Telenowela trwa: Uber znów może funkcjonować w Niemczech
Nawet jeśli ktoś nigdy nie planował skorzystać z usług Ubera, z całą pewnością słyszał o jego problemach z prawem w prawie każdym kraju, w którym się pojawi. Zaledwie miesiąc temu do listy państw blokujących tę usługę dołączyły Niemcy, które teraz... wycofały się ze swojej wcześniejszej decyzji.
Jak informuje Forbes, niemiecki Sąd Krajowy podjął decyzję, w myśl której wcześniejsza blokada i wymuszenie zakończenia działalności Ubera przed zakończeniem postępowania sądowego jest bezzasadne. Oznacza to, że od dziś z Ubera mogą korzystać zarówno klienci, jak i kierowcy, w tym ci oferujący usługi w ramach UberPOP. Oczywiście środowisko taksówkarskie natychmiast zapowiedziało apelację.
Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce w przypadku poszczególnych niemieckich miast, w tym m.in. Berlina. Tamtejsze władze nakazały całkowite wstrzymanie przewozów realizowanych przez kierowców Ubera, tłumacząc swoje działania troską o bezpieczeństwo pasażerów. Niecały tydzień zajęło włodarzom stolicy Niemiec dojście do wniosku, że taka decyzja wymaga przeprowadzenia odpowiedniego postępowania i do tego czasu trzeba się z niej wycofać.
Uber może więc na razie bez większych problemów funkcjonować u naszych zachodnich sąsiadów, nie narażając się na gigantyczne kary, które groziły mu za niedostosowanie się do zakazów
Dla przypomnienia było to 25 tys. euro kary dla firmy oraz 20 tys. euro kary dla kierowcy za każdy zrealizowany przejazd. Nie można jednak mówić o ostatecznym zwycięstwie firmy - w dalszym ciągu trzeba czekać na końcowy werdykt sądu.
Historia amerykańskiego startupu jest zresztą pełna tego typu sytuacji i prawdopodobnie dział prawny jest jego przypadku o wiele bardziej rozbudowany niż dział programistyczny. Już w Stanach Zjednoczonych, gdzie Uber rozpoczynał swój podbój, konieczne było starcie z organizacjami taksówkarskimi, które za wszelką cenę i wszelkimi sposobami starały się zablokować rozwój aplikacji i powiązanej z nią usługi. W efekcie w niektórych miastach konieczna była zmiana warunków przewozu realizowanego przez Ubera, w części wciąż trwają negocjacje, a w niektórych nie jest to po prostu możliwe. Czasem działalność Ubera dopuszczana jest na kilka miesięcy, po czym znowu jej legalność sprawdzana jest przez sąd.
Wejście do Europy również nie spotkało się ze zbyt ciepłym przyjęciem. Poza Niemcami, na blokadę zdecydowała się m.in. Bruksela i Londyn, a w Paryżu doszło z tego powodu do zamieszek. W większości przypadków zakazy udało się obejść, zmieniając albo regulaminy, albo dostosowując swoją ofertę do lokalnego prawa. Niekoniecznie jednak tak, jak życzyliby sobie tego ustawodawcy i taksówkarze.
Podobnymi sankcjami straszą zresztą Ubera polskie korporacje taksówkarskie i sami taksówkarze. Powód jest ten sam - brak odpowiednich licencji. W naszym kraju wprawdzie konsekwencje są o wiele lżejsze - kilkaset złotych mandatu i kilka tysięcy złotych grzywny - ale nie wiadomo jak dużo osób zdecyduje się ostatecznie zaryzykować.
---
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock