Wchodzą na polski rynek ze swoją usługą i nie boją się konkurencji Google’a oraz Microsoftu. Szaleńcy? Nie, profesjonaliści
Wyszukiwarka tłumaczeń Linguee obecna jest już na wielu regionalnych rynkach. Usługa obsługuje teraz także język polski i trafia do naszego kraju.
Synonimem tłumaczeń w internecie jest dla mnie Google Translator. Usługa pozwala na swobodne czytanie zagranicznych serwisów, nawet gdy nie mamy zielonego pojęcia o języku, w którym powstał oryginalny tekst. Równie dobrze sprawdza się ona w przypadku tłumaczenia korespondencji, którą odebraliśmy w języku innym niż nasz rodzimy. Do podobnych zastosowań może służyć tłumacz Bing, którym sporadycznie się ratuję.
Problem pojawia się jednak, gdy chcemy samodzielnie napisać coś w obcym języku. Wtedy wspieranie się automatycznym tłumaczem traci sens. Takie tłumaczenia są pełne błędów i nie nadają się do przesłania ani kontrahentom, ani komukolwiek, kto biegle posługuje się danym językiem.
Tutaj z pomocą przychodzi Linguee, czyli internetowa wyszukiwarka tłumaczeń, która pozwala na odnalezienie wielu przykładów poprawnych tłumaczeń danej frazy. Dzięki temu, że widzimy kontekst tłumaczonego fragmentu, możemy sprawnie dobrać odpowiedni wynik.
Usługa jest darmowa i zanim pojawiła się oficjalnie na polskim rynku Spider’s Web brał udział w zamkniętych beta testach. Dlatego już teraz w dniu premiery mogę z pełną świadomością powiedzieć, że Linguee to niezbędne rozwiązanie dla osób, które wymieniają korespondencję w obcych językach. Testowałem głownie wyszukiwania tłumaczeń z polskiego na angielski (i odwrotnie), gdyż poprawności innych nie byłbym w stanie dobrze zweryfikować. Aczkolwiek przejrzałem też kilka tłumaczeń podstawowych zwrotów z języka francuskiego.
Niestety, na chwilę obecną obsługa polskiego języka pozwala na wyszukiwanie tłumaczeń tylko w języku angielskim. Chcąc wyszukać tłumaczeń w innych językach (np. j. francuskim) musimy bazować na j. angielskim. Czyli szukamy tłumaczeń francuski angielski.
Tłumacz Linguee działa inaczej niż konkurencja od Google’a i Microsoftu. Po wpisaniu hasła Linguee rozpoczyna wyszukiwanie w milionach przetłumaczonych zdań. Wynik zwracany jest błyskawicznie i zawiera nie tylko odpowiadające angielskie słowa, ale również całe polskie zdania wraz z ich angielskimi tłumaczeniami. Taki kontekst pomaga nam w podjęciu decyzji które tłumaczenie powinno być użyte w konkretnym przypadku.
Przyznam, że już teraz dodałem Linguee do ulubionych zakładek. Usługa zdaje się być niezastąpiona podczas tworzenia korespondencji w języku angielskim. To świetne rozwiązanie, tworzone przez profesjonalistów z myślą o profesjonalistach.
O wyszukiwarce tłumaczeń miałem przyjemność rozmawiać z Jarosławem Kutyłowskim pracującym w Linguee GmbH.
Mateusz Nowak, Spider’s Web: Czym Linquee wyróżnia się od konkurencji w postaci tłumaczy Google oraz Bing? Czy w ogóle traktujecie ich jako swoją konkurencję, czy ze względu na inną formę działania i prezentowania wyników tłumaczeń, unikacie tego typu porównań?
Jarosław Kutyłowski, Linguee GmbH: Nie postrzegamy ich jako konkurencji. Google Translate (i inne tego typu serwisy) sprawdzają się w innych zastosowaniach: jeżeli np. otrzymam list w języku chińskim, to google translate przygotuje mi tłumaczenie na mój ojczysty język. Tłumaczenie to zwykle będzie pełne błędów, ale ponieważ chodzi mi tylko o zrozumienie sensu tekstu to będzie to i tak przydatna informacja.
Jeżeli natomiast j. polski jest moim językiem ojczystym a chcę napisać tekst w języku angielskim to użycie automatycznego tłumacza jest bardzo ryzykowne. Przetłumaczy on tekst w jeden sposób nie pokazując alternatyw i przez to nie dając mi jako piszącemu wiele możliwości sprawdzenia i poprawienia. Linguee natomiast pokaże mi różne warianty dla wyszukiwanych przeze mnie zwrotów - jako że moja umiejętność rozumienia tekstu jest dużo lepsza niż ta którą posługują się automatyczne tłumacze sam będę potrafił dużo lepiej dobrać odpowiednie zwroty.
Mówiąc w skrócie: używając google translate jestem w stanie bardzo szybko otrzymać tłumaczenie, które z dużym prawdopodobieństwem będzie błędne. Za pomocą Linguee mogę (wkładając w to nieco więcej wysiłku) napisać bardzo dobre tłumaczenie.
Dlatego wsród naszych użytkowników mamy całe rzesze profesjonalnych tłumaczy.
W materiałach prasowych, informowaliście o zaletach płynących z biznesowego wykorzystania Linguee. Czy to właśnie dla przedsiębiorców dedykujecie swoją usługę? Czy równie dobrze sprawdzi się ona wśród uczniów, studentów i osób uczących się języków na własną rękę?
Użytkownicy serwisu to w dużym stopniu osoby piszące w języku angielskim w pracy. W większości nie są to tłumacze, ale pracownicy firm wszelkich możliwych branż, którzy po prostu muszą się komunikować po angielsku. Mamy wśród użytkowników też studentów i osoby uczące się - wg. naszych badań w szczególności w Brazylii (serwis portugalski) Linguee jest używane przez osoby zainteresowane nauką języków.
Naszym celem na rok 2014 jest ulepszone wsparcie użytkowników potrzebujących odpowiedzi na prostsze zapytania (czyli także uczących się języka) - poprzez udostępnienie większej ilości materiałów redakcyjnych.
Poinformowaliście, że udostępniacie darmowe serwisy. Na czym w takim razie zarabiacie? Jaki jest Wasz model biznesowy?
Serwis finansuje się przez reklamę. Dzięki dużej odwiedzalności serwisu byliśmy w tym roku w stanie po raz pierwszy w historii firmy wygenerować pozytywny cashflow. Te przychody będziemy agresywnie inwestować we wspomniane redakcyjne materiały we wszystkich obsługiwanych językach.
Należałoby nadmienić że Linguee pokazuje reklamy jedynie z boku strony, nasza polityka kategorycznie zabrania stosowania "nieprzyjemnych" form reklamy takich jak layery pokazujące się nad tekstem, popupy itd.
Jako ciekawostkę mogę jeszcze wymienić fakt, iż Linguee stało się jednym z największych niemieckich serwisów (aktualnie miejsce 22 wg. Visits - niezależne badanie IVW) inwestując w całej swojej historii jedynie 20 tys € w marketing. Nasza koncentracja na produkcie, marketing wiralny i SEO pozwoliły na osiągnięcie tak wysokiej odwiedzalności przy minimalnych wydatkach.