Polakom chyba nigdy nie znudzą się stare, znane i lubiane filmy - Stopklatka TV przed AXN
Starocie mają się dobrze. Stopklatka postawiła na filmy lubiane, znane, a często wręcz kultowe i osiągnęła już pierwszy sukces. Zapowiadanych innowacji brak ale nie o to chodziło.
Oczekiwania związane ze Stopklatką były całkiem spore, dwóch poważnych inwestorów, szumne zapowiedzi oraz nadzieja na poważny kanał filmowy w ramach cyfrowej telewizji naziemnej. Kanał działa półtora miesiąca i ma naprawdę dobre wyniki oglądalności. Zresztą debiutująca w lutym stacja TVP ABC też została całkiem ciepło przyjęta przez najmłodszych widzów i ich rodziców. Jedynie wyniki TV Trwam są nam nieznane, ponieważ Nielsen Audience Measurement niestety nie obejmuje tej stacji swoim monitoringiem.
Wśród widzów DVB-T w grupie 4+ Stopklatka w kwietniu posiadała średnio 1,67% oglądalności. To więcej niż ATM Rozrywka, TVP Rozrywka, Polo TV, TVP Historia, Eska TV, TVP Polonia, TVP Kultura i Polsat Sport News.
Biorąc pod uwagę kanały filmowe dostępne także na satelicie i u nadawców kablowych Stopklatka z wynikiem 0,69% (wszystkich telewidzów w Polsce) plasuje się za TVP Seriale oraz Kino Polska. Wyprzedza jednak AXN, Polsat Film czy Comedy Central.
Oczywiście nie są to jakieś nadzwyczajnie wysokie wyniki, ale naprawdę dobre początki. Przy wsparciu ze strony innych mediów Agory, akcji promocyjnych oraz atrakcyjnej ramówki można spodziewać się dynamicznego wzrostu oglądalności w kolejnych miesiącach. W ramach DVB-T spokojnie może uplasować się z wynikiem około 4-5% wyprzedzając ugruntowane już telewizyjne marki jak TV4, czy TVN7.
Stopklatka TV nadal nie posiada zapowiadanej funkcji telewizji hybrydowej, a strona samego kanału choć bardzo przejrzysta i ładna to nie oferuje żadnych dodatków związanych z drugim ekranem.
Sposób na sukces Stopklatki jest więc zupełnie gdzie indziej niż w nowych rozwiązaniach technologicznych. Te może pojawią się w przyszłości, ale na razie pozostają wśród obietnic włodarzy stacji, które rzucane były przed startem wręcz z polityczną gracją.
Ten początkowy sukces, jak i dalszą nadzieję na rozwój widać w ramówce, na którą wielu będzie narzekać, w końcu jest pełna staroci. Filmy te widzieliśmy już kilkukrotnie, a czasem nawet setki razy. Jednak w odpowiedniej rotacji są w stanie zapewnić sporą audiencje, a z sentymentu i nostalgii wracamy do tych starych mocnych tytułów jak "Makrokosmos", "Podróż za jeden uśmiech", "Sin City", "Życie jest piękne" i wiele innych.
W starych mediach to nie innowacja się liczy, a gusty widzów. Nie zdziwmy się więc gdy za rok na święta znów pojawi się "Kevin sam w domu" i "Listy do M.", a w kolejną majówkę znów lecieć będą "Sami Swoi". Po prostu to się ogląda.