Dlaczego przestałam wielbić Larę Croft, czyli kobiety w grach
Lara Croft miała ogromne cycki, choć w czasach pierwszych części były kanciaste jak cholera. To nie przeszkadzało znajomemu dzieciakowi podkochiwać się w niej i niemal ślinić do ekranu, gdy w dwójce Lara odwracała się profilem.
W wieku 12-13 lat kupowałam jeszcze czasami CD-Action. Dodawano tam kalendarze - oczywiście ze skąpo ubranymi, żeńskimi postaciami z gier w wyzywających pozach przy każdym miesiącu. Byłam dziewczyną, trochę głupio było wieszać taki kalendarz.
Przez chwilę uwielbiałam Larę Croft. Piękna, wysportowana, inteligentna, niezmordowana bohaterka. Potem zobaczyłam oficjalne modelki wcielające się w Croft - to już nie były zbitki cyfrowej fantazji, tylko mocno seksualne, realne kobiety. Lara Weller kojarzyła mi się z tymi paniami z okładek pism dla dorosłych w kioskach. Bohaterka dzieciństwa straciła magię. Z dzielnej, odważnej dziewczyny stała się wielkimi piersiami i dziwnymi, wyzywającymi pozami. A potem Jolie w filmie popsuła Croft już do reszty.
Przestałam chcieć być jak Lara Croft - gdy zobaczyłam modelki wcielające się w moją ulubioną bohaterkę, w tandetnych, plastikowych kostiumach, w przesadzonym makijażu, wyginające się jak aktorki porno i nie wyglądające na zdolne przeskoczyć nad przepaścią, Lara Croft mi obrzydła. Z bohaterki stała się wyłącznie seksualnym, tanim obiektem westchnień nerdów i cholera wie czego jeszcze.
Od tego momentu wszystkie fantazyjne bohaterki gier kojarzyłam z tą plastikową tandetą - w grach wyglądają ładnie, w rzeczywistości to niemożliwe. Zrozumiałam to, co dziś potwierdzają kolejne badania nad grami - bohaterki w grach nie dość, że pojawiają się wyjątkowo rzadko, to na dodatek są uosobieniem marzeń męskiej części graczy. Największej części graczy, ale nie jedynej.
Według badań na temat seksualności w grach żeńskim charakterom przeważnie można przypisać trzy cechy - są seksualnie uprzedmiotowione, skąpo odziane i mają być wzorem piękna. W 2005 roku 80% żeńskich postaci w grach można było przypisać jedną z tych cech, a aż ponad jednej czwartej wszystkie trzy.
Poza tym te mocne żeńskie charaktery przejawiają też często jeszcze jedną cechę - seksualną, erotyczną agresję
W Metroidzie, grze z 1986 roku, o której mówi się, że była pierwszą grą z ekskluzywną, jedyną grywalną postacią płci żeńskiej, Samus Aran w domyśle była mężczyzną. Fabuła ujawniała skrytą pod zbroją płeć Samus dopiero na końcu, po czym... Prezentowała ją w bikini. No jasne. A, to kobieta była, jak już to wiadomo, to pokażmy ją półnagą!
Kobieta w grach to po prostu spełnienie erotycznych fantazji graczy. Silna, piękna, kreowana przez mężczyzn. Twórcy Dead or Alive 5 po wypuszczeniu wersji demo zostali poproszeni przez graczy o... powiększenie piersi żeńskich postaci. Dla mnie, kobiety, w panach siedzących przed ekranami i proszących o powiększanie piersi wymyślonych, cyfrowych bohaterek jest coś niepokojącego.
W 2012 roku Penny Arcade wraz z EEDAR skomentowali badania. Na 669 gier akcji, FPS i RPG tylko 24 miało jako głównych i jedynych bohaterów kobiety. 300 dawało wybór pomiędzy żeńskimi i męskim bohaterami, reszta oferowała tylko męskie główne charaktery.
Gry, które dają wybór pomiędzy płciami bohaterów, dostają lepsze opinie, ale sprzedają się 25% gorzej od tych z wyłącznym męskimi bohaterami. Gry, w których bohaterką jest kobieta (głównie akcji) to sprzedaż gorsza o 75% od tej z męskim charakterem. Gry z kobietami mają 40 i 50% niższy budżet marketingowy od gier oferujących wybór postaci i tylko z męskim bohaterem. A to marketing sprzedaje gry.
Problem w tym, że 24 gry to próbka tak mała, że ciężko z niej coś wnioskować.
Gdy w grach pojawia się kilku grywalnych bohaterów różnej płci, w materiałach reklamowych promowane są męskie charaktery. Proste
Typowi gracze wolą grać męskimi postaciami - które notabene też są przerysowane. Przeciętny męski bohater gier ma klatkę piersiową 6% szerszą, niż przeciętny człowiek, większą głowę, szersze talię, biodra i mięśnie. Jest zwykle typem zamkniętego emocjonalnie, odważnego i silnego łowcy, którego słabości ujawniają się rzadko. Taki męski, za przeproszeniem, skurw...
Problem w tym, że kobiety też grają - to już połowa wszystkich graczy. A ponieważ branża gier zdominowana jest od lat przez mężczyzn, nawet żeńskie bohaterki tworzone są według męskiego punktu widzenia. Jeśli już główna, grywalna postać jest kobietą, to jest "badassem". Jeśli w fabule pojawiają się kobiety, to są albo seksualną, erotycznie agresywną fantazją, bezbronną panną do uratowania lub wierną towarzyszką będącą na każde skinienie swojego mężczyzny.
Czasem gdy zastanawiam się, dlaczego przestałam grać myślę, że to właśnie przez to odrealnienie kobiet w fabułach
My, kobiety, gramy często nieco inaczej - silniej identyfikujemy się na poziomie emocjonalnym z postaciami i często, co tu dużo mówić, nie potrafimy identyfikować się z seksbombami z cechami charakteru typowymi dla mężczyzn. Te kobiety wpędzają nas czasem w kompleksy, bo wiemy, że nigdy nie będziemy miały takiego ciała, nie nauczymy się strzelać z dwóch spluw naraz i nawet byśmy tego nie chciały.
Lara Croft przeszła lifting. Stała się bardziej normalną, naturalną i wrażliwą na ciosy "dziewczyną z sąsiedztwa". Nie ma już ogromnych piersi i przerysowanych rysów twarzy. Nadal jest śliczna, ale urodą nie tak ordynarną. Z heroiny stała się śmiertelniczką, która i tak dokonuje bohaterskich czynów. Mimo swoich słabości.
Słuszny to był ruch, choć mam wątpliwości, czy podyktowany chęcią trafienia do kobiet, czy raczej napędzeniu sprzedaży nowym, ciekawszym i nie tak jednoliniowym stylem rozgrywki. Wciąż wspominam April Ryan z The Longest Journey, która ponad dekadę była tym, czym Lara Croft stała się dziś - realną, bohterską, ale wielowarstwową i nie tak przesadnie seksualną postacią z gry, która stanowiła centrum i wisienkę na torcie wspaniałej rozgrywki. Niepasującą do głupawych rankingów "top 10 najlepszych kobiet w grach" tworzonych według kryteriów wielkości piersi.
Czasem coś się w tym temacie rusza
Beyond: Two Souls wprowadziło genialną postać Jodi Holmes, która nie jest nawet przesadnie piękna - jest ciekawa i przyjemna, ale nie ma w sobie nic z seksualności Croft czy Rayne. W The Last Of Us oprócz rozwijającej się wielowarstwowo nastoletniej Ellie, która jest chyba najbardziej ludzką postacią z gry jaką kiedykolwiek widziałam (Ellie ma słabości, ma dzieciństwo niedefiniowane przez różowe sukienki, ale nie brakuje jest typowo dziewczęcych cech i atrybutów - Ellie to typowa, zwykła nastolatka w nietypowej sytuacji). Jest jeszcze Sarah, Tess... Mimo, że główną osią jest Joel, mężczyzna. The Last Of Us to piękny pokaz tego, że gra nie musi zadowalać śliniących się nerdów, a wprowadzanie historii i realnych (na miarę realności fabuły) bohaterów wpływa ogromnie pozytywnie na odbiór całości. The Last Of Us właśnie dzięki tej realności jest i będzie przez wiele lat dziełem historycznym.
Mimo to większość gier wciąż zraża uprzedmiotowianiem i spłycaniem postaci kobiet.
Bo cycki.