Magazyn Proseed kończy działalność. Zapewne nie ostatni z mediów opisujących start-upy
Artur Kurasiński podał przed chwilą na Facebooku, że magazyn "Proseed" kończy działalność. Nie będzie już wydawany ani w druku, ani w PDF-ie, ani w formie serwisu online. - Projekty nie realizują moich celów osobistych lub biznesowych, dlatego nie będą kontynuowane - miał powiedzieć Igor Dzierżanowski, twórca i szef projektu. Tak kończy żywot jeden z ciekawszych podmiotów medialnych wokół branży start-upowej w Polsce.
"Proseed" powstał w 2010 r. Pamiętam, że sporo było na początku wokół niego szumu medialnego, szczególnie na bazie zachłyśnięcia się pojęciem "start-upów", które wtedy zaczynało być na ustach nie tylko największych zapaleńców Sieci. To z kolei było związane z "uwolnieniem" kilku budżetów unijnych, które dostały się zarówno do co poniektórych funduszy venture capital, jak i samych co sprytniejszych twórców ówże start-upów. W promocję "Proseed" zaangażował się sam Kurasiński, który dziś tłumaczy mi to tak: - Powiedzmy, że wspierałem kontaktami, robiłem malutki PR i byłem wokół tego biznesu duchem.
Pamiętam, jak dwa lata temu, w rok po powstaniu magazynu, rozmawialiśmy o nim z jednym z prowadzących projekt - Marcinem Zarembą (dziś już poza nim), który przekonywał nas, że magazyn już na siebie zarabia.
Ja już wtedy pisałem, że nie jestem zbytnim entuzjastą e-magazynów. Do dziś zdania nie zmieniłem. Dla mnie to po części przeniesienie konceptu prasy drukowanej do cyfrowego świata internetu, które ze względu na swój charakter wydawniczy wydaje się być skazane na częściową marginalizację. Trudno bowiem e-magazynom, które wydawane są cyklicznie (najczęściej w formie miesięcznika, choć są także i tygodniki, czy dwutygodniki) i walczyć nie tylko z informacyjną częścią internetu, ale także z opiniową w postaci blogów.
Niecały rok później, w maju 2012 r. "Proseed" pojawił się także w druku. Mocniej zaczęto również stawiać na zawartość serwisu online. Wydawało się, że… wszystko idzie w dobrym kierunku, aż do dzisiejszego oświadczenia o zakończeniu działalności.
* We wrześniu 2012 r. Kurasiński rozmawiał z twórcą Proseed Magazine. Tytuł odcinka AK74 - "Paper is not dead"
Nie chcę się pastwić nad "Proseed", bo przyznam, że lubiłem sobie nawet czasem coś tam przeczytać, ale myślę, że to pierwsza z kolejnych ofiar przegrzania "start-upowej gorączki" na naszym malutkim internetowym rynku. Wszyscy zachłysnęliśmy się otwarciem polskiego rynku internetowego na świat. Wydawało nam się, że wkrótce nasze projekty będą odnosić globalne sukcesy. Że czeka nas profesjonalizacja działań. Tymczasem jak jest wspaniale opisuje sam Kurasiński po swojej wizycie w prawdziwej Dolinie Krzemowej. Jakże celny tytuł "Polskomęka" mówi w zasadzie wszystko.
Wraz z gorączką medialną na start-upy, mija też chyba czas mediów dedykowanych opisywaniem młodego polskiego biznesu internetowego.
PS. Z Igorem Dzierżanowskim nie udało nam się skontaktować.