Zastanawialiście się kiedyś dlaczego kursor myszki nie jest pionowy? Znamy odpowiedź
Wygląd niektórych elementów interfejsu graficznego komputerów czy urządzeń mobilnych jest dla nas na tyle oczywisty, że nie kwestionujemy go, ani też nie zastanawiamy się, dlaczego wyglądają tak a nie inaczej. Czasem jednak przychodzi ten moment, kiedy ktoś zadaje niewygodne pytanie, np. dlaczego… kursor nie jest pionowy?
Obecnie większość użytkowników bez dłuższego zastanowienia odpowiedziałaby, że jest to po prostu nienaturalne lub próbując znaleźć bardziej racjonalne uzasadnienia, zasugerowałaby, że dzięki temu możemy precyzyjniej manipulować obiektami na wyświetlaczu. Niektórzy mogą wpaść nawet na pomysł, że kierunek nachylenia wskaźnika wynika z tego, że w podobny sposób byłby nachylony nasz palec, gdybyśmy naciskali lub wskazywali nim punkty na ekranie. Dziś jednak, po kilkudziesięciu latach od wynalezienia komputerowej myszy, okazuje się, że powody te były o wiele bardziej prozaiczne a początkowy pomysł – zupełnie inny.
Pierwotnie (i nawet w późniejszych latach), w większości dokumentów związanych z tym sposobem nawigacji po ekranie, kursor myszy był idealnie pionowy. To właśnie taka forma wskaźnika wydawała się projektantom, włącznie z Douglasem Englebartem, twórcą komputerowej myszy, najbardziej naturalnym i wygodnym rozwiązaniem.
Projekt w tej formie nie dotrwał jednak do pierwszego GUI (Graphical User Interface) z prawdziwego zdarzenia, przygotowanego przez Xeroxa na potrzeby komputera Xerox Alto. Na wszystkich zachowanych zdjęciach i grafikach kursor, podobnie jak dziś, wychylony jest o 45 stopni od pionu. Dlaczego, skoro w tamtych czasach wydawało się, że najlepiej będzie skierować go dokładnie do góry?
Odpowiedź okazuje się banalna i wynikała przede wszystkim z ograniczeń komputerów i monitorów w tamtych czasach. Stworzenie zorientowanej idealnie pionowo strzałki, która byłaby „przyjemna dla oka” i jednocześnie nie zlewała się z tekstem, było po prostu niemożliwe. Przy takim ułożeniu byłaby po prostu nierówna i psująca wrażenia z pracy z komputerem.
Na szczęście rozwiązanie okazało się dość proste i jego autorstwo przypisuje się również Douglasowi Englebartowi, od którego postanowili później skopiować je inni. Wystarczyło nachylić wskaźnik o 45 stopni, co pozwoliło – wykorzystując ułożenie pikseli - przynajmniej nieco zamaskować niedoskonałości tamtych urządzeń. Dzięki temu kursor wyraźnie odróżniał się od tekstu, był łatwiejszy do stworzenia we w miarę atrakcyjnej formie, a producenci nie musieli dłużej łamać sobie głów nad tym teoretycznie błahym problemem.
Nie oznacza to oczywiście, że „pochyła strzałka” nie miała absolutnie żadnej konkurencji – we wspomnianym już GUI z zaprezentowanego na początku lat siedemdziesiątych rozważano i testowano zarówno strzałkę wychyloną w prawo, jak wskaźnik przybierający postać krzyżyka umieszczonego wewnątrz okręgu.
Odpowiedź na pytanie dlaczego w późniejszych czasach, kiedy monitory mogły zaoferować o wiele większą rozdzielczość nie zdecydowano się na przywrócenie oryginalnego pomysłu jest raczej dość oczywista i zawarta właściwie na początku tekstu. Użytkownicy przyzwyczaili się do tego, że kursor wygląda tak a nie inaczej, każdy jest w stanie bez trudu go rozpoznać i skojarzyć z jego przeznaczeniem, a poza tym - po prostu działa, więc po co zmieniać coś, do czego klienci przyzwyczaili się i polubili to?
Zdjęcia white mouse on the keyboard oraz Computer screen macro.Shallow depth of field pochodzą z serwisu Shutterstock