcej czasu, niż dotychczas. A o to drugie ponoć chodzi szefom Netfliksa najbardziej.

REKLAMA

Tryb offline powinien być dostępny w Netfliksie od dawna. Trochę to smutne, że serwis na poważnie rozważa wprowadzenie go, by nieco osłodzić negatywne skutki podwyżek na rynku macierzystym.

Ale co mi tam, liczy się efekt końcowy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA