W nadchodzących Lumiach zobaczymy aparaty Canona
Kilka dni temu zastanawiałem się jak Microsoft/Nokia zareaguje na najnowszego Androida L, który wnosi ogrom fotograficznych nowości. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – w nowych Lumiach zobaczymy niebawem aparaty z technologiami Canona.
Jak oficjalnie poinformował Microsoft na swoim blogu, właśnie doszło do dużej wymiany fotograficznych patentów między Canonem a właścicielem Nokii. I choć "deal" z Canonem na pewno był omawiany od kilku miesięcy, to ujawnienie go tuż po premierze Androida L Developer Preview daje do myślenia. Tym jednym ruchem Microsoft pokazuje Google miejsce w szeregu, wysyłając komunikat - „fajnie, że się staracie, ale poczekajcie tylko na naszą odpowiedź!”.
„Efektywny sposób na przyspieszenie innowacji przy jednoczesnej eliminacji sporów patentowych”
Microsoft na swoim blogu jest niezwykle lakoniczny. Informuje jedynie, że przedmiotem umowy jest wymiana patentów dotyczących „niektórych produktów z gatunku obrazowania cyfrowego oraz konsumenckich produktów mobile”.
Nowy właściciel Nokii informuje także, że nabyte patenty Canona mają przyspieszyć rozwój i wprowadzić więcej innowacji w nadchodzących Lumiach.
Co zyskają Lumie?
Na razie są to tylko spekulacje, ale można się spodziewać, że współpraca z Canonem będzie dotyczyła warstwy software’owej, względnie technologii produkcji matryc. Nasuwa się pytanie – dlaczego Canon, a nie Nikon lub Sony? Przecież na rynku matryc dominuje ten ostatni producent, który wytwarza sensory dla połowy rynku foto, w tym również dla Nikona. Gdyby się nad tym zastanowić, Canon wcale nie ma najlepszych matryc. Wręcz przeciwnie, w profesjonalnej fotografii mocno odstaje od konkurentów.
Tyle tylko, że smartfony nie aspirują do kategorii profesjonalnej. O Canonie mówi się, że zapewnia najlepsze kolory i najładniejsze odcienie skóry w portrecie. Od portretu do selfie droga jest już krótka, a więc może w tę stronę rozwinie się współpraca obu firm.
Jeżeli mowa o optyce – topowe Nokie Lumie z PureView mają obecnie obiektywy Carla Zeissa, a to jednak kilka półek wyżej niż szkła Canona. Trudno mi sobie wyobrazić porzucenie Zeissa na rzecz Canona – nawet jeśli ten drugi zaoferowałby lepszą jakość. Marketingowo brzmi to po prostu źle. Co innego w przypadku tanich Lumii, które obecnie mają obiektywy produkcji bliżej nieokreślonej firmy. Jestem pewien, że w tanich Lumiach optyka Canona byłaby sporym plusem w oczach klientów.
Co zyska Canon?
Umowa mówi o wymianie patentów, a więc Canon także musi odnieść jakieś korzyści. Tutaj otwierają się szerokie drzwi jeśli chodzi o spekulacje. Stawiałbym na to, że Canon planuje stworzyć smart-aparat z dotykowym interfejsem.
Takie urządzenia ma już Samsung (Galaxy Zoom i Galaxy NX), a także główny konkurent Canona, czyli Nikon (Coolpixy z Androidem). Nie wspominając już o Sony, które co raz pokazuje jakiegoś potworka z pogranicza świata foto i mobile – jak np. „bezkorpusowce” DSC-QX10.
Canon obecnie nie zaskakuje innowacyjnością – zwłaszcza na tle konkurentów – dlatego nowy typ urządzeń bardzo przydałby się firmie. Odświeżenie trochę skostniałego wizerunku pozwoliłoby przyciągnąć nowych klientów, którzy po zakupie smart-aparatu w końcu kupią bezlusterkowca lub lustrzankę. W ten sposób Canon mógłby "wychować" nowe pokolenie wiernych użytkowników.
Czy doczekamy się smart-Canona z Windows Phone na pokładzie? Taki scenariusz brzmi dziś jak science fiction, ale w obecnym świecie nic nie jest niemożliwe.