Nikt nie wbił takiej szpili Microsoftowi, jak zrobiła to Mozilla
Nie będzie przeglądarki Firefox dedykowanej nowej wersji Windows oraz Windows RT. Mozilla zdecydowała się zaprzestać dalszych prac nad tą wersją, skupiając się na popularniejszych platformach. Takich jak Linux…
Mozilla to organizacja, która cieszy się wyjątkowo dużym zaufaniem... właściwie, to wszystkich. Jest to jedna z bardzo niewielu firm (aczkolwiek sami wolą się nazywać fundacją), która przetrwała kierując się nie tylko chęcią maksymalizacji zysku, a także, oprócz tego, ideologią. Na pewno wielu z was wskaże lepsze przeglądarki internetowe od Firefoxa (i z całą pewnością lepsze systemy od Firefox OS), ale wszystkie te produkty powstały w dobrej wierze. By uczynić z Internetu łatwe, przystępne, bezpieczne, a przede wszystkim niezależne od jakiegokolwiek pojedynczego bytu miejsce.
Dlatego też w działaniach Mozilli nie należy szukać żadnego drugiego dna. To otwarta i transparentna firma, która udowodniła już nieraz, że jest mocna nie tylko w gębie, ale również i w czynach. Nie ma dla niej takich pojęć, jak „zły Apple, zły Microsoft, dobry Linux”. Misja Mozilli tyczy się wszystkich internautów, niezależnie od wykorzystywanych przez nich platform. Dlatego też, jak tylko Microsoft zaprezentował pierwszą, wczesną i nieukończoną wersję Windows 8, deweloperzy wzięli się do pracy.
Mozolna praca nad Metro
Firefox dla Windows 8 i nowszych oraz dla Windows RT powstawał w bólach. Prace przedłużały się o kolejne miesiące, a premierę przeglądarki cały czas przesuwano. W końcu zapowiedziano, że już w marcu doczekamy się jej finalnej wersji.
Czemu w bólach? Z dwóch powodów. Firefox dla Windows 8 nie był obsadzony przez całą grupę deweloperów, a przez niewielki zespół. Na dodatek Microsoft uczynił tworzenie przeglądarek dla Windows 8 rzeczą dość nieznośną, zniechęcając zarówno twórców tych przeglądarek (konieczność poświęcenia większej ilości roboczogodzin), jak i użytkowników (polecam spróbowanie korzystania z dwóch przeglądarek w środowisku Modern UI).
Mozilla, mimo wszystko, się nie poddawała. Aż do teraz. W weekend ogłoszono, że premiera Firefoxa dla Windows 8 w marcu się nie odbędzie. Ani w kwietniu. Ani, najprawdopodobniej, kiedykolwiek. Powód? Absolutnie zerowy popyt na tę przeglądarkę.
Jak ujawnia Johnathan Nightingale na oficjalnym blogu Mozilli, nigdy nie było więcej równoczesnych aktywnych sesji Firefoxa dla Windows 8, co tysiąc. Innymi słowy: tysiąc osób używających testowego Firefoxa dla Windows 8 to absolutne maksimum, jakie Mozilla odnotowała. Dla porównania, wersje alfa i beta „okienkowego” Firefoxa są testowane równocześnie przez miliony. W tym na Pulpicie Windows 8.x.
„Nie chcemy dawać kiepskiego produktu”
Mozilla miała dwa wyjścia: wydać to, co ma, mimo braku sensownych publicznych beta-testów, lub całą sprawę odpuścić. Rozwiązanie numer jeden oznaczałoby udostępnienie do pobrania produktu, który mógłby sprawiać wiele problemów a nawet zawierać istotne luki w zabezpieczeniach. Rozwiązanie numer dwa wydało się sensowniejsze, zwłaszcza, że i tak guzik to, jak widać, kogokolwiek obchodziło.
Nie ma tu żadnego miejsca na atak na Mozillę. Argument pod tytułem „Firefox jest do bani i nikt go nie chce” odpada. Statystyki jasno wskazują, że nawet jeżeli ty tak uważasz, drogi Czytelniku, to internauci wiedzą swoje i Firefoxa chętnie używają.
To może argument pod tytułem „to na pewno hejt na Microsoft”? Ponownie: bzdura. Mozilla nie odpuściła sobie Windows 8.x i Windows RT. Wręcz przeciwnie. Mozilla od samego początku zdecydowała się wspierać tę platformę i poświęciła swój czas (dwa lata!) i zasoby, by stworzyć nań odpowiedni produkt. Po prostu okazało się, że nikt go nie zechce używać.
Na Linuxa się opłaca, na Windows 8.x już nie
Na chwilę obecną Windows RT nie ma żadnej przeglądarki internetowej od znanego producenta, innej niż systemowa. Na Windows 8.x jest niewiele lepiej. Po pierwsze z uwagi na to, że wszystkie przeglądarki napisane z myślą o Pulpicie Windows zadziałają na nim bez problemu, tyle że… będą niewygodne przy użyciu palca. No i jest jeszcze, poza Internet Explorerem, przeglądarka Chrome, która również posiada tryb dla Windows 8. Przy czym ów „tryb” to sprawa bardzo umowna, bo różnice w interfejsie są minimalne i raczej nie jest on przyjazny „paluchom”.
Nikt do tej pory nie wbił takiej szpili Microsoftowi jak Mozilla. Po pierwsze dlatego, że jest to firma kierująca się ideologią, że konkurentom należy… pomagać, a nie ich zwalczać (wielokrotnie inżynierowie Mozilli pomagali twórcom innych przeglądarek wskazując im ich błędy), więc za tę decyzję odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie pragmatyzm. Po drugie dlatego, że Windows 8.x może i ma dziesiątki milionów aktywnych użytkowników, ale większość z nich, najwyraźniej, nie jest specjalnie zainteresowana kafelkami.
Na obronę sytuacji Microsoftu można tylko wysunąć hipotezę, że zwykli konsumenci nie testują nowych, niestabilnych wersji oprogramowania, a ci zajmujący się profesjonalnie oprogramowaniem i tak siedzą na Pulpicie. Jednak biorąc nawet do pod uwagę, sytuacja ta, dla Microsoftu, nie wygląda zbyt ciekawie…