Najjaśniejsze obiektywy świata, czyli jak pokonać fotograficzną „barierę dźwięku” i zejść poniżej f/1.0
Dziś co nieco o jasności obiektywów. Myślisz, że Twój obiektyw stałoogniskowy f/1.8 jest jasny? Co w takim razie powiesz na szkło o światłosile f/1.0? Albo f/0.95? Podobno się nie da, ale jak się okazuje, kilka firm o tym nie wiedziało i takie obiektywy stworzyło.
Czym jest jasność obiektywu? Definicja, jaką podaje Wikipedia to: Światłosiła - stosunek średnicy instrumentu optycznego do jego ogniskowej. W fotografii używa się do tego celu pojęcia "liczba przysłony", które jest odwrotnością światłosiły, a światłosiła nazywana jest "jasnością obiektywu".
Jasność obiektywu, czyli to co tygryski lubią najbardziej
O tym, że światło w fotografii (oraz w obiektywie) gra główną rolę nie trzeba nikogo przekonywać. Wysoka jasność obiektywu ma właściwie tylko jeden poważny minus – wysoką cenę. Plusów jest natomiast znacznie więcej. Jaśniejszy obiektyw to możliwość wykonywania zdjęć w gorszych warunkach oświetleniowych. Otwarcie przysłony sprawia, że możemy ustawić niższe ISO, czyli uzyskać mniej zaszumione zdjęcie. Dla przykładu: mając kitowy obiektyw możemy w trudnych warunkach ustawić maksymalną przysłonę f/3.5, a aparat dobierze ISO 3200. Dysponując jaśniejszym obiektywem możemy dla takich samych warunków ustawić przysłonę f/1.8, a aparat dobierze ISO 1000. Chyba nie muszę pisać, że ponad trzykrotnie niższe ISO zaowocuje znacznie lepszym zdjęciem?
Ponadto jasne szkło pozwala posmakować małej głębi ostrości, czyli czegoś, co nie da żaden smartfon, ani 99% kompaktów. Bokeh, rozmyte tło, mityczna „plastyka obrazu” – to wszystko przyciąga i kiedy raz się tego spróbuje, trudno przestać. Wystarczy powiedzieć, że ogrom oprogramowania stara się podrobić ten efekt. Nawet smartfonowy Instagram ma filtr pozwalający rozmyć tło. Jest to jednak tylko tandetna symulacja, którą można stosować z lepszym lub gorszym skutkiem, ale która nie zastąpi prawdziwego obcowania z małą głębią ostrości.
Jak się okazuje, barierą przed kupnem jasnych szkieł jest ich cena. Każda kolejna działka światła (czyli np. f/3.5 vs f/2.8, f/2.0 vs f/1.4) potrafi kosztować grube tysiące. Dla przykładu – obiektyw Canon 50mm f/1.8 kosztuje 400 zł, a jaśniejszy odpowiednik 50 mm f/1.2 aż 6000 zł. Analogicznie z zoomami: Nikon 18-55 f/3.5-5.6 kosztuje 350 zł, a profesjonalny jasny odpowiednik, czyli 17-55 f/2.8 kosztuje 5000 zł. Oczywiście, na wyższe ceny wpływają także lepsze użyte materiały, czy sprawniejszy AF, ale większa światłosiła także kosztuje krocie.
Mit o jasności f/1.0
Większość osób uważa, że graniczną wartością światła obiektywu jest f/1.0. Osoby takie tłumaczą to tym, że poniżej tej wartości z obiektywu musi wychodzić więcej światła, niż do niego wpada. Nie jest to prawdą. Aby zejść poniżej magicznej jasności f/1.0 należy po prostu stworzyć odpowiednio duży otwór, przez który wpada światło. Otwór ten nazywa się źrenicą wejściową. Jest to obraz otworu obiektywu, który widzimy z zewnątrz. Widziany obraz może być większy lub mniejszy , ale nigdy nie jest to prawdziwy otwór obiektywu. Soczewki, które znajdują się przed nim przeważnie sprawiają, że widziany otwór jest znacznie mniejszy niż w rzeczywistości, ale liczy się właśnie zniekształcony obraz otworu, który widzimy. Czyli źrenica wejściowa. Dla przykładu –w obiektywie Sony SEL 16 mm f/ 2.8 otwór obiektywu (otoczony listkami przysłony) wydaje się być mikroskopijny, ale jest to tylko tzw. źrenica wejściowa (obraz). W rzeczywistości otwór jest większy, a soczewki umieszczone przed nim sprawiają, że wygląda on na mały.
Zatem aby uzyskać światło poniżej f/1.0 wystarczy odpowiednio zwiększać źrenicę obiektywu do momentu, w którym prosty stosunek otworu do ogniskowej będzie ułamkiem mniejszym od jedności. Innymi słowy, nie ma tu żadnej magii. Jest to trudne wyzwanie dla inżynierów, niektórzy porównują to do przekroczenia prędkości dźwięku w odrzutowcach, ale jest to jak najbardziej wykonalne. Co udowadniają poniższe szkła, czyli moja lista najciekawszych spośród najjaśnieszych obiektywów.
Najciekawsze i najjaśniejsze obiektywy świata
Leica Noctilux 50mm f/1.0 (1975)
To prawdziwy obiektyw-legenda. Jeżeli jakieś szkło zasługuje na miano kultowego, to jest nim właśnie Noctilux 50mm f/1.0. produkowany był przez 33 lata i stanowił niezwykły duet z dalmierzem Leica. Luksusowy, niszowy, piękny, dający fenomenalny obrazek, ale nade wszystko drogi. Niewielu było na niego stać, ale każdy po cichu o nim marzył. Informacja o końcu produkcji w 2008 roku odbiła się szerokim echem, mimo tego, że większość fotografów miało styczność z tym obiektywem tylko poprzez czasopisma i serwisy internetowe. Mimo ogromnej światłosiły obiektyw był relatywnie mały, podobnie jak wszystkie inne szkła niemieckiej Leiki. Ważył jednak sporo, bez mała 600 g.
Leica Noctilux-M 50 mm f/0,95 ASPH (2008)
Leica po ogłoszeniu końca produkcji Noctiluksa o świetle f/1.0 nie pogrzebała ultrajasnej serii. Niedługo po zakończeniu produkcji poprzednika ukazała się nowa wersja, z jeszcze lepszym światłem f/0.95. Według mnie jest to jeden z najładniejszych obiektywów jakie kiedykolwiek powstały. Podobnie jak poprzednik, nowa wersja także ma wbudowaną, rozsuwaną metalową osłonę przeciwsłoneczną. Tak jak poprzednik, obiektyw jest bardzo mały, waży jednak jeszcze więcej, bo ponad 700 g. Można go kupić za bagatela 11 tysięcy dolarów. Tutaj ciekawostka – światło f/0.95 uważa się za ok. 4x jaśniejsze, niż „światło” ludzkiego oka.
Canon 50mm f/0.95 (1961)
Pierwszy z ultrajasnych. 7 soczewek ustawionych w 5 grupach, 10 listków przysłony, aż 8 cm średnicy i 605 gramów wagi. Obiektyw przeznaczony był do dalmierzy Canona i posiada staruśkie mocowanie S-mount. Do tej pory można go spotkać na aukcjach i wbrew pozorom jest to całkiem łakomy kąsek nawet dziś. Obiektyw można bez problemu podłączyć do bezlusterkowców za pomocą specjalnej przejściówki.
Leica ma z tym obiektywem spory problem. W swoich reklamach nowego Nictiluksa pisze: „pierwszy na świecie obiektyw 50 mm o świetle f/0.95 z soczewką asferyczną”. Bez ostatniej części slogan byłby nieprawdą. Canon stworzył taki obiektyw jakieś 50 lat przed Leicą. Do tego bez soczewek asferycznych.
Carl Zeiss Planar 50 mm f/0.7 (1966)
Jeden z najjaśniejszych obiektywów w historii fotografii. Został skonstruowany dla NASA i służył do fotografowania ciemnej strony Księżyca w programie Apollo. Zostało stworzonych tylko 10 egzemplarzy tego obiektywu. Pierwszą zatrzymał koncern Carl-Zeiss, sześć kolejnych zostało sprzedane dla NASA, a trzy ostatnie kupił Stanley Kubrick, który przy pomocy tych szkieł nagrał kilka scen w swoim filmie „Barry Lyndon”. Obiektywy nagrały scenę oświetloną jedynie blaskiem świec. Obiektyw, który posiadał szef firmy Carl-Zeiss po jego śmierci w 2011 roku trafił na aukcję. Nie ma oficjalnych danych za jaką kwotę został sprzedany, ale szacowano, że będzie to przedział 16-20 tysięcy euro. Plus 20% ceny dla domu aukcyjnego.
Carl Zeiss Super-Q-Gigantar 40mm f/0.33 (1966)
Oficjalnie najjaśniejszy obiektyw świata. Jest to swoisty obiektyw-widmo, Carl Zeiss wyprodukował tylko jedną sztukę tego obiektywu. Stworzono go do celów reklamowych i wizerunkowych, aby pokazać możliwości marki. Trzeba przyznać, że światłosiła f/0.33 robi wrażenie na każdym fotografie.
Zdjęcie Young businesswoman in red dress on blurred urban background pochodzi z serwisu ShutterStock.