Oto najlepszy pokaz tego, z jak wielkich tarapatów Microsoft wyciąga Xboxa One
Wiedzieliśmy od samego początku, że PlayStation 4 wojnę konsol wygrywa bez większego problemu. Wiedzieliśmy jednak również, że pod nowym kierownictwem dział Xboxa zdecydowanie odżył. Jak bardzo? No, na razie niewystarczająco.
PlayStation 4 nie musiało być znakomite (choć to i tak świetna konsola), by pokonać Xboxa One na starcie. Konsola Sony ma nieco większą moc obliczeniową, a mimo tego okazała się zauważalnie tańsza. Była promowana jako urządzenie dla graczy, a nie jak Xbox One, „urządzenie do rozrywki w salonie”, a na dodatek Microsoft na początku chciał wprowadzić ograniczenia w handlu używanymi grami. I jakby tego było mało, konsola Sony dostępna była globalnie, a następca Xboxa 360, z początku… tylko w wybranych krajach.
Błędy te w większości naprawiono, a pod nowym kierownictwem Xbox One stał się bardzo ekscytującą platformą. Topowe gry dostępne na wyłączność, ciekawe rozwiązania techniczne, niższe ceny, dużo promocji lub wręcz darmowych gier, teraz dochodzi jeszcze zgodność wsteczna z Xboxem 360, a wkrótce możliwość łatwego przenoszenia aplikacji z innych platform dzięki Windows 10.
Czy to pomogło? Na pewno, choć Phil Spencer ma jeszcze dużo pracy
Nie dziwię się, że Phil Spencer, a więc nowy szef działu Xboxa, otwarcie mówi, że nie sądzi, by w tej generacji udało się One’owi dogonić konkurenta. To wyznanie, po dłuższym zastanowieniu, nie jest takie dziwne. Xbox One przegrywa i najpewniej przegra z Sony, ale, choć jest to poniżej ambicji takiej firmy jak Microsoft, jest drugą najpopularniejszą konsolą do gier na świecie, mającą dziesiątki milionów użytkowników i fanów. Jednak o ile wygrywa Sony? Dużo do myślenia dają opublikowane przez wydawnictwo Ubisoft statystyki.
Wyniki Ubisoftu nie są perfekcyjną próbą statystyczną, ale na tyle dobrą, by zrozumieć sytuację. Otóż według nich gry na PlayStation sprzedają się nie o 10 proc., 15 proc. czy nawet 30 proc. lepiej od tych na Xboxa One. Sprzedają się dwukrotnie lepiej!
W okresie od kwietnia do października bieżącego roku najlepiej sprzedawały się gry na PlayStation (27 proc.), następnie na komputery PC z Windows (17 proc.) i wreszcie te na Xbox One (12 proc.). Reszta sprzedaży to konsole poprzedniej generacji (po 9 proc. na PlayStation 3 i Xboxa 360).
To co teraz?
Co to dla nas oznacza w praktyce? Na wszystkich platformach zarabia się świetnie, ale na PlayStation 4 jest najwięcej potencjalnych klientów. A to oznacza, że firmie Microsoft jest dużo trudniej negocjować gry na wyłączność. Pamiętajmy, że nawet skądinąd znakomity Rise of the Tomb Raider będzie grą na wyłączność dla Xboxa tylko przez rok, a Microsoftowi ze Square Enix udało się dogadać najprawdopodobniej z powodu kiepskiej sytuacji finansowej studia, które miało problemy ze znalezieniem środków na stworzenie kolejnej odsłony tej legendarnej serii. Inne gry na wyłączność dla Xboxa One tworzą głównie studia należące do Microsoftu, takie jak Coalition Games czy 343 Industries.
Praktyka może jednak pokazać coś innego. Dawno nie widziałem tak sprawnego menadżera, jak Phil Spencer. Sony może wpaść w pułapkę spoczęcia na laurach, czego symptomy zaczynamy obserwować, choć te zapewne są tymczasowe. Jedno jest pewne: Microsoft musi się cały czas bardzo starać, by naprawić wyrządzone przez siebie szkody. A to z kolei oznacza, że zarówno posiadacze PlayStation 4 jak i Xboxa One mają się z czego cieszyć.