REKLAMA

Nowe BookLikes garściami czerpie z... Tumblra

Długo szukałem dla siebie serwisu, który pozwoliłby mi na stworzenie wirtualnej biblioteczki posiadanych i przeczytanych książek. Wybór padł na niedawno zakupiony przez Amazon portal Goodreads. Dość szybko odrzuciłem polskie BookLikes, które nie spełniło w pełni oczekiwań. Postanowiłem mu się jednak przyjrzeć ponownie, gdyż serwis przeszedł spory redesign i zmienił nieco zasadę działania.

16.05.2013 09.54
Nowe BookLikes garściami czerpie z… Tumblra
REKLAMA

W internecie można znaleźć wiele serwisów społecznościowych, które pozwalają informować znajomych o tym, czego się w danej chwili słucha, co ogląda i co czyta. Można tworzyć przy tym swoją własną internetową biblioteczkę. Jednym z takich serwisów przeznaczonych dla zapalonych czytelników jest opisywany już przeze mnie na łamach Spider’s Web Goodreads. Postanowiłem sprawdzić, czy nowa wersja BookLikes jest w stanie mu zagrozić.

REKLAMA

Redesing strony głównej

To co mi od zawsze podobało się w BookLikes to śliczna szata graficzna. Żywe i dobrze dobrane kolory interfejsu aż proszą się, aby przeklikać się przez dostępne menu. Przyciski i fonty są duże i czytelne. To się nie zmieniło, a serwis nadal swoim wyglądem zachęca, aby z niego korzystać. Nawigacja jest prosta, a podstrony ładują się bardzo szybko. Na samej górze znajduje się pasek nawigacyjny, który pozwala przemieszczać się między najważniejszymi sekcjami serwisu.

Pierwszą z nich jest Pulpit, który pozwala szybko napisać nowy post oraz śledzić aktywność w serwisie swoich znajomych. Kolejną z nich jest Blog, gdzie można przejrzeć wszystkie własne posty. Trzecią jest Biblioteka, w której można tworzyć wirtualne półki i kolekcjonować swoje książki. Następna w kolejności jest Oś czasu, wzorowana na starym, dwukolumnowym widoku profilu użytkownika w portalu Facebook. Ostatnią z nich jest zakładka Odkrywaj, gdzie serwis proponuje użytkowników, których można obserwować oraz książki, które można dodać do półki.

Wyszukiwarka

Po prawej stronie paska nawigacyjnego znajduje się wyszukiwarka. Niestety, już po pierwszym skorzystaniu z niej ujawnia się największa wada BookLikes, która już pół roku temu mnie zniechęciła do tego serwisu. Baza danych zbudowana jest ona w głónej mierze w oparciu o oferty internetowych ksiegarni, a jednocześnie można wyszukiwać wyłacznie w jednej z nich. W profilu użytkownika można wybrać ulubione sklepy z kilku różnych państw świata, w tym polskie: Empik, Audioteka Legimi, Woblink, Virtualo i kilka innych. Wielu jednak brakuje.

Po wpisaniu tytułu lista kilku wyników wyświetlana jest w okienku pop-up. Zastanawiam się tylko, co z tytułami, które przetłumaczone zostały na kilkadziesiąt języków lub miały dziesiątki wznowień, co z wydaniami których nie ma już w sprzedaży? W konkurencyjnym Goodreads baza danych serwisu grupuje informacje na stronie książki, ale do profilu można dodać konkretne, wybrane wydanie. W BookLikes ta sama pozycja z innego sklepu traktowana jest jako osobna książka.

Nieco ratuje serwis fakt, że w nowej wersji w końcu można dodawać swoje własne książki, których nie ma w bazie. Obawiam się jednak, że albo użytkownicy nie będą z tego korzystać, albo szybko w serwisie zapanuje bałagan, jeśli różne wydania i tłumaczenia tej samej książki nie zaczną być w jakiś sposób grupowane. Trochę szkoda, bo serwis traci na użyteczności i zamiast przydatnego narzędzia jest tylko ciekawostką.

Uboga baza

Nie ma też co się oszukiwać: także ilość informacji na temat każdej pozycji pozostawia wiele do życzenia. Na karcie ksiażki widać tylko okładkę, tytuł, nazwisko autora, format książki z datą wydania oraz krótki opis. Przycisk “Więcej” odsyła użytkownika... na stronę sklepu, z którego pochodzi. Zdarza się jednak, że polski tytuł (np. Saga Wiedźmina) po kliknięciu przycisku “Więcej” kieruje do Amazonu.

Zresztą po przeklikaniu się przez serwis przez chwilę miałem wrażenie, że to BookLikes, a nie Goodreads zostało zakupione przez Amazon. Dane z różnych sklepów nie są w żaden połączone. Nie tylko nie można sprawdzić innych wydań i tłumaczeń obecnie oglądanej pozycji. Nie ma nawet możliwości przejścia do profilu autora i przejrzenia innych tytułów z serii, ani nawet możliwości przejrzenia recenzji innych użytkowników.

Co z tego, że serwis posiada polską wersję językową, jeśli w bazie znajdują się głównie książki anglojęzyczne. Sprawdziłem kilkanaście obecnie czytanych tytułów, z czego większości po prostu nie było. Wniosek jest prosty: pod względem katalogowania swoich zbiorów BookLikes leży. Dlatego dobrze, że twórcy zdecydowali się pójść w nieco inną stronę. Od dzisiaj to już nie jest serwis do katalogowania książek, a... platforma blogowa z możliwością katalogowania zbiorów.

Booklikes stawia na blogi

“Nasze doświadczenia z funkcjonowania pierwszej wersji serwisu, który był w zasadzie tradycyjnym serwisem społecznościowym, pokazało nam, że czytelnicy chcą czegoś więcej. Chcą więcej możliwości personalizacji swoich czytelniczych profili i więcej możliwości wyrażania siebie, aniżeli tylko poprzez publikowanie recenzji książek. Mimo pewnych obaw, zdecydowaliśmy się na wielką zmianę. Nową odsłonę budowaliśmy i wciąż budujemy metodą lean zbierając feedback i sugestie użytkowników.”

- Dawid Piaskowski, współżałożyciel BookLikes.

Do tej pory główna zasada działania serwis BookLikes była prosta: czytelnik mógł zaznaczyć w serwisie każdą z przeczytanych, lub obecnie czytanych pozycji, oraz poinformować o tym znajomych. Serwis połączony był z Facebookiem, więc można było z niego korzystać nie mając w nim nawet zbyt wielu kontaktów, a informacje o książkach były przesyłane do profilu w największym serwisie społecznościowym świata. Ale ze względu na wspomnianą ubogą bazę serwis był lata świetlne za Goodreads.

Od dłuższego czasu w serwisie dostępne były też blogi, ale nie były one zbyt eksponowane. Teraz stały się one główną częścią serwisu. Nowy Booklikes mocno wzoruje się na popularnej platformie blogowej Tumblr. Od razu w oczy rzuca się podobny interfejs i filozofia prowadzenia swojej własnej strony. I to nie jest wada! To sprawdzone mechanizmy, a Booklikes nie chce być bezpośrednią konkurencją Tumblra. Blogi w serwisie przeznaczone są dla wąskiej grupy docelowej.

Pisz posty i zarabiaj na blogu

Blog użytkownika w serwisie jest tak jak w Tumblrze osobną stroną internetową, na której można zamieszczać swoje notki. Zastępuje ona de facto profil użytkownika, a dużym plusem jest możliwość zintegrowania z uzupełnionymi wirtualnymi półkami. Co więcej, posty na blogu nie są ograniczone wyłącznie do recenzji książek. Niemniej jednak sama platforma daje znacznie większe możliwości czytelnikom, niż Tumblr, Wordpress oraz Blogger.

Nowe wpisy można publikować bezpośrednio ze strony głównej. Różnych typów postów jest kilka: tekst, cytat, zdjęcie, wideo i link. Podział jest bardzo podobny jak we wspomnianym już Tumblrze. Różnica jest taka, że do postu można załączyć informacje o książce, a odnośnik do niej i okładka zostaną dodane do postu automatycznie. W prawej kolumnie edytora można ustawić natomiast datę publikacji, źródło, dodać tagi i zaznaczyć czy post jest recenzją lub zawiera spoilery.

Co więcej, użytkownik może połączyć swoją stronę z programem parnterskim np. Amazonu. Jeśli czytelnik bloga w BookLikes zdecyduje się po przeczytaniu recenzji na zakup danej pozycji, to autor wpisu na tym zarobi prowizję. To z pewnością dobry sposób na zachęcenie użytkowników do korzystania z serwisu. Mam też nadzieję, że liczba partnerów programów afiliacyjnych wzrośnie.

(r)Ewolucja

Goodreads do tej pory był w moich oczach bezkonkurencyjny, a po zakupieniu go przez producenta Kindle jestem przekonany, że to ten serwis stanie się dla książek tym, czym IMDB.com (będące od dawna w rękach Amazonu) jest dla filmów - największą internetową bazą danych. BookLikes poszło w inną stronę, skupiając się na blogach i w tym faktycznie szukałbym szansy dla twórców serwisu.

Moim zdaniem Booklikes zmieniając się z internetowej biblioteczki w serwis blogowy idzie w dobrą stronę. Patrząc na ubogą bazę po prostu ciężko byłoby mu konkurować z Goodreads, który posiada nie tylko więcej informacji na temat samych książek, ale też oddanych użytkowników. Goodreads oferuje też znacznie większe możliwości, a w przyszłości najpewniej zostanie zintegrowane z czytnikiem Kindle.

REKLAMA

Oprócz platformy blogowej w serwisie ma być też wyszukiwarką ebooków. Działa ona jednak słabo. Sprawdziłem dla przykładu pozycję Trafny wybór autorstwa J.K. Rowling - przeszukując Woblink książka nie została znaleziona, a w Empiku wyświetliła się podwójnie, w różnych cenach. Zdecydowanie wolę zaufać wyszukiwarce Świata Czytników lun stronie Upoluj ebooka, które zawierają w sobie bazy prawie wszystkich polskich e-księgarni.

BookLikes urzeka natomiast prostotą oraz ślicznym interfejsem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA