REKLAMA

Nokia Lumia 1020: testujemy aparat - recenzja Spider’s Web

Nokia Lumia 1020 to fotograficzny smartfon, obok którego nie można przejść obojętnie. Rozdzielczość 41 megapikseli i technologia PureView sprawiają, że mamy do czynienia z prawdziwym ewenementem. Ile w tym marketingowych sztuczek, a ile faktycznej jakości? Zapraszam do mojej recenzji.

25.09.2013 07.51
Nokia Lumia 1020: testujemy aparat – recenzja Spider’s Web
REKLAMA

Parametry – olaboga!

REKLAMA

Na początku kilka parametrów, które w tym przypadku robią wrażenie. Po pierwsze, matryca aparatu ma wielkość aż 2/3 cala. To oznacza ok. 4x większą powierzchnię od matryc iPhone’a 5 i Samsunga Galaxy S4.

Po drugie, rozdzielczość sensora to niewiarygodne 41 megapikseli. Obecnie największa rozdzielczość stosowana w lustrzankach wynosi 36 megapikseli, zatem Lumia 1020 to prawdziwy ewenement i to nie tylko jeśli chodzi o fotografię mobilną.

Nokia-Lumia-1020-03

Po trzecie, optyka aparatu sygnowana jest logiem Zeiss, które jest synonimem jakości. Światło obiektywu to f/2.2.

Po czwarte, mamy tu do dyspozycji prawdziwą, ksenonową lampę błyskową, która faktycznie błyska, a nie świeci jak dioda LED. Z kolei dioda LED także jest dostępna – daje światło przy filmowaniu i pomaga ustawić ostrość w trybie fotografowania.

Całość spięta jest klamerką pt. PureView, czyli softwarem zaszytym w procesorze Nokii, który ma za zadanie zrobić najlepszy użytek ze wszystkich podzespołów aparatu. Ponadto Lumia 1020 wyposażona jest też w przednią kamerkę o rozdzielczości 1,2 megapiksela (przekazuje obraz HD). Do dyspozycji mamy także dedykowany przycisk aparatu, o dwóch stopniach nacisku (ustawianie ostrości, wykonywanie zdjęcia). Pod ten przycisk można podpiąć dowolną aplikację fotograficzną.

Nokia-Lumia-1020-05

Aplikacje fotograficzne – jest w czym wybierać

Do dyspozycji dostajemy cały szereg fotograficznych aplikacji. Są to: zwykła aplikacja aparatu (najmniej ciekawa), Nokia Pro Cam, Nokia Smart Cam, Nokia Kinograf i Panorama.

Nokia Pro Cam to zdecydowanie najciekawsza i najbogatsza propozycja, która pozwala w pełni wykorzystać aparat Lumii 1020. Interfejs aplikacji domyślnie jest bardzo ascetyczny. Mamy przycisk migawki, kilka ikonek na górze i możliwość wejścia do galerii. Po przesunięciu przycisku spustu migawki w bok rozwija się menu i dopiero od tej pory zaczyna się zabawa.

wp_ss_20130924_0003
wp_ss_20130924_0004

Na ekran wyjeżdża mały układ planetarny. Na poszczególnych pierścieniach możemy zmieniać:

  • balans bieli (auto, zachmurzenie, słonecznie, światło jarzeniowe, światło żarowe),
  • ostrość (autofocus, bądź ustawiana manualnie),
  • czułość ISO (auto lub wartość z zakresu 100 – 4000),
  • czas naświetlania (auto lub zakres 4s – 1/16.000s)
  • kompensację ekspozycji (zakres od -3 do +3 EV).

Działa to szybko i sprawnie, a efekty nastaw od razu widoczne są na podglądzie. Jeżeli zrezygnujemy z trybu auto i sami ustawimy czas naświetlania i ISO, pierścień kompensacji ekspozycji zamieni się w światłomierz, który informuje nas jak bardzo zdjęcie jest prześwietlone lub niedoświetlone. Jest także możliwość opóźnienia migawki – przydatne, gdy fotografujemy ze statywu i chcemy wyeliminować drgania.

