Retry to nowa gra od twórców Angry Brids, która łudząco przypomina... Flappy Bird
Nie spodziewałem się od Rovio tak banalnego ruchu, jak skopiowanie pomysłu na ostatni mobilny hit, jakim było Flappy Bird. Po przeczytaniu wczoraj informacji o "nowej" grze chciałem już wieszać psy na liderze rynku mobilnego gamingu za odcinanie kuponów. Coś mnie jednak podkusiło do zainstalowania nowej gry Retry. W rezultacie dzisiaj chodzę nieco niewyspany, bo ta nowa mobilna produkcja wciągnęła mnie niemożebnie.
Retry to zupełnie nowa pozycja w stale rozszerzającym się growym portfolio istniejącego już od ponad dekady studia Rovio, czyli twórców legendarnej już serii gier Angry Birds. Jej pierwsza odsłona wydana na system iOS, w której zadaniem gracza było strzelanie ptakami z procy w złe, zielone świnki, momentalnie zdobyła serca graczy z całego świata. Dzisiaj jej twórcy mogą spać na łóżkach wypchanych dolarami i zarabiają krocie na samych grach, reklamach i tantiemach od wszelkiej maści gadżetów.
Studio jednego tytułu?
Oczywiście bez dwóch zdań kolejne inkarnacje Angry Birds okazywały się raz za razem sukcesem i tego fińskiemu studiu odmówić nie mogę - ale jak bardzo grywalne nie byłoby Angry Birds Seasons, Rio, Space i Star Wars, to tak naprawdę tylko sequele i odgrzewane kotlety. Jak dotąd wszystkie pozostałe wydane przez Rovio gry, takich jak logiczne Amazing Alex i Bad Piggies oraz wyścigi Angry Birds Go, przeszły przez sklepy z aplikacjami praktycznie bez większego echa.
Sytuacja Rovio się praktycznie nie zmienia, a studio z siedzibą w Espoo o napływ gotówki martwić się nie musi. Okazuje się jednak, że na początku tego roku młody wietnamski programista, Dong Nguyen, osiągnął coś, o czym od lat marzy Rovio: wdarł się szturmem ze swoją grą nie będącą Angry Birds na pierwsze miejsca rankingów pobrań w sklepach App Store i Google Play. Stworzył do bólu proste Flappy Bird, które zaczęło przynosić mu codziennie worki pieniędzy z reklam (to wbrew pozorom wcale nie było dla niego taką komfortową sytuacją).
Co więc robi Rovio? Inspiruje się Flappy Bird, żeby nie powiedzieć, że zżyna pomysł.
Na bazie sukcesu Flappy Bird, które zostało wycofane ze sklepów z aplikacjami, pojawiła się masa klonów - trafiła się nawet pecetowa wersja odpalana w przeglądarce, w którą można było grać z masą innych graczy jednocześnie. O tym, dlaczego gra Donga Nguyena podbiła świat, pisaliśmy wielokrotnie: do bólu prosta grafika inspirowana Mario, mechanika polegająca wyłącznie na dotykaniu ekranu w odpowiednich odstępach czasu. Szczerze mówiąc to nie dziwię się, że Rovio teraz zainspirowało się Flappy Bird tworząc swoją nową grę Retry.
Ostatnie mniej lub bardziej autorskie pomysły fińskiego studia nie wypaliły (a przynajmniej nie na miarę ich największego hitu), a stworzenie gry stylizowanej na tytuł wydany 20 lat temu z pewnością zyska przychylność wszystkich miłośników indyków. A swoją drogą, to nie wiem czy o tym wiecie, ale Flappy Bird z początku nazywało się Flap Flap. Nie będę wyrokował, czy dodanie Bird w nazwie było celowym zagraniem Dong Nguyena obliczonym na podpięcie się pod sukces Angry Birds, ale jeśli tak było, to zagranie Rovio można odebrać jako odegranie się na młodym programiście.
Retry łączy dwa światy
Angry Birds od razu urzekło mnie grafiką, która przywodziła nieco na myśl dające mnóstwo radości Wormsy Armageddon. W nowej grze Rovio, wzorem Flappy Bird, uderza w inną strunę. Nowa gra o wymownym tytule Retry wystylizowana jest na rasowego 8-bitowca. Nawet wstępna animacja przynosi na myśl pierwszego GameBoya lub Pegasusa, a menu i same plansze umyślnie rażą pikselozą. Z pewnością znajdzie się wielu entuzjastów takiego oldschoolowego wyglądu, a całość została przygotowana bardzo starannie.
Oczywiście sama grafika retro to cecha wspólna setek gier mobilnych, i jeśli Rovio postanowiłoby po prostu wydać grę w takim klimacie, to o Flappy Bird nawet bym nie pomyślał. Skojarzenia jednak nasuwają się same po uruchomieniu pierwszej planszy, ponieważ sama rozgrywka polega na bardzo podobnej zasadzie: mamy samolocik, który leci: do przodu, w górę i w dół - a czasem robi nawet pętle. Gracz steruje zaś swoim pojazdem… dotykając w odpowiednich odstępach ekran.
Brzmi znajomo?
Z początku zdziwło mnie, że ta niby prosta gra waży aż 37 megabajtów, ale po przejściu pierwszej planszy zrozumiałem dlaczego. Owszem, gra opiera się o podobny koncept co Flappy Bird, ale całość doprawiona została elementami z innych gier Rovio oraz masą… “upraszczaczy”. Gra nie trwa w nieskończoność i podzielona została na plansze, za przejście których gracz dostaje od jednej do trzech gwiazdek. Zadaniem gracza jest generalnie lecenie do przodu i zbieranie rozmieszczonych na planszy monet.
Gra jest jak widać nieco bardziej skomplikowana od Flappy Bird. Trzymając dłużej palec na ekranie można doprowadzić do zrobienia przez samolocik pętelki. W niektórych miejscach pozwala znaleźć dodatkowe monety. A po co je zbierać? Dzięki każdej z monet można wylądować w wyznaczonych miejscach na planszy i zapisać checkpoint, a przy kolejnym wyrżnięciu samolotem w glebę lub sklepienie jaskini nie trzeba będzie zaczynać od początku planszy.
Retro grafika i mikropłatności.
Nie zabrakło też takich elementów nowoczesnych gier, jak osiągnięcia dające dodatkowe monety oraz tzw. inn-app purchases. Retry od Rovio dostępne jest bowiem bezpłatnie, ale twórcy liczą na sfrustrowanych graczy, którzy dokupią za dolary lub euro dodatkowe żetony pozwalające na używanie wspomnianych wcześniej checkpointów. Można nawet zalogować się na Facebooka i całość spięta jest z Game Center, ale bardzo brakuje synchronizacji między iPhone'm i iPadem.
Sama gra jest przy tym niesamowicie wtórna, frustrująca i... wciągająca! Zakładałem, że tytuł ten będzie zwykłem skokiem na kasę - okazuje się jednak, że całość jest tak przygotowana, że faktycznie nie pozwala się oderwać. W przeciwieństwie do casualowych i w sumie do bólu prostych Angry Birds, tutaj już piąta plansza była dla mnie ogromnym wyzwaniem na co najmniej kwadrans - a potem jest tylko gorzej. Rovio naprawdę udało się uchwycić magię Flappy Bird.
Co ciekawe, Polska jest jednym z niewielu krajów, które dostały dostęp do nowej gry od Rovio. Dostępna jest ona bowiem na urządzenia z systemem iOS zalogowane do App Store u nas w Polsce i w ojczystej dla studia Finlandii oraz w Kanadzie. Niezmiernie ciekaw jestem, kiedy Retry trafi do szerszej dystrybucji i czy ten duchowy spadkobierca Flappy Bird zdobędzie popularność zbliżoną do swojego protoplasty.
Pytanie też, kiedy zobaczymy Angry 2048 ;-)
PS Dla posiadaczy Androida i Windows Phone na otarcie łez mam trailer nowej gry: