REKLAMA

Inżynierowie dwoją się i troją, byś mógł puścić tweeta podczas meczu

Koncert, festiwal, mecz… za każdym razem, gdy oglądasz je na żywo, możesz właściwie wyłączyć swój smartfon. Natłok ludzi powoduje, że sieci komórkowe i access-pointy odmawiają posłuszeństwa. Ale nie na stadionie 49ers z San Francisco.

Inżynierowie dwoją się i troją, byś mógł puścić tweeta podczas meczu
REKLAMA

Zdradzę wam pewną naszą tajemnicę zawodową. Za każdym razem, kiedy w naszej relacji na żywo z jakiejś konferencji jest dłuższa przerwa, oznacza to, że sieć Wi-Fi na miejscu padła. Wszyscy goście wrzucają do Sieci zdjęcia i filmy, a punkty dostępowe nie wytrzymują. Wtedy szybko przepinamy się do zakupionych wcześniej lokalnych kart SIM (ach ten roaming…), po czym nadrabiamy zaległości. Robilibyśmy to od razu, ale przy tak dużej ilości osób zazwyczaj modemy 3G są zrzucane do prędkości EDGE. Ciężko wtedy wysyłać multimedia.

REKLAMA

Znacie to zresztą na pewno sami. Czy to mecz, czy festiwal muzyczny, w pewnym momencie dziesiątki tysięcy osób zatykają wszystkie okoliczne BTS-y. Smartfony zamieniają się w kiepskie aparaty cyfrowe, bo łączności ze światem, jakiejkolwiek, brak. Właściciele stadionu 49ersów doszli do wniosku, że bez Twittera i Instagramu dobry mecz nie ma sensu. Zlecili więc budowę superzłożonej sieci punktów dostępowych, przy której wymięknie nawet system na nowoorelańskim Superdome, gdzie odbywał się ostatni Super Bowl.

System darmowej, bezprzewodowej sieci Wi-Fi ma być w stanie obsłużyć wszystkich zgromadzonych widzów. A tych stadion mieści aż 68,5 tysiąca! Stadion znajduje się nieopodal Doliny Krzemowej. Przypadek? Nie sądzę ;-)

Konstrukcja samego system owiana jest tajemnicą. Nielimitowany dostęp ma być jednak gwarantowany wszędzie: zarówno na trybunach, jak i w części handlowej, biurach, a nawet podziemnych korytarzach. Ile dokładnie punktów dostępowych użyto? To władze stadionu utrzymują w tajemnicy, przekornie informując „od zera do 1500”.

Co jeszcze ciekawsze, połączenie z siecią ma być wydajne. Jak twierdzą władze stadionu, użytkownicy urządzeń mobilnych podłączając się do lokalnej sieci Wi-Fi powinni się spodziewać transferów podobnych, co w sieciach LTE. Jak sobie poradzono z szumem czy ograniczona ilością kanałów? To tajemnica. Warto przypomnieć, że tryb 2,4 GHz ma 11 kanałów, z czego tylko trzy się na siebie nie nakładają. Inżynierowie pracujący nad siecią na stadionie potrafili jednak lepiej wykorzystać tryb 5 GHz, osiągając osiem nienakładających się na siebie kanałów. Każdy z punktów dostępowych będzie pracował na innym kanale, niż sąsiadujący, co ma wyeliminować interferencje. Stadion ma być otwarty w przyszłym roku, więc inżynierowie spodziewają się, że znaczna ilość widzów będzie miała przy sobie nowsze smartfony, zdolne pracować w trybie 5 GHz. Dalszych szczegółów technicznych, niestety, nie zdradzono.

Przypomina mi się akcja promocyjna Orange. By promować swoją sieć, gigant zaprosił do Polski Stinga. Oczywiście podczas koncertu, nowe, supernowoczesne nadajniki padły…

REKLAMA

Źródło: Ars Technica

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA