REKLAMA

Polscy internauci kochają retro słowa. To klawo!

Nie od dziś wiadomo, że słowa czy całe wyrażenia, które swoją popularność zyskują w Internecie przenoszą się z Sieci do mowy potocznej. Bezbek i beka są bohaterami utworów i modą, która zakłada, że w zdystansowany i nieco ironiczny sposób można z innych kpić. Była już beka z wieprza, beka z Poli Dwurnik oraz beka z beki. Do haseł "zasłyszanych na ulicy" można dołączyć wszelkie akronimy, które królują na czatach i forach, a także słynne powiedzonka z wiralowych wideo. Okazuje się jednak, że Polacy, choć podobno nie czytają i ze słowem pisanym nie są za pan brat, kochają retro słowa. Gdzie ich używają? Właśnie w Internecie.

Polscy internauci kochają retro słowa. To klawo!
REKLAMA

To klawo, że szynk dzisiaj otwarty. Będzie heca i zacna impreza! Jak mniemam, chłopacy mają niecne plany na ten wieczór, a niewiasty, by im się przypodobać, przypudrują swoje lica. Brzmi archaicznie? Nic bardziej mylnego, tak właśnie wyrażają się internauci. Według ostatnio przeprowadzonego badania przez Instytut Monitorowania Mediów wynika, że słowa "zacnie", "niewiasta", "lico" należą do najbardziej popularnych wyrazów retro, których używamy w Sieci. Również popularne są takie określenia jak: "jeno", "niecnie", "heca" czy "klawo".

REKLAMA

Jak wynika z badania przygotowanego przez IMM w ramach akcji "Ocalimy od zapomnienia" oraz z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego, który obchodziliśmy wczoraj, czyli 21 lutego 2015 roku, osoby korzystające z Internetu lubują się w neologizmach, archaicznych wyrażeniach, a także w słowach, frazach, które na pierwszy rzut oka są nieoczywiste, zwłaszcza dla tych, nie będących silnie zakorzenionymi w Sieci.

język polski grammarnazi

Okazuje się, że choć nasz język jest mocno zamerykanizowany i takie fanpejdże jak ZAGRANICO są zbiorem wielu "kwiatków" udowadniających, że Polacy kochają ponglish, w Internecie jest też miejsce na staromodną polszczyznę i różne na jej temat wariacje. Wysławianie się poprawnie czy nieco archaicznie w naszym języku polskim stało się pewnego rodzaju modą. Brzmi to absurdalnie, ale tak jest w istocie i powinniśmy się w gruncie rzeczy z tego cieszyć. Przekonanie, że bardzo dobrze znamy język polski, ponieważ jest naszym ojczystym, niestety jest zbyt naiwne, by mogło być prawdziwe, a Internet, komentarze pod wieloma artykułami czy sens podjęcia takiej inicjatywy, jak youtuberska działalność Pauliny Mikuły z "Mówiąc Inaczej", mówią same za siebie.

Jak donosi IMM, od początku ubiegłego roku Polacy użyli w Internecie blisko 300 tysięcy słów, które uznawane są za zagrożone zapomnieniem. Najwięcej staromodnej polszczyzny pojawia się na Facebooku, gdzie od 2014 napisano prawie 80 tysięcy komentarzy ze słowami retro. Na Twitterze, głównie ze względu na jego mniejszą popularność wśród Polaków i dużą grupę młodych użytkowników (7-14 i 15-24 lat), retro słowa znalazły się w około 15 tysiącach tweetów. Powodem takiej dysproporcji  jest również ograniczona liczba znaków, jaką możemy wykorzystać na Twitterze. Na Facebooku nie ogranicza nas długość postu, co pozwala na zawarcie bardziej rozbudowanych i skomplikowanych stylistycznie wypowiedzi, co przecież cechuje staromodny sposób komunikowania się.

polish

Czy taki trend wśród Internautów może być znakiem, że są oni zaciekawieni swoim językiem ojczystym, jego historią? Trudno tak naprawdę to stwierdzić. Wielu użytkowników Sieci często ślepo podąża za modą, a od jakiegoś czasu używanie retro słów to po prostu trend, jak każdy inny, który rozprzestrzenia się za pomocą memów, hasztagów i śmiesznych wyrażeń. Niemniej na pewno jest to dobry znak, który pokazuje, że nasz rodzimy język wciąż ma dla nas znaczenie i może być inspiracją do tworzenia gier słownych czy bodźcem, by etymologią i historią języka się rzeczywiście zainteresować. Zwłaszcza, że zaciekawienie historią w ogóle czy historią Polski i ważnych dla niej miejsc to ostatnio całkiem popularny trend na YouTube.

Dla wielu Internautów to jak się wyrażamy, ma znaczenie. Chodzi tu zarówno o odpowiednie, logiczne konstruowanie myśli, poprawność językową czy dbanie o czystość języka polskiego. Choć puryści bywają złośliwie i pejoratywnie określani mianem "grammar nazi" chodzi im wszak tylko o jedno - by pamiętać, że nie tylko co, ale i jak mówimy, piszemy ma znaczenie. Obecność prawie zapomnianych wyrazów w przestrzeni Internetu cieszy.

Cieszy po pierwsze dlatego, że całkowita amerykanizacja nam nie grozi i chociaż często używamy anglosaskich określeń, nie znajdując dlań odpowiedników polskich, możemy być chyba spokojni o przyszłość naszego języka i nie zwiastować przedwcześnie jego rychłej śmierci niczym papieru. Po drugie cieszy ponieważ, jest to szansa, by także młodsze pokolenie poznało piękno naszej dawnej (i obecnej) mowy i nie dało się zwieść romantyzmowi jedynie angielskich piosenek. "Słowa starzeją się jak ludzie" - napisał kiedyś Jacek Podsiadło, polski poeta, prozaik i felietonista. Ale to młodsi zapominają.

Michał Ogórek, znany felietonista i satyryk powiedział:

Podobno archaiczny jest już ajfon 5, podczas gdy ja nie wiem jeszcze, co to jest w ogóle ajfon. No, ale kiedyś do kelnera – chcąc mu pochlebić – zwracano się „panie starszy”, dzisiaj za coś takiego można by chyba dostać w mordę.

Cóż, miejmy nadzieję, że nasze czasy pozwalają jeszcze, by po dostaniu w mordę stwierdzić dobitnie, że z całą pewnością to klawe nie było. Zacne też nie.

PS Wszyscy zainteresowani polskim językiem i archaicznymi słowami powinni sięgnąć po książkę "Zapomniane słowa" pod redakcją Magdaleny Budzińskiej.

REKLAMA

Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA