REKLAMA

Sony Xperia L to średniak z aspiracjami - recenzja Spider’s Web

Przez kilkanaście dni miałem przyjemność używać smartfonu Sony Xperia L. To urządzenie ze średniej półki cenowej, które mimo wszystko mierzy wysoko.

Sony Xperia L to średniak z aspiracjami – recenzja Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Jak zapewne doskonale pamiętacie, Sony zaprezentowało w ostatnim czasie szereg nowych sprzętów mobilnych. Testowaliśmy już flagowy smartfon Japończyków Xperia Z oraz dzieliłem się z Wami pierwszymi wrażeniami z obcowania z urządzeniem Xperia Tablet Z. Teraz przyszła pora przyjrzeć się smartfonowi Sony, który powinien zaciekawić mniej wymagających użytkowników i klientów, którzy nie zwykli sprzedawać nerek przed zakupem urządzeń elektronicznych.

O! Jesteś dobrze zbudowany

Mój obecny smartfon to Samsung Galaxy S II. Mam już go od dwóch lat i nadal wystarcza mi pod względem specyfikacji technicznej i ogólnie pojętych bebechów. Niestety materiały z jakich został wykonany sprawiają, że po kilkunastu miesiącach urządzenie zaczęło wyglądać tragicznie. Nauczony tym doświadczeniem zacząłem przykuwać większą uwagę na to jak wykonane są smartfony.

Sony Xperia L prezentuje się dobrze pod tym względem. Z przodu mamy taflę odpornego na zarysowania szkła, które już klasycznie zostało pokryte specjalną folią chroniącą urządzenie przed pęknięciem ekranu wyniku uderzenia lub też niespodziewanego awaryjnego lądowania. O tym, że mamy tu do czynienia z pewnym paradoksem już wiecie, gdy czytaliście moje poprzednie recenzje. Nie będę się powtarzał po raz kolejny, więc odsyłam po więcej informacji na temat tejże folii do recenzji smartfona Sony Xperia P.

Dookoła ekranu mamy plastikową ramkę, zaś z tyłu jest klapka na baterię, którą wykonano z gumowanego plastiku. Jest on odporny na zarysowania i otarcia. Podobne rozwiązanie zastosowano w HTC Desire, który przez długi czas był moim głównym smartfonem. Pamiętam, że po wielu miesiącach użytkowania klapka nadal była jak nowa i nie nosiła, żadnych śladów zużycia. Podejrzewam, że ta z Sony Xperii L będzie równie odporna. Przez ponad dwa tygodnie nie udało mi się zostawić na niej ani jednego śladu i sprawiała wrażenie naprawdę wytrzymałej. Co ciekawe, tylny element obudowy został wyprofilowany i jest węższy w środkowej części. Podobnie jak to było w Xperii Arc lub też telefonie Bonda, czyli modelu Xperia T.

Na górnej krawędzi znajduje się gniazdo słuchawkowe, które umieszczono centralnie. Na lewym boku jest jedynie gniazdo microUSB, zaś na prawym klawisze regulacji głośności, przycisk blokady ekranu, będący jednocześnie włącznikiem oraz dedykowany klawisz do obsługi aparatu fotograficznego. Pod ekranem w dolnej części umieszczona jest kolorowa dioda, której jednak nie widać na pierwszy rzut oka, gdyż zabudowano ją ramką otaczającą ekran. Na tylnej ścianie telefonu znajduje się obiektyw aparatu oraz dioda doświetlająca LED. W dolnej części klapki na baterię umieszczono głośnik., a w lewym rogu miejsce na zamocowanie smyczy.

Wyświetlacz to niekryty średniak

Najważniejszą różnicą pomiędzy flagową Xperią Z a testowanym modelem L jest jakość wyświetlanego obrazu. Oczywiście są też inne aspekty jak materiały obudowy, czy procesor itp. Jednak to ekran jest moim zdaniem najsłabszym ogniwem Xperii L.

Zamontowano tutaj wyświetlacz o przekątnej 4,3 “ i rozdzielczości 480 na 854 pikseli. To słaby wynik, gdyż nie odbiega on od standardów narzuconych dobre dwa lata temu. Niektóre czcionki ekranowe nie będą zatem super czytelne i wprawne oko dopatrzy się pewnych defektów.

Jednak przy grach i zdjęciach czy innych multimediach tego nie widać, tzn. może i widać, ale nie razi w oczy. Co innego przy przeglądaniu internetu. Wtedy fakt, że ekran jest średniakiem daje się nam we znaki.

Mimo wszystko oceniam go pozytywnie, gdyż patrzę na niego przez pryzmat średniej półki cenowej, na której dumnie stoi Xperia L.

Mocna strona techniczna i multimedialna

Urządzenie posiada dwurdzeniowy procesor 1 GHz oraz 1 GB pamięci RAM. Wbudowana pamieć wewnętrzna to tylko 8 GB, z czego około 5,5 GB pozostaje do dyspozycji użytkownika. Na szczęście pod baterią znajduje się gniazdo kart pamięci, więc możemy swobodnie rozszerzyć pamięć urządzenia. Dobra rada: W supermarketach “dla najuboższych” - tych z owadem w logo - widziałem ostatnio kartę o pojemności 16 GB w cenie 25 zł. Zatem może nawet i lepiej, że Xperia L ma małą pamieć wewnętrzną. Dzięki temu jest tania, a wymagający użytkownicy rozszerzą parametry urządzenia we własnym zakresie bez ponoszenia znaczących dodatkowych kosztów.

Specyfikacja techniczna urządzenia jest wystarczająca, żeby zagrać na niej w takie tytuły jak GTA: Vice City, Max Payne, Modern Combat 3: Fallen Nation, Przygody Tintina, czy też N.O.V.A. 3 - Near Orbit Vanguard Alliance.

Pod względem wydajności i stabilności Xperia L działa naprawdę przyzwoicie. Nie ma żadnych spowolnień, czy też innych stanów zadumania. Smartfon działa szybko i o ile pamieć mnie nie myli, ani razu nie odmówił posłuszeństwa.

Obsługa multimediów stoi na wysokim poziomie. Aparat 8 Mpix z diodą LED pozwala nam wykonywać naprawdę dobre zdjęcia jak na tę klasę urządzenia. W trybie aparatu mamy pod ręką dwa przyciski ekranowe: spust migawki i włącznik kamery wideo. Nie ma potrzeby przełączania się pomiędzy dwoma trybami.

Jakość odtwarzanych dźwięków zadowoli chyba każdego. Bardzo dużo muzyki słuchałem właśnie z tej Xperii. Początkowo podpiąłem do niej standardowe słuchawki, a później zastąpiłem je moimi Sony MDR-XB600. Jakość dźwięku była znakomita, a słuchałem go w bezstratnej jakości.

Dzięki preinstalowanej aplikacji Xperia Link, łatwo połączymy nasze urządzenie np. z telewizorem Sony obsługującym DLNA. Osobiście nie miałem okazji tego testować, gdyż nie posiadam takiego urządzenia.

Warto wspomnieć, że Xperia L wyposażona jest w moduły A-GPS, Bluetooth 4.0 (BT Stereo A2DP) oraz NFC.

Bateria sprawowała się wręcz rewelacyjnie. Zawsze wystarczała mi na pełny dzień pracy, a gdy mniej użytkowałem smartfonu to nawet i na dwa dni. Z tym, że wtedy musiałem pamiętać o wyłączaniu transmisji 3G, gdy jej nie potrzebowałem. Jednak w mieszkaniu, korzystając sporadycznie i będąc podpiętym pod WiFi, smartfon ten spokojnie pracował dwie pełne doby.

Stosunkowo świeży i niezepsuty Android

Urządzenie posiada system Android w wersji 4.1.2 Jelly Bean. Dodatkowo zostało okraszone nakładką graficzną producenta, która jako jedyna na rynku nie przyprawia mnie o mdłości. Niestety większa część konkurencji grzebie w Androidzie i psuje go od środka niczym rak zdrową tkankę.

Sony dokonuje modyfikacji i wprowadza wiele zmian oraz usprawnień, ale ROBI TO ZE SMAKIEM. System Android w wersji Jelly Bean współgra z japońskimi “poprawkami” i oba elementy w świetnym stylu się uzupełniają.

Dzięki czemu, biorąc urządzenie Sony Xperia do ręki możemy obcować z niedoścignionym wzorem zarówno pod względem funkcjonalnym jak i wizualnym. Tak powinny wyglądać urządzenia z Androidem.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że Sony nie zapomni o aktualizacjach oprogramowania dla tego średniaka i użytkownicy Xperii L doczekają się chociażby aktualizacji do wersji 4.2. O kolejnych trudno na ten moment spekulować, gdyż nie znamy jeszcze następcy i nie możemy być pewni tego, jakie będą wymagania systemowe etc. Jednak mam nadzieję, że Google w myśl walki ze znienawidzoną fragmentacją nie wygłupi się i nie skaże dziesiątek stosunkowo nowych modeli na powolną śmierć w zapomnieniu.

Brać czy nie brać?

Sony Xperia L to bardzo dobry smartfon. Jeżeli jesteśmy tylko świadomi jego specyfikacji i tego, że nie ma tutaj najmocniejszego na rynku procesora i gigabajtów ramu to niewiele stoi na przeszkodzie, aby się na niego skusić. Jeżeli jednak zakochaliście się w retinopodobnych ekranach i dostrzegacie argumenty za posiadaniem urządzenia z wyświetlaczem HD w kieszeni, to lepiej się zastanówcie. Xperia L ma rozdzielczość ekranu porównywalną do tego co oferowała konkurencja w hi-endach dobre dwa lata temu. Dlatego dzisiaj parametry na tym poziomie mogą być przez wielu nie do zaakceptowania.

Poza tymi aspektami nie mogę "elce" wiele zarzucić. To bardzo starannie wykonane urządzenie, którego specyfikacja techniczna zaspokoi potrzeby wielu jak nie większości użytkowników, a aparat fotograficzny będzie niezastąpionym kompanem podczas weekendowych wyjazdów za miasto.

REKLAMA

Nową, czarną Xperię L możemy nabyć już za około 1100 zł w wielu sklepach internetowych. Z tego co zauważyłem to egzemplarze w białej i czerwonej obudowie lubią być nieznacznie droższe. Tradycyjnie aukcyjni łowcy okazji mogą dorwać “nowe” sztuki taniej. Widziałem kilka opcji kup teraz za mniej niż 850 zł.

To przyzwoite ceny jak za mocnego średniaka smartfon.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA