Właśnie tak będzie niebawem wyglądać transport w miastach
Powiedzmy to sobie wprost: nikt tak naprawdę, w przypadku większości współczesnych, dużych miast, nie potrzebuje samochodu żeby się po nim przemieszczać (z wyjątkiem dostawców). Komunikacją miejską dojedziemy wszędzie szybciej, taniej i bez konieczności skupiania się na prowadzeniu. W dalszym ciągu jednak po centrach miast poruszają się tysiące samochodów. Z prostego powodu.
Właściwie to nawet z dwóch powodów, z którymi trudno dyskutować. Po pierwsze, samochód zapewnia dużo większą swobodę – możemy dojechać nim właściwie gdzie tylko chcemy, a do tego bez zatrzymywania się co chwila.
Po drugie, dla niektórych pewnie najważniejsze, samochód zapewnia komfort, którego nie zapewni nam prawie żaden inny sposób transportu. Komfort podróżowania samemu, albo z tymi osobami, z którymi podróżować chcemy, a nie grupą osób, które niekoniecznie wybralibyśmy za towarzystwo w innej sytuacji.
Poza tym samochód w dużych miastach to głównie problem – gdzie zaparkować, gdzie przejechać bez stawania w gigantycznych korkach złożonych z wożących metry sześcienne powietrza 4- i 5-metrowych osobówek. Ale z komfortu i swobody trudno zrezygnować, a taksówkami nie każdy chce jeździć.
W końcu ten problem uda się pewnie rozwiązać stacjonującą poza granicami miasta flotą autonomicznych pojazdów, przybywających do nas na zamówienie i znikających z naszego pola widzenia tak szybko, jak tylko dowiozą nas we wskazane miejsce. Od tego momentu dzieli nas jeszcze sporo czasu, a wcześniej może się ziścić wizja, którą już teraz realizuje z powodzeniem Toyota.
Program Car Plus & Ha:mo, opisywany jako „niskoemisyjny transport publiczny” jest w dużej mierze odpowiedzią na większość problemów i potrzeb opisywanych powyżej. Zapewnia nam zarówno komfort i swobodę w poruszaniu się po mieście, lecz bez konieczności przywożenia do centrum swojego auta. W rezultacie nie zajmujemy cennego miejsca postojowego, nie mnożymy martwych przez kilka godzin pojazdów stojących na poboczu drogi, ale zachowujemy niemal wszystkie korzyści.
Na czym polega Ha:mo i jeden z jego elementów - Ha:mo Ride, które w ramach tokijskich testów doczekały się pod koniec tego miesiąca kolejnego, rozszerzonego etapu?
Całość opiera na zapewnieniu wygodnego, ale jednocześnie przyjaznego dla środowiska zestawu usług transportu publicznego. W tym jednak przypadku najciekawsza jest próba odnalezienia rozwiązania dla komfortowego transportu na krótki dystans, czyli właśnie po mieście. I takim rozwiązaniem może być Ha:mo Ride.
W ramach tego projektu na ulicach Tokio (a także kilku innych miast) pojawiły się – na razie niewielkie, ale z możliwością powiększenia w przyszłości – floty sympatycznych pojazdów i-ROAD (zasięg 50 km) oraz COMS. Obydwa łączy fakt, że zajmują bardzo niewiele miejsca, napędzane są silnikami elektrycznymi, a do tego mają tak naprawdę jeden jedyny cel – przewieźć nas (i właściwie tylko nas, bo niewiele więcej zmieści się do środka) z punktu A do niezbyt oddalonego punktu B. Z domu do szkoły, z pracy do domu, z domu do lekarza, z pracy do sklepu, ze sklepu do domu, z domu do urzędu miasta. 90% naszych samochodowych potrzeb w obrębie miasta.
Co dalej dzieje się z samochodem? Nic. Stoi na specjalnie do tego przystosowanym parkingu, mogącym – z racji rozmiarów pojazdów niewiele większych niż w przypadku dużego motocykla (choć od motocykla o wiele bardziej praktycznych) – pomieścić ich całkiem sporo. Toyota twierdzi wręcz, że na jednym „standardowym” miejscu parkingowym zmieszczą się cztery i-ROAD-y. Teraz policzmy, ile takich mikroaut zmieściłoby się np. na kilkusetmiejscowych parkingach przy galeriach handlowych, zamiast zwykłych samochodów.
Zresztą taki i-ROAD czy COMS nie stałby bezczynnie, aż skończylibyśmy zakupy. Czekałby, aż za pomocą smartfonowej aplikacji zarezerwuje go, a następnie wypożyczy kolejna osoba, która tym razem z punktu B przejedzie do parkingu przy punkcie C, a następnie zostawi go kolejnemu potrzebującemu. Żadnych opłat za parkowanie, żadnych problemów z wyszukiwaniem miejsca postojowego (i rozjeżdżania trawnika komuś przed domem), żadnych kosztów związanych z serwisowaniem (nie mówiąc już o zakupie pojazdu), żadnych kosztów związanych z tankowaniem. Chcesz mieć samochód, żeby gdzieś dojechać – po prostu klikasz kilka przycisków na wyświetlaczu smartfonu, wsiadasz i jedziesz.
Można wprawdzie powiedzieć, że takie wypożyczalnie samochodów na krótki czas są już dostępne, ale w większości oferowane w nich pojazdy to po prostu klasyczne samochody autosegmentu A lub B – nadal zbyt duże, jak na miejskie potrzeby większości.
Osoby mieszkające poza miastem nie są przy tym pomijane. Do miasta mogłyby dotrzeć albo własnym samochodem, a następnie zostawić go na specjalnych, wielkich parkingach tuż pod nim, jak odbywa się to nawet w niektórych polskich miastach, albo np. koleją. A z tego punktu dalsza droga prowadziłaby już innymi formami komunikacji miejskiej – w tym chociażby wspomnianymi mikrosamochodami.
Ceny? W Tokio 412 jenów za 15 minut przejażdżki i-ROAD-em, albo 206 jenów za tyle samo czasu spędzonego w COMS-ie, czyli odpowiednio 13 i 6,5 zł. Brzmi trochę drogo, ale trzeba pamiętać, że po pierwsze to jeszcze faza testowa, a po drugie, jeśli takie rozwiązanie miałoby pojawić się w Polsce, z całą pewnością dostosowano by ceny do naszych możliwości i zasobności portfela.
Oczywiście jest tutaj pewien problem – uniwersalność. Swoim samochodem, niezależnie od tego, jak bardzo jest niepraktyczny w mieście, staniemy dosłownie wszędzie, co z wielkim zamiłowaniem stara się udowodnić większość polskich kierowców. Wypożyczonym w ramach Ha:mo Ride i-ROAD-em czy COMS-em możemy stanąć tylko na wyznaczonym parkingu, a te trzeba po prostu zbudować. Zanim powstaną (przynajmniej u nas) przy każdym obiekcie, albo przynajmniej w okolicy każdego obiektu, do którego moglibyśmy chcieć dojechać, miną długie lata.
Na razie więc możemy z zazdrością patrzeć na to, jak projekt ten rozwija się w innych krajach. A rozwija się naprawdę obiecująco i daje nadzieję na to, że transport publiczny przyszłości to już nie tylko zatłoczone autobusy, tramwaje czy metro, ale też wygodne, „prywatne” minisamochody.
We francuskim Grenoble od końca 2014 roku trwa chociażby trzyletni program pilotażowy takiego rozwiązania. Toyota dostarczyła na jego potrzeby 35 i-ROAD-ów oraz 35 COMS-ów, a także cały system odpowiedzialny za zarządzanie ich udostępnianiem.
W Tokio natomiast wdrażany jest właśnie drugi etap programu testowego, w ramach którego pojawi się 30 nowych stacji ładowania oraz zwiększona zostanie liczba pojazdów. Dostęp do programu testowego będą mieli wszyscy zainteresowani (w pierwszym etapie nie każdy mógł z tego rozwiązania skorzystać).
I patrząc na to, ile tygodniowo, miesięcznie czy rocznie wydaje się na to, aby utrzymać w dobrym stanie (znów – pomijając nawet koszty zakupu!) zwykłego, miejskiego samochodu, nie mogę się doczekać momentu, kiedy po prostu wyjdę z domu, przejdę kawałek i wypożyczę sobie wygodny mikrosamochód, którym pojadę czy to po małe zakupy, czy to załatwić coś w urzędzie.
Na razie mogę w ten sposób wypożyczyć najwyżej rower, z którego niewiele mi przyjdzie, kiedy chociaż trochę zacznie kropić z nieba.