REKLAMA

Oddychajcie, dopóki można - 9 maja zabraknie nam Tlenu

Żeby zrozumieć, jak daleką drogę przeszedł portal o2.pl z komunikatorem Tlen, wystarczy popatrzeć na stare zdjęcia jego ojców - trzech sympatycznych studentów w zmechaconych polarach i flanelowych koszulach. Dziś to ubrane w modne garnitury gazele biznesu, których facebookowe posty często trudno w ogóle zrozumieć, nie trzymając w zanadrzu podręczników od mikro i makroekonomii. 

Tlen wkrótce zniknie z internetu. Oddychajcie, póki jest czym
REKLAMA
REKLAMA

Pionierski internet umiera. Pomijając duże portale informacyjne, jest mi naprawdę trudno znaleźć w krajowej sieci jakąś stronę czy usługę o przynajmniej piętnastoletnim rodowodzie, która nadal odgrywałaby istotniejszą rolę. No, może poza Allegro. Żyje też Fotka.pl, tylko co to za życie?

Nie tak dawno temu żegnaliśmy usługę GG Dysk. Zastanawiałem się wtedy, czy to preludium do rychłej śmierci całego Gadu-Gadu, czy jednak nowy inwestor powalczy o rozwój programu w słusznym kierunku. Ciekawą tezę postawił w komentarzach jeden z czytelników powołując się na kazus Grono.net: Xevin Investements wcale nie interesował komunikator, tylko baza jego użytkowników.

To już pewne - wkrótce pożegnamy Tlen.

Wątpliwości nie musimy już mieć w odniesieniu do przyszłości największego swego czasu konkurenta Gadu-Gadu - Tlenu. Wedle ostatnich informacji komunikator Tlen przestanie być dostępny za pośrednictwem poczty o2.pl od 9 maja, a z informacji uzyskanych przez czytelnika serwisu dobreprogramy.pl generalnie należy wywnioskować, że sieć Tlen przestanie wtedy funkcjonować. Choć prawdopodobnie z programu nadal będzie można korzystać w postaci klienta innych sieci - na przykład... Gadu-Gadu.

Portal o2.pl zapisał się w polskim internecie wielkimi głoskami oferując gigantyczne swego czasu (bodajże 20 megabajtów pojemności) skrzynki pocztowe dla internautów, a krótko potem w 2001 roku wystartował z własnym komunikatorem. Tlen działał w oparciu o protokoły XMPP, ale tak zmodyfikowane, że w zasadzie był osobną siecią, umożliwiającą komunikację jedynie we własnym obrębie.

Jako jednej z niewielu sieci, Tlenowi udało się zbudować umiarkowanie pokaźną bazę własnych użytkowników. Program pozwalał zresztą na komunikowanie także m.in. z protokołem Gadu-Gadu, więc kwestią czasu stało się, gdy wielu internautów (w tym ja) zaczęło traktować go w charakterze alternatywy dla zasobożernego molocha.

Tlen miał kilka ciekawych funkcji: starał się dopasować do potrzeb rynkowych narzucanych przez Skype i kombinował z własnym systemem VoIP, dla spragnionych nowych znajomości oferował czaty grupowe, obsługę wtyczek, coś mi świta (ale mogę się mylić) możliwość grania w szachy i warcaby. Ceniłem go też za integrację z pocztą, kiedy przychodził nowy mail - od razu dostawałem powiadomienie. To nie było takie znowu oczywiste w 2004 roku.

REKLAMA

Zresztą, jeśli akurat o wtyczki chodzi, to z grona najbardziej aktywnych twórców wyewoluował autor programu WTW - prawdopodobnie najlepiej napisanego i przemyślanego komunikatora w Polsce, w przededniu upadku tej odchodzącej do lamusa technologii z przyczyn natury, oczywiście, facebookowej.

Informacja o "zabiciu" Tlenu nie jest przesadnym zaskoczeniem. Program od kilku lat nie był rozwijany przez twórców. Od miesięcy w zasadzie zacierane są ślady po jego aktywności w sieci, a główna domena już od dłuższego czasu prowadzi na skrzynki pocztowe o2.pl. Pewna epoka w polskim internecie powoli dobiega końca i nikt już nawet nie wysila się na sentymenty.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA