Edukuj się i zarabiaj więcej, a będziesz pracował coraz dłużej
Od wieków świat był tak poukładany, że ci, którzy byli najbogatsi albo najlepiej wyedukowani, pracowali najmniej. Teraz te proporcje się odwracają – to nie prosty robotnik zarywa noce i nie ma czasu na spotkanie z rodziną, ale manager i dyrektor, którego stać na dom z basenem, ale nie może wykrzesać wolnego weekendu. Czy właśnie o to nam chodzi?
Hans-Joachim Voth, naukowiec z Uniwersytetu w Zurichu, wykazał w jednej ze swoich prac, że w 1800 roku przeciętny brytyjski robotnik pracował w tygodniu 64 godziny, czyli razem z sobotą dawało to ok. 11 godzin dziennie. Badanie Hansa Votha można skonkludować stwierdzeniem, że w XIX wieku można było poznać kto jest jak bardzo biedny po tym, jak dużo czasu spędzał w pracy. Jeśli przypomnimy sobie przekazy historyczne na temat tego co robiła w tamtych latach arystokracja to zazwyczaj będą to rozrywki, dysputy, podróże i bankiety. Generalnie – rzadko kiedy pracowali.
Później schedę po wykorzystujących chłopów szlachcicach przejęli tzw. „kapitaliści”, którzy mieli ciemiężyć klasę robotniczą, a sami w międzyczasie przesiadywać bezczynnie w swoich gabinetach. Przynajmniej taki wizerunek niektóre środowiska próbowały narzucić tej grupie społecznej, dziś jednak przedsiębiorcę trudno już nazwać leniem. Wręcz przeciwnie – Internet pełen jest historii osób, które rzuciły ciepłe posady na etatach, aby wpaść w wir pracy na własny rachunek, na którą poświęcały znacznie więcej czasu niż będąc zatrudnionym u kogoś. I chyba każdy prowadzący własną firmę zgodzi się, że często wymaga to znacznie więcej wysiłku i przede wszystkim czasu niż etatowe zajęcie. W końcowym efekcie przynosi to (a przynajmniej powinno) większe zyski oraz satysfakcję, jednak wymaga znacznie dalej idących poświęceń.
Podobnie jest z osobami, które choć zatrudnione na etacie, pracują w wymagającym środowisku, gdzie długie godziny pracy na poziomie robotnika z 1800 roku są normą. O pracownikach takich branż jak choćby konsulting krążą nawet dowcipy mówiące, że jeśli wychodzą z biura przed 18:00 to znaczy to, że jest weekend. Jednocześnie wymagane jest ciągłe doskonalenie własnych umiejętności, stąd i rosnąca popularność studiów podyplomowych i MBA oraz licznych licencji zawodowych. W tym przypadku również można stwierdzić, że praca popłaca, gdyż osoby te zazwyczaj znacząco podnoszą średnią krajową pensję.
Jak zmieniają się proporcje czasu pracy na przeciwnych końcach drabiny kariery pokazują badania na amerykańskich absolwentach. W 2005 roku osoby z wyższym wykształceniem pracowały średnio o 8 godzin dłużej w tygodniu (to aż cały dzień roboczy) od tych ze średnim wykształceniem. Z tej i innych obserwacji jasno wynika, że..
Im lepiej jesteś wyedukowany, tym więcej czasu spędzasz w pracy
Amerykanin w wieku +62 lata, który ma stopień doktora lub profesora pracuje w tygodniu przez 65 godzin, czyli dłużej niż przeciętny robotnik w XIX-wiecznej Anglii. Te dwie grupy społeczne dzieli nie tylko przepaść czasowa, ale również zarobkowa.
Skąd więc bierze się tendencja, że im więcej zarabiamy, to tym więcej czasu poświęcamy na pracę? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka. Jedno z nich to tzw. efekt substytucji – wyższa pensja znacząco zwiększa nam koszt utraconych korzyści jaki odnotowujemy, gdy nie pracujemy. Weekendowy wypad za miasto to nie tylko wydatek związany z samym wyjazdem, ale również utrata potencjalnego zarobku, który otrzymalibyśmy, gdybyśmy zajęli się w tym czasie pracą czy rozwojem firmy. Takiej tendencji sprzyja postępujący wzrost płac, zwłaszcza tych na wyższych stanowiskach, który prowadzi zresztą do rozwarstwienia społeczeństwa.
Zwycięzca bierze wszystko
To kolejny powód, dla którego wiele osób poświęca się bez reszty firmie bądź karierze. Innowacyjny biznes na globalną skalę oferuje ogromne zyski – wystarczy pomyśleć o sukcesie takich firm jak Google, Apple czy choćby przejętych za wiele miliardów dolarów startupów. Takich pieniędzy jakie twórcy WhatsApp dostali od Facebooka, czyli 19 mld USD, trudno się dorobić i to przez kilka pokoleń. Dzisiejszy świat daje jednak takie możliwości i wielu postanawia poświęcić tej idei wszystko.
W najbardziej rozwiniętych gospodarkach coraz trudniej o proste mechaniczne prace, które albo są zastępowane przez automatyczne procesy, albo przekazywane do mniej rozwiniętych gospodarek, zazwyczaj o niższych kosztach pracy. Co ciekawe, wraz ze skomplikowaniem pracy rośnie satysfakcja jaką ona przynosi. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Kalifornii udowadniają, że kompleksowość pracy i odpowiedzialność przynoszą większą satysfakcję pracownikom niż proste manualne czynności. Ponadto badanie pokazuje, że amerykańska rodzina, która zarabia rocznie 100,000 dolarów spędza aż o 40% mniej czasu na tzw. biernym wypoczywaniu (czyli np. oglądaniu telewizji) niż ta, która zarabia tylko 20,000 dolarów. Kolejny dowód wskazujący na to, że ludzie bogatsi pracują więcej – i to pomimo tego, że zazwyczaj mają więcej pieniędzy niż mogliby wydać.
Technologia popycha nas w przeciwne kierunki
Dzięki gwałtownemu rozwojowi technologii cyfrowa rozrywka stała się dziś znacznie bardziej dostępna niż kiedykolwiek wcześniej. Konsolę, jak i same gry, można kupić nie wychodząc z domu, a gdy już go opuścimy to zawsze mamy ze sobą smartfona, który staje się mobilnym centrum rozrywki. Można założyć, że dzięki powszechności taniej technologii spada motywacja do dalszego doskonalenia się i dłuższej pracy – zresztą im więcej czasu w niej spędzimy, tym mniej będziemy mieli na ulubioną grę wideo.
Z drugiej strony rozwijające się technologie sprawiają, że pracujemy coraz dłużej. Pod mailem jesteśmy zawsze wtedy kiedy mamy ze sobą smartfona, w pracy widać nasz status przed komputerem, łatwiej jest też zabrać obowiązki do domu, zwłaszcza jeśli do ich wykonywania potrzebny jest nam tylko laptop. Utrzymanie mitycznego work-life balance staje się coraz trudniejsze. Praca zadaniowa, systemy motywacyjne i wymagające środowisko pracy sprawiają, że każda godzina spędzona na bezczynnym wypoczynku jest często postrzegana jako utrata korzyści. Społeczeństwo informacyjne, w którym zawodowo zobligowani jesteśmy do bycia nieustanie podłączonym do strumienia newsów sprawia, że de facto pracę kończymy przeglądając przed zaśnięciem zaległe artykułu z pocketa i odhaczając służbowe maile jako przeczytane.
Czas to NIE jest pieniądz
Twierdzenie, że czas to pieniądz jest tak samo błędne jak powiedzenie, że pieniądze nie dają szczęścia, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Codziennie po obudzeniu dostajemy absolutnie za darmo i bez konieczności jakiejkolwiek akcji z naszej strony 24 godziny kolejnej doby. Każdy z nas jest multimiliarderem jeśli chodzi o ilość czasu – mimo że nikt nie może go zarobić więcej od innych.
O ile pieniądze możemy odłożyć na czarną godzinę czy wykupić sobie ubezpieczenie, tak linearność czasu nie pozwala nam na takie operacje. Co więcej, pieniądze zawsze można sprzedać – czasem ktoś da nam za nie więcej, czasem mniej (co definiuje m.in. inflacja i kurs wymiany walut), ale zawsze możemy dokonać wymiany.
A czy czas da się sprzedać? Myślę, że większość z najbogatszych ludzi świata oddałaby nieproporcjonalnie dużą część swojej fortuny za kolejny rok życia. Niestety nie jest to możliwe, bo czas to nie pieniądz. Oczywiście możemy oddelegować niechciane przez nas czynności do zrobienia innym w zamian za pieniądze, ale nie wydłuży to naszej doby. Czas to najcenniejszy na świecie zasób, którego nigdy nie przybywa – raz jest nam dana jego ilość i nie możemy jej zwiększyć. Z kolei zawsze możemy zarobić więcej pieniędzy, bez względu na poziom naszej edukacji, zamieszkiwaną szerokość geograficzną czy wiek.
Skąd więc wzięło się to powiedzenie? Z pewnością nie wymyślili go ci, którzy mają dużo czasu na sprzedaż – trudno, by z ust osoby bezrobotnej, mającej wolne dni do dyspozycji, padło stwierdzenie że „czas to pieniądz”. Może więc ze strony osób pracujących po 100 godzin tygodniowo? Możliwe, ale mając więcej pieniędzy niż przeciętny człowiek ich doba nadal ma 24 godziny, czyli tyle co każdego żebraka. Doba Billa Gatesa czy Usaina Bolta ma dokładnie tyle samo minut co każdego z nas. I od nas zależy czy przeznaczymy ją na pracę, edukację, rozrywkę, wypoczynek czy trening.
Przemysław Gerschmann - Założyciel Equity Magazine, analityk inwestycyjny w globalnym banku. Pasjonat rynków finansowych, biegacz długodystansowy, wielbiciel południowych Włoch i fan książek Murakamiego.
Zdjęcia Old style euro banknotes, Builders are building a wooden house, businessman with phone looks in night city, men lying in the floor pochodzą z serwisu Shuttertock.