REKLAMA

Mortal Kombat X to nowy król bijatyk i najlepsza odsłona serii – recenzja Spider’s Web

Chociaż Cassie Cage upokorzyła mojego wojownika, na twarzy wyrósł mi dziki uśmiech. Jej szokujące Fatality ze zdjęciem selfie to esencja <a href="Mortal Kombat X">Mortal Kombat X. Jest jeszcze bardziej brutalnie. Jeszcze bardziej grywalnie. Jeszcze bardziej efektownie. To po prostu najlepszy Mortal Kombat, jaki kiedykolwiek się pojawił.

16.04.2015 17.19
Mortal Kombat X to nowy król bijatyk - recenzja Spider's Web
REKLAMA
REKLAMA

Nie jestem weteranem. Grałem w każdą odsłonę serii, nadążam za powykręcaną fabułą, umiem wykonać podstawowe kombinacje, ale to tyle. W ociekającym juchą i wnętrznościami świecie Mortal Kombat jestem przeciętniakiem, który gra jedynie dla przyjemności, samemu bądź ze znajomymi. Z tej perspektywy Mortal Kombat X to najlepsza odsłona serii. Absolutnie nie przesadzam.

Mortal Kombat X_20150415211042

Narracja vs Długość

Najpierw przeszedłem kampanię dla jednego gracza. Ta jeszcze nigdy nie była tak filmowa i ciekawa. Już Mortal Kombat z 2011 roku poczyniło na tym polu duże postępy. Teraz jest jeszcze lepiej. Filmy przerywnikowe są naprawdę długie i zróżnicowane. Naciągana opowieść ma ręce i nogi, a także zabawia widzów przeskokami w czasie i powrotami do przeszłości. Pojawiły się nawet sekwencje QTE urozmaicające akcję pomiędzy walkami!

Mortal Kombat X_20150415213122

Mistrzowie z NetherRealm żonglują postaciami niczym ciosami w sekwencjach combo. Tym razem w trybie fabularnym gracz wcieli się jedynie w wojowników po stronie Raidena. Przez to kampania jest znacznie krótsza niż ta w Mortal Kombat z 2011 roku, ale za to znacznie, znacznie bardziej ciekawa. Producenci silą się na wątki romantyczne, szokujące zdrady i nagłe zwroty akcji. Postacie z serii Mortal Kombat nigdy wcześniej nie były tak żywe i tak ciekawe.

Jeżeli mam wybierać długość kampanii, a poziom jej realizacji, zawsze będę za tym drugim. Chociaż tryb fabularny Mortal Kombat X można przejść w kilka godzin, jest to świetna i zróżnicowana rozgrywka. Za sprawą odpowiedniej narracji teraz przynajmniej znamy wszystkich herosów, wiemy jakie są ich charaktery, motywacja, intencje oraz relacje.

Mortal Kombat X_20150415170552

X-Kombat: Nowa Generacja

Pozostając przy narracji i filmowym uniwersum, w NetherRealm odważnie postawili na zupełnie nową generację wojowników. W przeciwieństwie do wcześniejszych odsłon, dodatkowe postacie nie są tylko fantazjami grafików. To w większości potomkowie herosów z poprzednich odsłon, co by tylko wspomnieć o córce Johny’ego Cage i Sonyi, bratanku Liu Kanga, córce Jaxa czy synu niewidomego Kenshiego.

Mortal Kombat X_20150415220946

Nowa generacja naprawdę daje radę. Jest bardzo ciekawym połączeniem palety ciosów swoich mentorów, ich znaków rozpoznawczych oraz własnej tożsamości i własnego wachlarza ruchów.  Trenowany przez Scorpiona syn Kenshiego miota podwójnymi łańcuchami. Cassie Cage strzela z pistoletów i miażdży męskie przyrodzenia. Panna Briggs zachowała po tacie miłość do potężnych ciosów pięściami.

Po stronie „tych złych” również nie zabrakło nowego narybku. Ten jest jednak znacznie mniej ciekawy. O ile wzorowana na insekcie D’Vorah  jest kapitalnie zaanimowana i rozpisana, w ogóle nie pasuje do uniwersum Mortal Kombat. Rewolwerowiec Erron Black świetnie wpisuje się w serię, za to walczący razem duet Ferry i Tora to największa porażka i nieporozumienie Mortal Kombat X.

Mortal Kombat X_20150415195418

Warstwa graficzna – flawless victory

W Mortal Kombat X grałem na konsoli PlayStation 4. Obraz w jakości 1080p, z 60 klatkami na sekundę, naprawdę robi wrażenie. Produkcja jest niezwykle dynamiczna i bardzo płynna. W przypadku bijatyk to naprawdę ważne. Co więcej, za sprawą silnie zmodyfikowanej wersji poczciwego Unreal Engine 3 seria jeszcze nigdy nie była tak atrakcyjna wizualnie.

Mortal Kombat X_20150415172325

Największy postęp dokonał się w obszarze architektury aren. Te zwalają z nóg. Są przepełnione detalami, interaktywnymi elementami i nigdy nie stoją w miejscu. W tle zawsze dużo się dzieje, natomiast każda lokacja ma swoją historię do opowiedzenia. Wielokrotnie łapałem się na tym, że moja koncentracja przenosiła się na wydarzenia w tle, za co bardzo szybko dostawałem po twarzy.

Moje serce zdobyły dodatkowe efekty pogodowe. Śnieżna zamieć, jaka przetacza się przez świątynię Sub-Zero, zmroziła mnie efektownością. Cieszy, że każda z aren posiada teraz szereg interaktywnych elementów, z których można skorzystać na modłę InJustice: Gods Among Us. Część z obiektów służy do ucieczki spod gradu ciosów przeciwnika, część z kolei istnieje tylko po to, żeby zadać naszemu wrogowi ból. Na całe szczęście ortodoksyjni fani „czystego” Mortal Kombat mogą wyłączyć ową interaktywność przed każdą walką.

Mortal Kombat X_20150415192219

Round one, fight!

Pod względem mechaniki Mortal Kombat X jest niezwykle przystępną odsłoną. Chociaż bijatyka jest tak samo dynamiczna i bezwzględna jak poprzednie części, znacznie łatwiej opanować tutaj podstawowe zasady i ciosy. Tych jest teraz znacznie mniej. Każda postać została podzielona na trzy style, pośród których zawsze musi wybrać gracz.

Mortal Kombat X_20150415213810

Odmienny styl to odmienne ciosy i filozofia grania. Weźmy mojego ukochanego Sub-Zero. W zestawie z lodowymi broniami wojownik może korzystać z śnieżnobiałego miecza oraz młota. Wybierając inny styl dostaniemy możliwość tworzenia lodowych kopii samego siebie. Te przydadzą się zarówno w ofensywie jak i defensywie. Trzecia opcja gwarantuje Sub-Zero ochronny, lodowy pancerz z którego może skorzystać w krytycznych sytuacjach.

Naprawdę bałem się o tę modyfikację mechaniki. Efekt końcowy jest jednak kapitalny. Dzięki zróżnicowanym profilom każdy gracz może dostosować ulubioną postać do własnego stylu i tempa rozgrywki. Mniejsza liczba uniwersalnych ciosów pozwala w szybszym tempie poznać i opanować sterowanie kolejnymi wojownikami. Mniam. Mortal Kombat X jest najmniej skomplikowaną, najbardziej klarowną odsłoną.

Mortal Kombat X_20150415193251

Round two, fight!

Olbrzymią zmianą jest wcześniej wspomniane korzystanie z elementów otoczenia. Rzucanie beczkami, deskami czy zwłokami zadaje spore obrażenia i może zmienić losy starcia. Kolejną innowacją jest pasek zmęczenia bohatera. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, na co ten może wpływać.

Mortal Kombat X_20150415165005

Zgaduję , że kondycja jest zabezpieczeniem na wypadek graczy, którzy w kółko powtarzają ten sam cios, nie dając wstać oponentowi z ziemi. Jako wojownik bardziej defensywny i reakcyjny nigdy jednak nie miałem momentu, w którym kondycja faktycznie przeszkodziła mi w rozgrywce. Mortal Kombat X to przecież nie Tekken, w którym z prędkością światła naciska się losowe przyciski.

Test your might!

Pod względem rozgrywki sieciowej Mortal Kombat X nie wprowadza niczego rewolucyjnego. Możemy brać udział w walkach rankingowych i treningowych, a także korzystać z dobrodziejstw pokoi zrzeszających graczy. Znane od pierwszego Mortal Kombat wieże wyzwań tym razem wprowadzają element sieciowy. Dzięki dobrodziejstwom Internetu zawodnicy mogą brać udział w wyzwaniach siły polegających na łamaniu kolejnych obiektów.

Mortal Kombat X_20150415230325

Gracze mają możliwość spróbowania swojego szczęścia w walkach z losowymi modyfikatorami. Tych jest cała masa, od spadających na arenę rakiet, przez powolne krwawienie, na dodatkowych premiach za konkretne ciosy kończąc. To by jednak było na tyle. Najważniejszy, sieciowy tryb Mortal Kombat został wykonany poprawnie, ale nie spodziewajcie się żadnych wodotrysków. Twórcy dostają ode mnie bonusowe punkty za zabawne „Quitality”, lecz większej liczby innowacji nie stwierdzono.

Choose your destiny

O wiele ciekawiej wygląda sprawa z dodatkowym trybem fakcji. W Mortal Kombat X mamy pięć organizacji wkomponowanych w fikcyjny świat. Posiadacz gry musi wybrać i przystąpić do jednej z nich. Każda walka, każde wyzwanie – wszystko to przekłada się na punkty dla frakcji i jej pozycji w globalnym rankingu. Wzorem świetnego Helldivers, na tym polu trwa nieustanna wojna, aktualizowana o nowe dane w czasie rzeczywistym.

Mortal Kombat X_20150416001009

Wraz z frakcjami dostajemy ciekawy system oparty na konkretnych zadaniach zlecanych przez organizację. Od „zadaj trzy kopniaki w rozgrywkach wieloosobowych”, po „użyj brutality na swoim przeciwniku”. Wraz z frakcjami wiąże się również system specjalnych bossów do pokonania oraz rankingowych pojedynków online. Frakcyjna nakładka nie jest niczym, co redefiniowałoby serię Mortal Kombat, ale na pewno stanowi bardzo ciekawe urozmaicenie powtarzalnych starć online i offline.

Będąc przy dodatkowej zawartości, nie sposób nie napisać o nowej krypcie. Ta została wykonana po mistrzowsku! Gracz porusza się po trójwymiarowej lokacji na modłę kultowych dungeon crawlerów i gry Legend of Grimrock. Celem krypty jest zdobywanie kolejnych „znajdziek” - dodatkowych strojów, sekwencji Fatality i Brutality czy grafik koncepcyjnych. Co świetne, na straży skarbów stoją kreatury, które musimy pokonać w prostych sekwencjach QTE. Kapitalna sprawa.

Mortal Kombat X_20150415224637

You are the king of the hill

Mortal Kombat X to najlepsza odsłona trójwymiarowych bijatyk NetherRealm. Ba, to najlepszy przedstawiciel całego gatunku na przestrzeni ostatnich kilku lat. To w końcu bardzo sensowna propozycja dla posiadaczy konsol ósmej generacji. Gra jest niezwykle przystępna dla nowych osób, które chcą spróbować swoich sił w mordobiciach. Z drugiej strony poziom nowości i innowacji wystarcza, aby weterani ponownie musieli odkrywać tytuł.

Mortal Kombat X_20150416002502
REKLAMA

Rewelacyjna grafika, zaskakująco dobra kampania dla jednego gracza, działający tryb sieciowy, bardziej zróżnicowane starcia, w większości udani nowi bohaterowie, ciekawe fakcje i kapitalna krypta – czego jeszcze chcieć? Może większej liczby bardziej zróżnicowanych wyzwań i mini-gier. Zgaduję jednak, że producenci chcieli sobie zostawić coś na nadchodzące DLC.

Nie znajdziesz lepszej bijatyki niż Mortal Kombat X. Gatunek ma nowego króla.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA