Gry dla dziewczyn? Wierzymy, że istnieją i wybieramy najciekawsze z nich
Bardzo łatwo wskazać na typowo „męski” czy też „samczy” produkt w branży gier. Z rozgrywką dla męskiej płci utożsamiamy wiele gier sportowych, takich jak FIFA czy NHL. Myślimy o nich w kontekście potężnego ryku silników i wyścigowego gatunku. Posługujemy się tym skrótem myślowym mając w głowie proste, nastawione na wartką akcję i wybuchy tytuły akcji. No dobrze, ale co z grami w wyjątkowy sposób trafiającymi do kobiet? Jestem zdania, że te również istnieją, lecz mają akurat niewiele wspólnego z dziecinnym czesaniem kucyków Pony oraz ubieraniem lalek Barbie.
Z czym utożsamiam „gry dla dziewczyn”? Muszę posłużyć się tutaj analogią do przemysłu filmowego. Analogią bardzo stereotypową, lecz w wielu przypadkach oddającą sedno sprawy. Spójrzmy na premiery filmowe. Rozglądając się wokół swoich znajomych, mężczyznom w większości wypadków wystarczą kapitalne efekty specjalne, ogromna ilość wybuchów czy wielkie roboty naparzające się na jeszcze większym ekranie.
Z tej perspektywy widz – kobieta jest znacznie bardziej wymagającym klientem. Poza typowo wizualnymi walorami dziewczyny oczekują czegoś więcej. Oczekują emocji. Miłość, nienawiść, potępienie, odkupienie, wendetta, romans, zdrada – albo wszystkiego po trochu. Wybuchy i roboty mogą zostać, o ile będą tłem. Tłem dla konkretnych jednostek, ich ciekawych kreacji, siły charakteru i w końcu emocji. O ile dystrybutor zachęci mnie do wizyty w kinie samymi efektami specjalnymi, dużą część kobiecej widowni już niekoniecznie. Film musi być czymś więcej, musi nosić pewien emocjonalny ładunek, pewną opowieść, aby zainteresował takiego widza. Podobnie jest z grami.
Mnóstwo komputerowych produkcji stawia tylko i wyłącznie na akcję. Emocje? W wielu przypadkach po prostu nie ma na nie już miejsca, nie licząc ekscytacji z wygranej bitwy oraz uznania dla świetnej oprawy wizualnej. Istnieje mnóstwo gier z piękną grafiką i wciągającym scenariuszem, lecz całkowicie wypranych z emocji. Na całe szczęście nie wszystkie takie są. Właśnie tego typu „emocjonalne” produkcje postarałem się wybrać i umieścić w poniższym zestawieniu. Każda z tych gier to na swój sposób wyjątek oraz prawdziwa perełka. W mojej ocenie naprawdę warta ogrania.
Gone Home
Twórcy Gone Home bawią się z graczem utartymi schematami. Gra zaczyna się niczym rasowy horror i właśnie w takim klimacie utrzymany zostaje gracz przez większość czasu. Dopiero później zdacie sobie sprawę, że w tym tytule nic nie jest takie, jak pierwotnie się wydawało. Trójwymiarowa produkcja o miłej grafice zaskakuje tematem, który z pobocznego wątku wyrasta na dominujący element opowieści. Tematem, który jest tak prozaiczny i obecny w życiu wielu z nas, że jego wykorzystanie w grze komputerowej zapada w pamięci na długo.
Gone Home opowiada o odrzuceniu, niezrozumieniu, ksenofobii oraz miłości. Jest niewinne jak okres dzieciństwa, z przesłaniem silniejszym niż seria z karabinu. Do tego naprawdę chwyta za serce. Podczas wyświetlania napisów końcowych długo nie mogłem się pozbierać, myśląc nad opowiedzianą historią. Świetna perła niezależnej sceny, za którą odpowiadają producenci rozszerzenia do drugiego BioShocka.
Tomb Raider
Co w tym zestawieniu robi Lara Croft, oparty na pożądaniu do kobiet symbol całej branży gier? Przede wszystkim wskazuje kierunek. Nowa Lara uzmysławia, jak wiele zmieniło się od momentu premiery pierwszej odsłony gry Tomb Raider, jeszcze w 1996 roku. Wtedy Panna Croft naprawdę miała czym oddychać, posiadając nienaturalne, oparte na męskiej fantazji kształty. Z każdą kolejną odsłoną wirtualna archeolog rosła w obszarze kości ogonowej i klatki piersiowej, zamieniając się w rozpoznawalny w niemal każdym kraju symbol rozrywki i seksu.
Tomb Raider zmienił się, tak samo jak powoli zmienia się branża. Zmieniła się również Lara. Ta wciąż jest bardzo atrakcyjną kobietą, z modelem postaci wykonanym dokładniej, niż kiedykolwiek wcześniej. To jednak pierwszy raz, kiedy wirtualna protagonistka sprawia wrażenie realnej, prawdziwej i naturalnej. Symbol seksu został ukazany jako kobieta, którą możemy spotkać na ulicy. Śliczna, atrakcyjna, ale to tylko część z jej zalet.
Podczas gry bardzo szybko okazuje się, jak wysoce personalna staje się opowieść zawarta w nowym Tomb Raiderze. Miast postrzegać bohaterkę jako obiekt pożądania, gracz bardzo szybko wczuwa się w jej położenie, za sprawą dobrze wyreżyserowanych scenek przerywnikowych. Chłód, mróz, głód – to wszystko staje się motywem przewodnim tej produkcji. Lara pierwszy raz w historii gier zostaje prawdziwą główną bohaterką, która naprawdę ma coś do powiedzenia.
To już nie tylko komputerowy model. To wirtualna postać z prawdziwego zdarzenia, wobec kompleksowości której atrybuty kobiecości przestają mieć znaczenie. Przełomowy krok w rozwoju branży. Teraz dostępny za darmo, w ramach inicjatywy AMD Never Settle Forever. Z tej perspektywy włosy panny Croft, ulepszone za pomocą technologii Triss FX to czysta kosmetyka, o której niemal nie warto wspominać.
Trylogia Mass Effect
Nie znam drugiej serii gier, która pozwoliłaby na tak silną manifestację własnego „ja”. Nie tylko w kwestii opowiedzenia się po złej lub dobrej stronie mocy, ale również tych tyczących się płci oraz seksualności. Mass Effect daje pełną dowolność w wyrażaniu swoich preferencji. Dominująca i odważna kobieta, pewny siebie homoseksualista, aseksualna profesjonalistka – wszystkie możliwości są tutaj dozwolone, bez większych i bardziej odczuwalnych kompromisów.
Co jeszcze ciekawsze, Mass Effect posiada niezwykle duży ładunek emocjonalny. Kosmiczna opera mydlana może ochwalić się kapitalnie wykreowanymi postaciami, interesującym światem oraz wciągającym i interaktywnym scenariuszem. Gracze skupiający się na rozmowach, emocjach i interakcjach mogą skorzystać ze specjalnego trybu, w którym przygody Pana/Pani Shepard zamieniają się w samograja na płaszczyźnie walki. Wtedy w Waszej kwestii pozostaje przyjemna eksploracja terenu, poznawanie świata, rozmawianie i decydowanie o przyszłości najbliższych. No i całej galaktyki oczywiście, ale dla wielu graczy to już wcale nie tak istotne.
To The Moon
To the Moon to typowy wyciskacz łez w bardzo nietypowej oprawie. Niezależna produkcja dźwiękowca i producenta Kana Gao opowiada historię niezwykłego małżeństwa, rozpisaną na akty. Gracz sprowadza się tutaj do roli obserwatora, bez bezpośredniego wpływu na losy prawdziwych protagonistów. Aby jednak na pewno? Chociaż To The Moon to w dużej mierze interaktywny film z archaiczną grafiką, głęboki związek formowany jest pośrednio naszymi rękoma.
Historia bez wątpienia należy do tych dramatycznych i niezwykle wzruszających. Narracja bywa zaskakująco brutalna, natomiast tytuł wprowadza gracza w tak silnie melancholijny nastrój, że z To the Moon nie byłem w stanie „otrzepać się” przez kilka kolejnych dni po zobaczeniu napisów końcowych. Opowieść bez żadnych kompromisów, wywracająca przyjęty schemat ze szczęśliwym zakończeniem do góry nogami.
Heavy Rain
Będąc przy stricte filmowych produkcjach, wśród tych nie ma lepszej ponad Heavy Rain. Producent – reżyser David Cage tworzy thriller tak dobry, że warto dla niego kupić konsolę do gier. W nim centralną i najważniejszą rolę odgrywa Madison Paige, kobieta z krwi i kości w rozpaczliwej pogoni za tajemniczym seryjnym zabójcą.
Twórcy z Quantic Dream nie potrafili uniknąć pewnych schematów charakterystycznych dla branży gier. Obowiązkowa rozbierana scena została ikoną i wizytówką gry. Wątek pożądania głównej bohaterki przez „tych złych” również ukazany został z typowo męskiej perspektywy. Mimo tego, Madison Paige w 2010 roku stanowiła przełom. Protagonistka została zaakceptowana zarówno przez męską jak i żeńską część graczy. Była postacią wyrazistą, odważną i posiadającą własną osobowość. Jej seksualność nie była najważniejsza, stanowiąc zaledwie dopełnienie całego charakteru. Zdecydowany przełom, który utorował drogę Beyond: Dwie Dusze oraz najnowszemu Tomb Raiderowi. Pierwszorzędny dreszczowiec, który nawet dzisiaj stanowi wzór dla innych.
Banner Saga
Banner Saga to produkcja podana ze smakiem. Z kunsztem, wyczuciem i prawdziwym stylem. Taktyczna produkcja cRPG pozwala na głębokie zanurzenie się w nieco mroźny, ale rozpalający wyobraźnię gracza świat w 2D. Ogromną zaletą tej produkcji jest jej piękna, malowana grafika oraz minimalne wymagania sprzętowe. Dzięki temu połączeniu klienci nie przywiązujący tak dużej uwagi do wymagań sprzętowych, co bardzo często przypisuje się kobiecej części klienteli, mogą cieszyć się komfortową rozgrywką na maszynach stworzonych z myślą do pracy bądź o wyraźnie kobiecych liniach.
Wszakże tak zwana casualowa rozgrywka to nie tylko Angry Birds i Flappy Bird, prawda? Dlaczego nie sięgnąć po coś naprawdę pięknego, z niesamowitą, magiczną wręcz muzyką i idealną synchronizacją z kubkiem gorącego kakao? Zwłaszcza, kiedy mówimy o produkcji możliwej do ogrania za darmo, korzystając z akcji Never Settle Forever.
Zdjęcia pochodzą z Shutterstock