Microsoftowi nadal nie przeszło. Wciąż chce być drugim Apple’em
Za każdym razem, gdy Microsoft naśladuje firmę Apple, kończy się to źle. Czy to Zune, czy też Windows Phone 7, czy jeszcze co innego. Tym razem na szczęście próba naśladownictwa kończy się na akcesorium do Surface’a. Wielkiej katastrofy więc nie będzie.
Apple doskonale wie, jak stworzyć iluzję doskonałości. Robi to przez dopracowywanie powierzchowności swoich produktów. Apple Watch jest promowany przede wszystkim w środowiskach modowych zamiast technicznych, a każdy jeden nowy gadżet tej firmy prezentowany jest jako dzieło wzorniczej sztuki. By oddać sprawiedliwość, nie są to czcze przechwałki, a sprzęt tej firmy jest śliczny i sprawia wrażenie czegoś zupełnie ponadczasowego.
Wiele firm, w tym Microsoft, próbowało naśladować tę taktykę, prawie zawsze z miernym rezultatem. Właściwie jedyny produkt, który nie tylko jest „stylowy”, ale i odnosi sukces, to Galaxy Edge. Reszta… no cóż, może i odnosi umiarkowane sukcesy, ale z Apple’em równać się nie może.
Pewien fetysz na punkcie Apple’a ma również Microsoft. Swego czasu firma ta próbowała naśladować wręcz wszystko, co robi Steve Jobs, czasem wręcz dążąc do absurdu (nie istniała żadna przyczyna, dla której aplikacja Zune musiała być stosowana do transferu danych z i do Windows Phone 7, chodziło tylko o to, by proces ten wyglądał podobnie do używania iTunes).
I choć pod przewodnictwem Satyi Nadelli gigant z Redmond znalazł własną tożsamość, to… nadal próbuje. Choć tym razem dość skromnie.
Stylowa… klawiatura do Surface’a, czyli Signature Type Cover
Alcantara to materiał, który charakteryzuje się miękkością, odpornością na ścieranie, wysoką żywotnością oraz łatwością utrzymania. Produkuje się ją z bardzo drobnych, w specjalny sposób splecionych mikrowłókien poliestru i poliuretanu. Te mikrowłókna te są nawet 20 razy drobniejsze od włosa ludzkiego. Poliester nadaje produktowi wytrzymałość, a poliuretan miękkość. I właśnie ten materiał został wykorzystany do stworzenia Type Cover Signature Edition.
Klawiatura kosztować będzie 160 dolarów, a więc tyle samo, ile najdroższa edycja normalnej klawiatury (ta z czytnikiem linii papilarnych). W Signature wykorzystano jednak alcantrę, dzięki czemu całość jest… no właśnie, zobaczcie sami jaka:
Jest fajniusia, ale…
Byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że ten produkt mi się nie podoba. Jest faktycznie śliczna, zwróćcie jednak uwagę jak jest promowana przez powyższy klip. Ten ponownie próbuje uderzyć w emocje, w jakie zazwyczaj uderza Apple. Ta rzekoma dbałość o szczegóły, te niezwykłe, ekhem, doświadczenia…
Microsoft od dłuższego czasu nie musi udawać nikogo innego. Jak każda firma, ma swoje wzloty i upadki, wielkie sukcesy i kompromitujące wpadki. Jednak po raz pierwszy od dawna znalazła swoją tożsamość i swoją własną duszę. Nie musi już emulować Apple’a czy stawać się Apple’em. Użytkownicy produktów Microsoftu cenią sobie formę, ale jeszcze wyżej cenią sobie funkcjonalność. To użytkownicy, którzy będą woleli dopłacić do czytnika linii papilarnych zamiast do mięciuchnego, wytrzymałego materiału, choć za jego obecność z pewnością by się nie obrazili.
Niby to zwykła reklama, która przecież w niczym nikomu nie przeszkadza i nie wpływa na jakość i funkcjonalność tego, co Microsoft aktualnie oferuje. Wręcz pierdoła, która być może i nie zasługuje na taką notkę i wasz czas na jej sczytywanie. Cały czas jednak pamiętam czasy, w których Microsoft bardzo chciał być tak fajny, jak Apple i przeznaczał na to znacznie większe środki, niż jakaś tam klawiaturka do Surface’a. To były czasy, w których zbierałem na Maka Pro, bo przecież po co mi kopia, skoro mogę mieć oryginał. Bardzo bym nie chciał, by wróciły…