Wyświetlaczem smart zegarka może być… twoje własne ciało
Najpopularniejsze obecnie urządzenia z kategorii elektroniki ubieralnej to jak na razie zegarki oraz opaski. Pierwsze nie grzeszą jednak zbyt długim czasem pracy na baterii, natomiast drugie pełnią jedynie funkcję agregatora danych i jeśli komunikują się z użytkownikiem bezpośrednio, to w sposób mocno ograniczony. Czy jest miejsce na coś pomiędzy?
Nie chodzi tu jednak (przynajmniej jeszcze) o wbudowane projektory holograficzne rodem z Gwiezdnych Wojen czy podobnych filmów. Projekt, który stara się łączyć w sobie funkcjonalność smartwatcha z rozmiarami i czasem pracy na jednym ładowaniu opaski działa w o wiele prostszy sposób - wykorzystuje jako ekran rękę noszącej go osoby. Ile może wytrzymać przy tym bez konieczności ładowania akumulatora taka hybryda? Nawet do miesiąca użytkowania.
Ritot, bo właśnie o tym produkcie mowa, wygląda z pozoru jak zwykła opaska - sportowa lub elegancka, w zależności od tego, na którą wersję się zdecydujemy. Nie znajdziemy tutaj ekranu, ani też dodatkowych przetłoczeń, nadmiaru portów czy chociażby aparatu. Nie ma nawet wyjścia ładowania - cały ten proces obywa się z zastosowaniem specjalnej maty indukcyjnej. Gdyby nawet Ritot był najzwyklejszym dodatkiem do ubioru, bez "inteligentnych" dodatków, prawdopodobnie i tak znaleźliby się ludzie, którzy zdecydowaliby się na jego zakup. Skóra, aluminium - to może wyglądać atrakcyjnie.
Prawdziwa przyczyna sukcesu Ritot leży jednak gdzie indziej. Zegarko-opaska jest w stanie wyświetlić w jednym z dwudziestu dostępnych kolorów godzinę, datę oraz większość powiadomień z naszego telefonu bezpośrednio na naszej ręce. Twórcy nie zdecydowali się wprawdzie zdradzić z jakich dokładnie rozwiązań korzystają, ale zapewniają, że jest ono energooszczędne, bezpieczne dla użytkownika, osób w jego otoczeniu i dla samej skóry.
I nawet bez dotykania telefonu czy opaski mielibyśmy zachować możliwość zarządzania powiadomieniami, np. jeśli nie chcemy przez cały dzień chodzić z wyświetloną na ręce ostatnią wiadomością z Facebooka albo Twittera. Przede wszystkim, czas wyświetlania jest ograniczony do 10 sekund - akurat tyle powinno wystarczyć, aby rzucić na nie okiem (po aktywacji alarmu wibracyjnego) i zdecydować, czy chcemy wyciągnąć telefon i na nie odpowiedzieć.
Poza tym opaska reaguje na ruchy ręką - wystarczy potrząsnąć dłonią, aby powiadomienie natychmiast znikło. W ten sam sposób możemy włączyć wyświetlanie godziny, choć tutaj jeszcze można po prostu skorzystać z przycisku umieszczonego na obudowie.
Całość spotkała się przy tym z niesamowicie entuzjastycznym przyjęciem. Trwająca właśnie kampania, której celem było początkowo uzbieranie 50 000 dol., przyniosła już autorom prawie 135 000 dol., a do zakończenia pozostało jeszcze sporo ponad miesiąc. Możemy więc spodziewać się, że będzie to jeden z najmocniej "dofinansowanych" projektów w tym roku, nawet pomimo tego, że Rtiot nie jest raczej tanim dodatkiem, kosztując około 120 dol. za sztukę.
I choć cały pomysł i produkt wygląda świetnie i przypadł do gustu sporej grupie użytkowników, to niestety warto dobrze zastanowić się, zanim zdecydowalibyśmy się zainwestować w niego te kilkaset złotych. Przede wszystkim autorzy do finalizacji projektu pozostało jeszcze bardzo dużo czasu. Planowo wysyłka pierwszych egzemplarzy miałaby mieć miejsce... pod koniec stycznia przyszłego roku. Doskonale jednak wiemy, jak w większości kończą się takie obietnice i można zakładać, że termin ten może ulec zmianie.
Poza tym, choć obiecuje się sporo, w rzeczywistości nie zademonstrowano nawet pojedynczego prototypu. Wszystko co widzimy jest jedynie efektem pracy grafików i musimy wierzyć nie tylko w zapewnienia, że cała ta nowatorska technologia zmieści się w tak małej obudowie, ale i że w ogóle działa. Tworzenie prototypu ma się rozpocząć dopiero po zakończeniu kampanii na Indiegogo i zakończy się w listopadzie.
Paradoksalnie więc, choć teoretycznie do zakończenia procesu tworzenia pozostało jeszcze sporo czasu, lista rzeczy do zrobienia jest bardzo, bardzo długa.
Do tego dochodzą wątpliwości natury użytkowej i estetycznej. Czy faktycznie Ritot będzie aż tak uniwersalny i wygodny? Czy faktycznie będzie prezentował się w rzeczywistości równie atrakcyjnie co na renderach? Czy wyświetlany tekst będzie czytelny w każdych warunkach? I najważniejsze - czy taki sposób wyświetlania powiadomień jest w ogóle na dłuższą metę atrakcyjny dla większej liczby użytkowników?
Czas pracy na baterii i nowatorskie podejście to jedno, ale co z faktem, że każdy znajdujący się obok nas będzie mógł czytać nasze wiadomości... jak na dłoni.