Apple będzie walczył z katastrofą. Wizerunkową
Producent iPhone’ów i iPadów mówi bardzo wiele o tym, jak dba o warunki pracy u wszystkich swoich podwykonawców. Twierdzi, że przeprowadza w tym celu regularne audyty. Organizacja Labor Watch ma jednak inne zdanie. I to właśnie ona będzie teraz na nagłówkach gazet.
Wszystkie sprzęty firmy Apple, podobnie jak właściwie większość elektroniki użytkowej, są produkowane w Chinach. Z bardzo prostej przyczyny. Nie dość, że Chińczycy skoncentrowali swoje wysiłki na stworzenie całej sieci efektywnych fabryk, to na dodatek są… tani. W Chinach opłaca się produkować wszystko i stamtąd importować. Z bardzo wielu przyczyn, a jednym z nich jest „socjal”. A właściwie jego brak.
W Państwie Środka obywatel jest własnością państwa i firmy, w której pracuje. Chronią go, co prawda, niektóre prawa, ale te są ignorowane. Chińczycy rzadko strajkują, bo wiedzą, że nic nie zdziałają. Co z tego, że wyjdą na ulice, skoro w tym momencie stracą z trudem zdobytą pracę i szansę na utrzymanie rodziny? A praca ta jest katorżnicza.
Niektórzy jednak mają dość i protestują. Ci doprowadzeni na skraj rozpaczy w dramatyczny sposób. Rok temu pracownicy Foxconnu zorganizowali potężny strajk. Cztery tysiące robotników w fabryce zajmującej się produkowaniem iPhone’a 5 wyszło z fabryki, odmawiając dalszej pracy. Ta sama fabryka ma jednak dużo mroczniejszą przeszłość. Również za panowania Apple’a, w 2010 roku, doszło tam aż do… osiemnastu samobójstw. Foxconn zajmował się wtedy produkowaniem podzespołów do iPadów.
Dziś mamy kolejny problem. Organiazacja Labor Watch, zajmująca się ochroną praw człowieka, przeprowadziła audyt fabryki Pegatron. Tak, zgadliście. Również ona trudni się, przede wszystkim, produkcją podzespołów dla Apple’a. Wyszedł on fatalnie.
Labor Watch donosi, że 70 tysięcy pracowników Pegatronu napotkało się z 86 naruszeniami pracy, w tym 36 natury prawnej i 50 natury etycznej. Zwróćcie uwagę na te liczby. 86 naruszeń. Przy kilku naruszeniach w Europie wybucha skandal. W Chinach kilkadziesiąt jest normą. Tyle że 86, to sporo nawet jak na Chiny.
Jak wykazuje Labor Watch, naruszono nie tylko międzynarodowe prawa i standardy, ale i lokalne. Doszło do tego, że jest tam jeszcze gorzej, niż w Foxconnie. A tam było bardzo źle. Czemu to zmartwienie Apple’a? Przecież to nie on zatrudnia tych ludzi. Owszem, jest głównym klientem tych fabryk, ale to nie do niego należy opieka nad nimi. Gigant może co najwyżej zmienić dostawcę podzespołów, ale pracownicy cudzej firmy nie muszą być jego zmartwieniem.
Zgoda. Problem w tym, że Apple sam zadeklarował, że będzie pilnował pewnych standardów. Sam twierdził, że będzie przyglądał się wszystkiemu uważnie, i że tak jak nie zamierza wyciągać pochopnych wniosków (co jest bardzo rozsądne, oczernić można każdego), tak jego reakcje będą surowe i zdecydowane. Tymczasem robi to, co każda inna firma. Szuka maksymalizacji zysku. Im taniej fabryka produkuje, tym lepiej. A że przez to robotnicy dostają jeszcze mniej kasy, i są traktowani jeszcze gorzej? Oj tam, oj tam. Raz jeszcze: nie chodzi tu o brak zainteresowania, a o fałszywe deklaracje, że takie zainteresowanie ma miejsce.
Apple teraz wpadł w pułapkę własnej polityki. Będzie musiał w jakiś sposób zareagować na doniesienia Labor Watch. Już teraz zapowiedział, że zwróci pieniądze wszystkim robotnikom, którzy nie otrzymali należnych im wypłat. To wystarczyłoby, gdyby gigant nie deklarował się „etycznie”. Teraz to może się okazać za mało.
Warto też pamiętać, że Apple podbił nie tylko rynek, ale i serca swoich klientów. Jego sprzęt i oprogramowanie są nie tylko znakomite, ale na skutek odpowiedniego marketingu klienci czują do tej marki prawdziwie emocjonalny stosunek. Tego typu wpadki mogą tylko i wyłącznie wpłynąć na sprzedaż.
Negatywnie.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.
Zdjęcie CHINA, SHENZHEN - APRIL 20: The biggest CCTV, surveillance camera producer in China, factory tour pochodzi z serwisu Shutterstock.