Wszystko u nas jest nowoczesne, ładne i nowe - mówi nam Krzysztof Waszkiewicz z VMWare
Podczas odbywającej się w Barcelonie konferencji VMworld 2014 spotkaliśmy się z Krzysztofem Waszkiewiczem, by porozmawiać o tym, jak VMware się rozwija w Polsce i czego możemy się spodziewać w przyszłości.
Krzysztof Waszkiewicz w VMware pełni rolę business architecta. Oznacza to, że układa dla klientów „klocki”, części składowe ewentualnych wdrożeń. Odpowiada za koncepcyjne przygotowania projektu w fazie pre-sale. Jak twierdzi, stara się łączyć wiele technologii, nie tylko fragmenty portfolio VMware, a także firm trzecich. – Niektórzy nazywają to ewangelizacją – dodaje z uśmiechem.
Ale jak rozwiązania takie, jak chmura hybrydowa czy wirtualizacja pulpitów na korporacyjną skalę wyglądają w Polsce? Nasz kraj to źródło wielu informatycznych innowacji, ale te potem trafiają na „Zachód”. Polskie firmy i korporacje działają zachowawczo, nie tylko z uwagi na trudny dla nich polski rynek, ale też z powodu konserwatywnego podejścia.
Krzysztof przyznaje, że faktycznie nasz rynek jest niejako „za ścianą”, niewidzialnym murem, ale dodaje, że zauważa na naszym rynku coraz silniejszą inercję. Wdrażanie nowoczesnych rozwiązań korporacyjnych trwa u nas dłużej i zaczyna się później niż w innych krajach. Z drugiej jednak strony, jak zauważa, nasz rynek IT jest relatywnie młody, chociażby z powodów polityczno-historycznych.
Jak opowiada, przez to, że późno zaczęliśmy, wszystko u nas jest nowoczesne, ładne i nowe. Poza tym należy pamiętać o efekcie skali. Zupełnie czymś innym jest wymiana infrastruktury na lotnisku w Warszawie i na lotnisku w Houston. Na rynku stricte IT jest podobnie. Jak już przełkniemy jakąś technologię, jakąś koncepcję w Polsce, to ona działa i bardzo często jest błyskawicznie wdrażana. VDI, obsługa urządzeń mobilnych, to już u nas jest. W naszym kraju, jeżeli firma dojrzała do tego momentu, to - jak opowiada Krzysztof - po prostu to robi, wdraża to. Zwłaszcza, że trend BYOD to spore oszczędności dla firmy. Pracownicy odpowiadają na maile po godzinach pracy, reagują na zdarzenia związane z ich pracą i inwestycja, by zapewnić tym pracownikom na ich prywatnych urządzeniach bezpiecznego dla nich i dla firmy bezpiecznego środowiska do pracy zwyczajnie się opłaca.
A co z konkurencją?
W Polsce (i nie tylko, ale u nas jest to szczególnie widoczne) na rynku usług wirtualizacyjnych i chmurowych rozpycha się Microsoft ze swoim Hyper-V, Windows Server, Azure i resztą. Jak zachęcić firmę do przesiadki lub wdrożenia rozwiązań mniejszych bardziej wyspecjalizowanych firm takich jak VMware? Zwłaszcza, że przesiadka jest skomplikowana i kosztowna?
Krzysztof odpowiada, że praca ewangelisty w VMware nie jest trudna, bo sami klienci tej firmy promują ją wśród swoich kontaktów. Na przeróżnych konferencjach, w tym VMworld, użytkownicy rozwiązań VMware najczęściej podają argument „bo to po prostu działa”. Jest, jak zauważa mój rozmówca, szereg argumentów technicznych za wdrożeniem rozwiązań VMware w firmie, ale największą siłą tej firmy jest rzekomo prostota wdrożenia. Od samego początku wirtualizacja w wykonaniu VMware działa tak, jak byśmy pracowali na natywnych platformach.
Narzędzi uczymy się już na studiach
Krzysztof podczas prób przekonywania mnie jak to VMware jest niezawodny i prosty w zarządzaniu użył analogii smartfonu, który mimo swojego zaawansowania technicznego jest tak prosty, że kilkuletnie dziecko w mig rozumie jak się nim obsługiwać. I to mi o czymś przypomniało.
Na studiach mieliśmy kilka projektów dotyczących złożonych baz danych i serwerów. Mieliśmy dwa wyjścia: siedzieć po nocach w akademickich laboratoriach, albo pracować na domowych komputerach używając maszyn wirtualnych. Uczelnia w tamtych czasach nie zapewniała darmowych rozwiązań, więc korzystaliśmy z… pirackich wersji VMware Workstation (bo kupno takowego, dość drogiego narzędzia na potrzeby zaliczenia przedmiotu nie było w zasięgu możliwości większości z nas, a darmowe odpowiedniki wtedy były niewystarczające). A gdyby tak VMware nawiązał współpracę z uczelniami, które przecież mają produkować specjalistów w branży IT?
Dodaje też, że uczelnie zgłaszają się do VMware z wieloma propozycjami i to nawet te, które mają umowę partnerską z Microsoftem. Czemu? Bo, jak się okazuje, studenci sami zgłaszają na to zapotrzebowanie.
Trzymamy za słowo i udajemy się na kolejną rozmowę. Tym razem z Angelosem Kottasem, odpowiedzialnym za rozwiązania hybrid cloud VMware, o której opowiemy wam już niebawem.
Na zdjęciu otwierającym Pat Gelsinger, dyrektor generalny VMware