Brakuje mi tylko możliwości kontroli przysłony. Nokia Lumia 1020 daje nam możliwość kontroli nad czasem – możemy zamrażać i rozmywać ruch. OK, fajnie, ale w praktyce, kiedy chcemy rozmyć ruch, światła wpada tak dużo, że zdjęcie na pewno wyjdzie prześwietlone. Właśnie w takich sytuacjach najbardziej brakuje możliwości przymknięcia przysłony.

W górnej części mamy dwie okrągłe ikonki. Pierwsza daje dostęp do galerii, druga bezpośrednio do ostatniego zdjęcia. Mamy także dostęp do ustawień, w których możemy włączyć ramki kadrowania, wykrywanie twarzy oraz format obrazu i tryb zapisywania zdjęć. Mamy do wyboru format 4:3 lub 16:9 (trochę brakuje klasycznego 3:2). W formacie 4:3 maksymalna rozdzielczość zdjęcia to 38 megapikseli, a dla 16:9 są to 34 MP. Dla obu formatów możemy wybrać, czy zapisujemy zdjęcie w dwóch rozdzielczościach (maksymalna + plik podglądowy wielkości 5 MP), czy wystarczy nam sam plik podglądowy 5 MP. Waga zdjęć o rozdzielczości 5 MP to ok. 2-3 MB, zaś plik rozdzielczości 38 MP waży od 8 do nawet 17 MB (średnio 10-12 MB).

wp_ss_20130924_0006

Drugą aplikacją wartą uwagi jest Nokia Smart Cam. Aplikacja ta jest stworzona do zdjęć obiektów w ruchu, oraz do fotografii grupowych. Za jej pomocą aparat wykonuje serię 10 zdjęć. Następnie wybieramy jedną z kilku możliwości:

  • najlepsze ujęcie (aparat wybiera najlepszy kadr - działa to bardzo dobrze!),
  • ujęcie w ruchu (możemy nakładać na siebie kolejne etapy ruchu obiektu, przy czym sami decydujemy, które mają być widoczne – rewelacja)
  • zatrzymanie ruchu (można stworzyć panoramowanie, czyli zatrzymanie głównego obiektu i dynamiczne rozmycie tła za nim)
  • zmiana twarzy (przydatne do zdjęć grupowych. Kiedy ktoś mrugnie, możemy podmienić mu twarz z ujęcia, w którym ma otwarte oczy. I tak dla każdej osobie na zdjęciu, niezależnie. Opcja w założeniu wprost genialna, ale w praktyce nie zawsze wyłapuje wszystkie twarze i niektórych po prostu nie da się podmienić),
  • usuń poruszające się obiekty (aparat tak łączy 10 klatek, że zostaje samo tło, bez poruszającego się obiektu).
SmartCam1

Kolejna aplikacja to Panorama. Bardzo podoba mi się sposób jej tworzenia – po każdym ujęciu pojawia się gdzieś z boku kropka, na którą musimy nacelować, by wykonać kolejne ujęcie do panoramy. Działa to na zasadzie rozszerzonej rzeczywistości, kropka znajduje się w precyzyjnie ustalonym miejscu w przestrzeni i musimy na nią najechać środkiem ekranu. Efektowne i fajne. Co do samych panoram – aplikacje świetnie radzi sobie z usuwaniem poruszających się obiektów (np. ludzi), ale czasami nie radzi sobie z poprawnym sklejeniem zdjęć. Mniej więcej 1/3 ujęć wymaga powtórzenia, zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się na bardzo szeroką panoramę. Duży minus za brak możliwości zmiany kierunku wykonywania panoramy.

wp_ss_20130924_0014
WP_20130924_16_06_35_Panorama

Ostatnią aplikacją jest Nokia Kinograf. Panie i Panowie, czapki z głów. Aplikacja zasadniczo tworzy gifa, na którym animowana jest wybrana część kadru. Algorytmy stojące za tą appką są zaskakująco dobre i przeważnie wystarczy jedno kliknięcie, żeby włączyć animację tego (i tylko tego), co nas interesuje. Na początku byłem sceptyczny do takiej formy zdjęcia, ale Kinograf daje naprawdę świetne rezultaty.

Jakość zdjęć

41 milionów pikseli (OK, 38 milionów efektywnych) pozwala na oddanie najmniejszych szczegółów. To bezsprzecznie największa zaleta Lumii 1020. Co prawda, przy stuprocentowym powiększeniu widać, że optyka aparatu już nie wyrabia, ale nie o to tu chodzi. Jeżeli nie przesadzimy z cyfrowym zoomem, owe 41 MP da tyle informacji, że zdjęcie będzie wydawać się nieprawdopodobnie ostre i szczegółowe.

Jeśli mowa o zoomie cyfrowym, Nokia Lumia 1020 daje niesamowitą opcję oddalania obrazu już po wykonaniu zdjęcia. Wystarczy, że włączymy zapis w pełnej rozdzielczości i zrobimy zdjęcie na maksymalnym zbliżeniu. W pamięci urządzenia jest przechowywany także oryginalny plik o pełnej rozdzielczości, w związku z czym nie ma problemu, żeby oddalić widok, lub całkiem go przekadrować. Niesamowita opcja.

WP_20130924_15_47_48_Pro

Co do samej matrycy, mam lekko mieszane uczucia. Może dlatego, że jestem przyzwyczajony do osiągów lustrzanek i bezlusterkowców. Rozpiętość tonalna mogłaby być lepsza – czasem dostaję przepalone obszary na niebie, lub niedoświetloną ziemię. Trzeba zwrócić uwagę na bardzo dobre rezultaty w słabym świetle. ISO 1600 jest w pełni używalne – szum już występuje, ale jeszcze nie przytłacza, a obrazek jest bardzo szczegółowy. Na tej czułości zdjęcia z innych smartfonów to po prostu szaro-bura kasza. Ponadto ksenonowa lampa naprawdę daje radę, jestem szczerze zaskoczony.

Nokia-Lumia-1020-07
Nokia-Lumia-1020-08

Można ponarzekać, że ISO 1600 to nie tak znowu dużo, że da się lepiej. Ale to przecież smartfon! Jeśli spojrzę na jego możliwości przez pryzmat fotografii mobilnej, matryca daje cudowny obrazek. Szczerze mówiąc, nie widziałem lepszych zdjęć ze smartfona. Matryca jest na poziomie takim samym (lub nieco wyższym) niż typowy współczesny aparat kompaktowy. Naprawdę nie ma najmniejszego sensu fotografować kompaktem, jeśli mamy do dyspozycji Nokię Lumię 1020.

Podsumowując:

Aparat Nokii Lumia 1020 można podsumować w 3 zdaniach. Użytkownik lustrzanki powie: kiepsko, moje lustro potrafi lepiej. Użytkownik kompaktu powie: to normalne zdjęcia ze zwykłego aparatu. Użytkownik smartfona powie: WOW, jak to możliwe, że telefon daje takie zdjęcia?!

Nokia-Lumia-1020-04
Nokia-Lumia-1020-06

Czy to dobrze, czy źle – zależy od punktu widzenia. Zwykły kompakt kosztuje 400-600 zł, a Nokia Lumia 1020 to obecnie wydatek rzędu 2800 zł. Tyle tylko, że w Lumii dostajemy także topowy smartfon, za który oddzielnie musielibyśmy zapłacić niemałe pieniądze. Biorąc to pod uwagę, rachunek finansowy nie jest taki oczywisty.

Nokia-Lumia-1020-01
Nokia-Lumia-1020-02
REKLAMA

Jak by nie patrzeć, Nokia Lumia 1020 to najlepsza rzecz, jaka spotkała fotografię mobilną. Kropka.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA