Ten muzyczny eksperyment się udał - Thom Yorke sprzedał 1,2 mln torrentów ze swoim nowym albumem!
I jak tu nie wierzyć w obrazoburczo-demaskatorski geniusz Thoma Yorka! Po tym jak świat wylał wiadro pomyj na pomysł wciskania nowego albumu U2 za darmo w kieszenie klientów sklepu iTunes, wokalista Radiohead sprzedaje ponad 1 mln kopii swojego nowego albumu w samym centrum internetowego piractwa - na torrentach.
Nazwijmy rzeczy po imieniu - to jest wielkie wydarzenie na rynku muzycznym! Oto bowiem w dobie nieprzerwanie pogłębiającego się kryzysu sprzedaży muzyki, oraz rosnącego przekonania, że nowym obowiązującym formatem dostępu do muzyki będzie abonament na dostęp do pełnego katalogu, Thom Yorke udowadnia, że to wcale nie musi być prawda.
Wszystko tu stoi na głowie:
- wynik 1,2 mln pobranych albumów w 6 dni bezwzględnie bije 615 tys. sprzedanych kopii albumu Beyonce w iTunes przez tydzień, gdzie był dostępny na wyłączność, co zresztą było uznane ze wielki sukces. To raz. Dwa, że przecież Beyonce to dziś gwiazda pierwszej wielkości, łącząca rolę muzyka i współczesnej internetowej celebrytki, a Yorke to totalny outsider;
- Yorke sprzedał swój nowy album w formie plików torrent, o których mówiło się, że są synonimem całego zła, które wydarzyło się na rynku muzycznym w ostatnich latach;
- dzieło Yorke’a nie było marketingowo promowane - singli nie grano w stacjach radiowych, nie było potężnych kampanii reklamowych, wizyt w telewizjach śniadaniowych;
- sprzedaż na tym poziomie pobija też liczbę odsłuchów nowych albumów topowych wykonawców w serwisach streamingowych!
Dziś, gdy wiadomo, że eksperyment Thoma Yorka się udał, łatwo podawać mocne argumenty, jednak tydzień temu mało kto dawał jakiekolwiek szanse na sukces tego przedsięwzięcia. Nie dość, że Yorke tworzy muzykę wybitnie trudną w odbiorze jak na dzisiejsze standardy, to na dodatek sam muzyk traktował swój ruch jako eksperyment niejako sugerując, że wynik liczbowy nie jest tu najważniejszy.
Tymczasem 1,2 mln sprzedaży (w tej liczbie są uwzględnione również darmowe pobrania jednego kawałka z płyty) jest - po raz kolejny w wykonaniu tego artysty - niczym strzał w pysk tych, którzy odpowiadają za to jak funkcjonuje rynek muzyczny. Przy sprzedaży albumu w cenie 6 dol., dochód wyniósłby 7,2 mln dol. Na pewno tyle nie było, bo część z tych 1,2 mln pobrań to darmowe torrenty z jednym utworem w wersji audio i wideo, ale tak czy siak, to sumy niewyobrażalnie wysokie jak na standardy self-publishingu. Co więcej, 100 proc. dochodów zostanie w zespole Thoma Yorka (u niego jako autora, u producenta, itd.). W normalnych warunkach wydawania płyt przez wytwórnie fonograficzne przynajmniej 70 proc. zostałoby u wydawcy. W streamingu natomiast album streamowany 1,2 mln raza dałby zarobek rzędu kilku tysięcy dolarów.
Dziś zupełnie inaczej zaczynam patrzeć na to, co wcześniej Yorke mówił - że serwisy streamingowe zabijają muzykę, że wytwórnie muzyczne sprowadzają muzykę do poziomu hamburgera w McDonaldsie, że współczesne radio to jedno wielkie gówno. Patrząc na wynik sprzedaży „Tomorrow’s Modern Boxes” Yorke nie wydaje się dzisiaj zgredem, który nie rozumie współczesnego świata, lecz ktoś kto chce go w końcu po swojemu naprawiać.
Jak widać, bardzo skutecznie.