Dlaczego Google miałby się pozbyć urządzeń z linii Nexus - może dlatego, że nie są już potrzebne?
Wedle Murtazina, który jest od kilku lat dla wielu fanów nowych technologii istnym guru rynku mobilnego, w 2015 roku gigant z Mountain View na stałe porzuci linię urządzeń Nexus. W sumie to ma sens, bo linia Nexus wykonała w końcu postawione przed nią zadanie. Plan Google zarysowany wraz z premierą Nexus One był jasny, a do tego układ sił i krajobraz w mobilnym świecie mocno się zmienił.
Na początku zaznaczę, że wszystkie rozważania dotyczące porzucenia przez Google linii urządzeń Nexus należy traktować w kategorii “co by było, gdyby”. Dlaczego więc poruszam taki temat? Ponieważ to nie kto inny, jak Eldar Murtazin napisał dziś rano na Twitterze, że “Linia Nexus zostanie przez Google porzucona w 2015 roku i zastąpi ją Play Edition (obecna nazwa, która będzie zmieniona)”. Postanowiłem więc samemu pochylić się nad tematem i udało mi się dojść do dojść interesujących wniosków. Może za rok też będę mógł napisać "ha, a nie mówiłem!".
Ale zaraz, kto to w ogóle jest i czemu interesuje nas, co ma do powiedzenia?
Jeśli ktoś wymienionego wyżej jegomościa nie kojarzy, to spieszę z wyjaśnieniem: Eldar Murtazin to dość głośne nazwisko w świecie mobilnym; jest analitykiem serwisu mobile-reviews.com, ale czytając jego prognozy trzeba pamiętać o tym, że “jest znany głównie z tego, że jest znany”. Jako analityk rynku mobilnego wsławił się głównie tym, że trafnie przewidział porzucenie przez Nokię ich własnego OS-u MeeGo oraz następcy Symbiana o nazwie Belle na rzecz Windows Phone od Microsoftu.
Problem w tym, że można powiedzieć, że przewidział to wyłącznie przez przypadek. Jego deklaracje padły jeszcze zanim obie firmy rozpoczęły ze sobą rozmowy. Mimo to od czasu mariażu fińskiej Nokii z Windows Phone, który skończył się zresztą sprzedaży tej pierwszej Microsoftowi, przekazywane przez Murtazina informacji - często wręcz nieprawdopodobne - traktowane są przez wiele osób niczym prawdy objawione - chociaż w kolejnych predykcjach już nie ma takiego wyczucia i często jego teorie nie mają odbicia w rzeczywistości.
To co w końcu z tymi Nexusami?
Dlaczego Google miałby zrezygnować ze swojej własnej marki Nexus? W końcu to urządzenia z tej linii w końcu bardzo dobrze kojarzą się klientom i od premiery pierwszej generacji tabletu Asus Nexus 7 mają świetny stosunek jakości do ceny. LG Nexus 4 i Nexus 5 to z kolei bardzo udane smartfony, które są chwalone przez klientów. Więcej sensu miałoby porzucenie tego projektu kilka lat temu, po mało udanym Nexusie One wyprodukowanym przez HTC.
Tego, czy informacja dotycząca końca Nexusów się potwierdzi, dowiemy się dopiero za rok. Z reguły staram się takim plotkom nie poświęcać uwagi, ale tym razem wyjątkowo postanowiłem zastanowić się nad słowami Muratazina i to wbrew pierwszemu odruchowi “e tam, to jakieś bzdury”. Chociaż na pierwszy rzut oka nie widać powodu, aby Nexus jako marka odszedł do lamusa, to tak naprawdę trzeba się zastanowić, czy ten projekt jest Google’owi nadal potrzebny… zwłaszcza po zakupie odbijającej się dziś od dna Motoroli.
Nexus One został stworzony w ściśle określonym celu.
Tym celem było udostępnienie referencyjnego urządzenia deweloperom aplikacji, a dopiero później linia Nexus przekształciła się w rodzinę benchmarkowych urządzeń dla rynku mobilnego. Miały one pokazywać możliwości Androida klientom i producentom - najpierw Galaxy Nexus z Ice Crean Sandwich pokazał nowoczesne oblicze smartfona, a później pierwszy Nexus 7 z Jelly Bean udowodnił, że nie tylko iPad liczy się na rynku tabletów.
Google, będące twórcą oprogramowania i firmą zarabiającą krocie na reklamach w wyszukiwarce internetowej, tak naprawdę nie potrzebuje w portfolio tych urządzeń. Zysk na nich jest zerowy albo bardzo mały - w końcu Nexusy należą do średniej półki cenowej i mają świetną w porównaniu do ceny specyfikację - a producenci i konsumenci Androida już zdążyli pokochać, a nawet wręcz się od niego uzależnić: zakupami dokonanymi w Google Play i usługami rozwijanymi bezpośrednio przez Wujka G.
Uproszczenie oferty to nie taki zły pomysł.
Możliwe, że gigant z Mountain View nie chce wprowadzać na stronach Google Play niepotrzebnego zamieszania. Już teraz mamy dostępne w sprzedaży nie tylko różne Nexusy, ale też topowe smartfony HTC i Samsunga w wersji bez nakładek, określane jako Google Edition. Nie trudno sobie wyobrazić w przyszłości poszerzenie oferty, roboczo nazwanej przez Muratazina Play Edition, i sprzedawanie przez sklep Google’a smartfonów znanych klientom ze sklepowych półek w wersji beznakładkowej.
Pytanie tylko, co na to producenci. Tym w końcu nie jest na rękę sytuacja, w której użytkownicy wybieraliby smartfon z czystym Androidem, a już podczas zeszłorocznej premiery Galaxy S4 widać było, że koreańska firma ostrożnie podchodzi do tematu Androida skupiając się na własnych S-usługach i nie jest wykluczone, że za kilka lat przeniesie środek ciężkości z Androida na własny system operacyjny Tizen. Ale co z innymi firmami?
Google ma olbrzymi zapas gotówki.
Kasa płynąca stałym strumieniem z reklam przy wyszukiwarce może posłużyć do przekonania opornych producentów do umieszczania swoich telefonów “Play Edition” w ofercie giganta z Mountain View. Biorąc pod uwagę to, że tak naprawdę jedynie Samsung dziś zarabia kokosy na urządzeniach z Androidem, nie jest to wcale taki nierealistyczny scenariusz. Firmom o kiepskiej kondycji finansowej takim jak HTC z pewnością przydałby się dodatkowy zastrzyk pieniędzy.
Nie twierdzę więc, że w słowach Eldara Muratazina nie ma źdźbła prawdy, chociaż w pierwszym odruchu byłem gotowy zbyć jego tweeta machnięciem ręki. W końcu Google już nie raz zaskakiwało klientów swoimi decyzjami - warto tu przypomnieć chociażby porzucenie bardzo sympatycznej nazwy Android Market na rzecz bezpłciowego sklepu Google Play oraz zaprzestanie rozwoju popularnego czytnika RSS o nazwie Google Reader.
Kto wie, czy Nexusy też nie pójdą pod nóż?