iOS bez Google’a? To marzenie nie tylko Steve'a Jobsa
Od samego początku domyślną wyszukiwarką internetową w iPhone’ach, iPodach i iPadach jest Google. Pewna zmyślna pani biznesmen chce jednak zmienić ten stan rzeczy i zarobić na tym niemałą fortunę.
Lata świetności Yahoo! ma już zdecydowanie za sobą. To stwierdzenie oznacza jednak, że nadal jest to internetowy gigant o niesamowitych statystykach. Yahoo! jednak kiedyś należął do grona sieciowych liderów. Dziś jest „tylko” wielki. Na szczęście zarząd firmy nie próżnuje: Yahoo! cały czas się rozwija, a w usługach giganta pojawiają się nowe, ciekawe funkcje. Być może wyżej wspomniane lata świetności Yahoo! ma nie tylko za sobą, ale i… przed sobą.
Marissa Mayer, dyrektor generalny Yahoo!, ma bowiem iście szatański plan. Yahoo!, tak jak większość innych internetowych usługodawców, oferuje swoje usługi za darmo, w zamian serwując swoim użytkownikom profilowane reklamy. A kto jest szczególnie podatny na te reklamy i najchętniej inwestuje swoje pieniądze w nowe produkty? Posiadacze sprzętów firmy Apple!
Tylko jak dotrzeć do użytkownika?
Wyszukiwarka Yahoo! jest już zintegrowana z iSprzętami. Sęk w tym, że nie jest ustawiona jako domyślna. To miejsce zajmuje wyszukiwarka Google i mało kto zmienia domyślne ustawienia w telefonie: nawet jakby tym osobom się chciało, to i tak Google jest uważany za rynkowego lidera, więc mało kto czuje potrzebę zmiany.
Jednak jak udało się dowiedzieć redakcji Re/code, Mayer chce wpłynąć na Apple’a, by ten wykorzystywał w iOS domyślnie wyszukiwarkę Yahoo!, zamiast Google. Większość firm parsknęłaby śmiechem na tę propozycję, ale z Apple sytuacja może być diametralnie inna.
Nie jest tajemnicą, że Apple ma wobec Google’a bardzo… emocjonalne podejście. Google jest dla Nadgryzionego Jabłka nie tylko konkurentem, z którym tylko czasem trzeba umieć się, z uwagi na oferowane przez niego usługi, dogadać. Kimś takim dla Apple jest chociażby Microsoft. Google to dla Apple’a arcywróg i król zła. Wszystko przez Androida, którego Steve Jobs nazwał kradzionym produktem i zapewnił, że zniszczy tę platformę, nawet gdyby Apple przez to miał zbankrutować.
Reklamy serwowane przez Google’a zapewniają mu olbrzymie dochody, w tym te na iOS. Pieniądze te następnie są wykorzystywane, między innymi, do rozwoju Androida. Ta argumentacja powinna przemówić do wyobraźni Apple’a.
Sęk w tym, że chętnych jest więcej
Apple jednak może nie zdecydować się na zmiany z uwagi na preferencje swoich użytkowników. Wystarczy sobie przypomnieć ich bunt gdy domyślne Mapy Google zostały zastąpione Apple Maps. A tym razem Apple nie zaserwowałby własnego rozwiązania, a cudze. Tyle że mniej nielubianego konkurenta.
Na dodatek Apple współpracuje już z inną firmą, a konkretniej z Microsoftem. Nie tylko przy okazji Microsoft Office. Wbudowana w iOS-a Siri, podobnie jak Cortana, wykorzystuje usługę Microsoft Bing, jako swoje źródło wiedzy. Bing to nie tylko źródło danych, to też wyszukiwarka internetowa.
Apple i Microsoft, mimo iż są swoimi bezpośrednimi konkurentami i nie szczędzą sobie złośliwości przy okazji przeróżnych działań marketingowych, pałają do siebie pewną sympatią. Skoro Marissa Meyer wpadła na pomysł przekonania Apple’a do porzucenia Google’a, to z całą pewnością wpadł na to również i Satya Nadella (a jeżeli nie, to z pewnością Meyer go właśnie zainspirowała do podobnych działań).
Czy którejkolwiek ze stron uda się wyrugować Google’a? Tego dowiemy się dopiero przy okazji premiery iOS-a 8. A tej możemy się spodziewać na czerwcowej konferencji WWDC.