To absolutny koniec prawa Moore'a. Intel przyznał, że zwalnia tempo
Po tym jak TSMC ogłosiło swoje plany na przyszłość, na podobny krok zdecydował się Intel. Firma ta zdecydowała się na wprowadzenie kilku ciekawych zmian organizacji, których jednak mogliśmy się spodziewać.
Osoby śledzące poczynania Intela doskonale wiedzą, że ma on problemy z wprowadzaniem kolejnych generacji procesorów na rynek. Widać to było już przy wprowadzaniu 14-nanometrowego procesu technologicznego, który został zaprezentowany nie w 2013, ale w 2014 roku. Wtedy Intel wyszedł z całej sytuacji obronną ręką, ponieważ jeszcze w 2014 roku zaprezentował kilka procesorów Broadwell. Można było jednak już się spodziewać, że Intel zostanie zmuszony do wydłużenia okresu życia jednego procesu produkcyjnego z dwóch do trzech lat.
To z kolei doprowadziłoby do złamania działającego od 50-lat prawa Moore’a.
Tak się rzeczywiście stało i w zeszłym roku ogłoszono, że 10-nanometrowy proces technologiczny nie został dopracowany przez Intela na czas. Z tego powodu Intel jest zmuszony wydać aż trzy generacje 14-nanometrowych procesorów. Do tej pory zobaczyliśmy dwie z wspomnianych trzech generacji układów. Są to chipy o nazwach kodowych Broadwell oraz Skylake. W drugiej połowie roku Intel wypuści ostatnią iterację układów wykonanych w tej technologii, której kodowa nazwa to Kaby Lake. O ile do tej pory Intel wydawał procesory według zasady Tick-Tock, gdzie “Tick” oznaczał obniżenie procesu technologicznego, zaś “Tock” wdrożenie nowej architektury.
Jak łatwo się domyślić, ostatni widoczny “Tick” to procesory Broadwell, zaś “Tock” - Skylake. Czym więc są układy Kaby Lake? Wiemy już, że proces technologiczny jest w nich niezmieniony i wprowadzą zaledwie drobne zmiany w architekturze, więc jednak bliżej im do “Tock” niż do “Tick”. Można zgadywać, że układy Kaby Lake będą dla Skylake tym samym, czym dla Haswell były układy Devil’s Canyon, które potocznie określano jako Haswell Refresh. Można więc przyjąć, że na trzy lata życia architektury będą skłądać się etapy “Tick”, “Tock” oraz “Refresh”.
Wygląda na to, że musimy przyzwyczaić się do nowego rozkładu jazdy Intela.
Firma ta bowiem ogłosiła, że po zaprezentowaniu w 2017 roku pierwszych 10-nanometrowych procesorów Cannonlake, w latach 2018 i 2019 na rynek wejdą procesory Ice Lake oraz Tiger Lake, bazujące na nowej architekturze. Oznacza to, że pierwsze 7-nanometrowe układy zobaczymy dopiero w 2020 roku. Przewiduje się, że będą one na tyle solidną bazą dla przyszłych układów, że już w 2020 roku zobaczymy pierwsze układy wykonane w 5-nanometrowej litografii. Jednak w dużej mierze jest to wróżenie z fusów.
Co ciekawe, Samsungowi najprawdopodobniej uda się wydać 10-nanometrowy procesor jeszcze w tym roku, to samo chce zrobić tajwańskie TSMC. Ta druga firma zapowiedziała też, że w 2018 roku rozpocznie produkcję układów wykonanych w 7-nanometrowej litografii, zaś w 2020 roku zaprezentuje 5-nanometrowe procesory. Jeśli wszystkie firmy dotrzymają terminów, będzie to oznaczać, że Intel przestał być niekwestionowanym liderem rynku układów scalonych.
Przynajmniej w teorii, ponieważ według ekspertów 10-nanometrowe chipy obu azjatyckich firm pod względem skomplikowania i efektywności mają odpowiadać 14-nanometrowym procesorom Intela, które już są na rynku. Czy rzeczywiście tak będzie, zobaczymy za kilka miesięcy.