To nie był łatwy rok dla przeglądarek Microsoftu. Jednak rzutem na taśmę IE pokonał głównego rywala
2015 dobiegł nareszcie do końca i można ostatecznie podsumować, kto na rynku przeglądarek najwięcej zyskał, a kto najwięcej stracił. Co najciekawsze, wyniki nie w każdym z tych przypadków były łatwe do przewidzenia.
Internet Explorer broni się w ostatniej chwili
W kwestii statystyki to, czy Internet Explorer zajął w rankingu komputerowych przeglądarek drugie miejsce, czy musiał pogodzić się z wyższością Firefoksa, nie ma większego znaczenia. Różnice pomiędzy tymi graczami są minimalne i twórcy witryn internetowych powinni taką samą uwagę poświęcać jednemu i drugiemu produktowi.
Jeśli jednak spojrzeć na zestawienie "prestiżowo", w tym roku - choć rzutem na taśmę - zwycięstwo w tym starciu odniósł Microsoft. Przeglądarka firmy z Redmond zakończyła 2015 z wynikiem 16,5%, natomiast Firefox musiał zadowolić się udziałem równym 15,6%.
Niestety dla Microsoftu jest też druga strona medalu. Firefox zaczynał ten rok z wynikiem nieco powyżej 18%, więc stracił "zaledwie" 2,4 p.p. Internet Explorer w styczniu miał natomiast aż 24,55%, więc tegoroczny spadek był dla niego z pewnością o wiele bardziej bolesny.
Kto w 2015 zyskiwał na tych stratach? Oczywiście Chrome, który zaczął go z udziałami na poziomie 49,66%, a skończył z 56,9%. Względnie dobrze wiodło się także dwóm ostatnim w zestawieniu zawodnikom - Safari oraz Operze. Ta pierwsza miała nawet swoje dni chwały (okolice maja), ale gwałtownego wzrostu nie udało się utrzymać, przez co od stycznia do grudnia przeglądarka Apple'a zyskała zaledwie około 0,6 p.p. (z 4,7% na 5,3%).
Operze natomiast udało się przekroczyć udział na poziomie 2% - w ciągu ostatnich 12 miesięcy jej notowania wzrosły z 1,5% do 2,2%.
Polska już wybrała
O ile na świecie Internet Explorer prowadzi jeszcze jakąś walkę z konkurencją, o tyle w Polsce najwyraźniej powiedzieliśmy mu już gromkie "dziękujemy" i zdecydowaliśmy się wybrać rozwiązania konkurencji.
Trzeba jednak przyznać, że IE miał w naszym kraju w tym roku swoje "momenty", dając swoim fanom w kwietniu i czerwcu nadzieję na odwrócenie swoich losów. Ostatecznie tak się jednak nie stało i z 7,27% w styczniu Microsoft został w grudniu z udziałami równymi 5,35%. Tym samym zakończył 2015 za Operą, która może nie notuje fantastycznych wzrostów, ale za to imponuje stabilnością formy - z 7,77% na początku zrobiło się 7,96% na koniec. Elegancko.
Tego samego nie może niestety powiedzieć Firefox. Start był nie taki zły, bo około 34% udziałów w rynku pozwalało przynajmniej marzyć o tym, żeby kiedyś zagrozić Chrome (niecałe 49%), ale rozstrzał pomiędzy tymi dwoma przeglądarkami w grudniu okazał się wprost gigantyczny. Firefox nurkował i nurkował, aż w końcu zakończył rok z 27%, natomiast Chrome cały czas piął się w górę (z wyjątkiem dwóch miesięcy), ostatecznie władając prawie 56% komputerów w Polsce.
Rok, w którym Safari musiało powiedzieć "pas"
Walka o drugie miejsce trwała do ostatniej chwili. UC Browser zanotował w tym roku niesamowite wzrosty, ale na miesiąc przed końcem 2015 wydawało się, że to Safari ostatecznie będzie mogło pochwalić się tytułem wicelidera klasyfikacji przeglądarek mobilnych. Tak się jednak nie stało.
Drugą, najpopularniejszą przeglądarką na świecie (jeśli chodzi o smartfony) w 2015 roku stał się więc UC Browser, który zaczynał z 11,1% (Safari - 22,57%), a skończył z 18,57% (Safari - 17,9%). Gdzieś w połowie tej drugi udało mu się jeszcze zdystansować fabryczną przeglądarkę Androida (spadek z 18,87% na 10,87%), która niedługo prawdopodobnie w ogóle przestanie być istotna.
Regularne spadki przeglądarki Androida wykorzystała natomiast Opera, której w wersji mobilnej daleko do stabilności jej komputerowego odpowiednika. Po licznych wzrostach i bolesnych spadkach (zwłaszcza tych pod koniec roku), skandynawskiej aplikacji udało się na chwilę utrzymać poziom, tym samym awansując na czwarte miejsce w zestawieniu. Udało się też poprawić wynik z początku roku - wtedy Opera miała 9,11%, dziś ma 11,17%.
Na szczycie za to oczywiście Chrome, który nie musi bać się absolutnie żadnego z konkurentów - nawet UC Browserowi zajmie dużo czasu dotarcie do tego poziomu, o ile w ogóle taki scenariusz jest możliwy. Dla formalności można tylko podać, że w styczniu Chrome miał nieco poniżej 30%, ale cały 2015 zakończył na niemal 37%. W listopadzie udało się nawet tę granicę przebić, ale utrzymanie takiego wyniku okazało się zbyt trudne. Przynajmniej na razie.
Polska żegna przeglądarkę Androida
Wykres popularności przeglądarek mobilnych w Polsce pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, liczy się tylko Chrome i przeglądarka Androida - nikt inny. Po drugie, niedługo będzie się liczyć tylko Chrome. Żaden z innych wykresów nie był chyba tak wymowny.
Owszem, fabryczna przeglądarka Androida to wciąż w Polsce druga siła mobilna, daleko przed mobilnym IE czy resztą stawki, ale traci swoją popularność w błyskawicznym tempie. Na początku tego roku miała niemal 40% - prawie dokładnie tyle samo co Chrome, z którym zaczęła przegrywać dopiero pod koniec 2014. Skończył się grudzień i Androidowa przeglądarka ma już tylko... niecałe 23% udziałów.
I ten wynik będzie spadał i spadał, aż IE albo Opera wzbiją się na drugie (i trzecie) miejsce, nie musząc nawet walczyć o nowych użytkowników.
Zresztą bardzo prawdopodobne, że i tak zagarnie ich Chrome, który zbiera na razie wszystkich tych, którzy porzucają fabryczną przeglądarkę Androida (czyli przesiadają się na telefon z nowszą wersją tego systemu). 41% ze stycznia 2015 Chrome "przerobił" bowiem do grudnia na ponad 62%. I dalej pnie się w górę.
A reszta? Cóż, reszta raczej nie ma znaczenia.