REKLAMA

Samsung Galaxy S IV - ośmiordzeniowy procesor, kolejny gigabajt pamięci RAM? Nudy, Samsung potrzebuje prawdziwej innowacji

Za trzy dni w Nowym Jorku pierwsza z wielkich premier technologicznych tego roku. Najnowsza odsłona flagowej linii smartfonów Samsunga, Galaxy S IV, musi zachwycić. Koreańska firma doczekała się statusu gwiazdy już prawie na miarę iPhone'a. Wyjść naprzeciw rozdmuchanym oczekiwaniom łatwo nie będzie.

Samsung Galaxy S IV – ośmiordzeniowy procesor, kolejny gigabajt pamięci RAM? Nudy, Samsung potrzebuje prawdziwej innowacji
REKLAMA

Ośmiordzeniowy procesor (4+4), kolejny gigabajt pamięci RAM, jeszcze wyższa rozdzielczość o pół cala większego ekranu? Nudy - tym Samsung nie zachwyci rynku. No, może poza garstką zagorzałych fanatyków technologicznych bebechów. Przewijanie ekranu za pośrednictwem ruchu gałek ocznych? Fajne, ale raczej trudno opierać na tym komunikację marketingową. Co więc więcej? Wszyscy czekamy na prawdziwe innowacje na rynku mobilnym.

REKLAMA

Początek 2013 r. nie rozpieszczał fanów mobilnych technologii. Zarówno na CES-ie w Las Vegas, jak i MWC w Barcelonie zabrakło nowych, zachwycających i innowacyjnych produktów. Wodoszczelna Sony Xperia Z? HTC One w metalowej obudowie? Tani Alcatel na nowym mobilnym systemie operacyjnym Firefox OS? To ciekawe nowe propozycje rynkowe, ale na pewno nie z gatunku tych przełomowych. Na upartego można było doszukiwać się innowacji u rosyjskiego Yotaphone z dodatkowym wyświetlaczem e-ink pokazanym w Barcelonie, ale de facto produkt wejdzie na rynek najwcześniej w drugiej połowie 2013 r.

Samsung - bezdyskusyjny globalny lider rynku smarfonów - dotychczas w 2013 r. milczał. Na CES w zasadzie nie przywiózł nic nowego, a na MWC pokazał 8-calowy tablet z serii Galaxy Note, który jednak trudno traktować jako coś więcej aniżeli zapchaj dziura w ofercie koreańskiej firmy, która eksploruje wszystkie możliwe wielkości ekranów zarówno w przypadku smartfonów, jak i tabletów. Zresztą Samsung nie silił się zbytnio, aby ów nowy tablet głośno promować.

Oczy całego rynku zwracają się jednak ku Nowemu Jorkowi, gdzie za trzy dni, 14 marca, Samsung pokaże Galaxy S IV. Po raz kolejny nowość z linii Galaxy S ma na serio otworzyć rok na rynku mobilnym. Z roku na rok Samsung wyznacza sobie jednak coraz trudniejsze zadanie.

Pierwszy Galaxy S nie odniósł spektakularnego sukcesu marketingowego, bo zarówno Samsung, jak i dostawca systemu Google dopiero uczyli się segmentu premium. Galaxy S II był produktem przełomowym, bo udowadniającym, że smartfony z Androidem też mogą być wydajne i szybkie. Galaxy S III z kolei potwierdził pozycję Samsunga jako niekwestionowanego lidera wewnętrznego rynku Androida oraz prawdziwego challengera iPhone'a. Każdy kolejny przedstawiciel rodziny Galaxy S sprzedawał się lepiej od poprzednika i choć żaden nie przebił jeszcze sprzedaży kolejnych nowych iPhone'ów, to niewykluczone, że stanie się tak po raz pierwszy w przypadku Galaxy S IV.

By tak się jednak stało Samsung musi zachwycić innowacjami.

To, co udało się w przypadku Galaxy S III - innowacje software'owe, głównie związane z aparatem fotograficznym - tym razem nie wystarczy. W 2012 r. konkurencja zbiła argumenty Samsunga w ciągu kilku zaledwie miesięcy wprowadzając podobne, a niekiedy - jak chociażby w przypadku Nokii - jeszcze dalej idące nowości związane z obsługą i działaniem aparatu fotograficznego w smartfonie. Tym razem Samsung musi iść o krok dalej.

Co mogłoby to być? Osobiście liczę na to, że wraz z nowym modelem popularnego SGS pojawi się innowacyjny osprzęt z nim współpracujący. Chociażby nowoczesny zegarek, który byłby komplementarnym uzupełnieniem działania nowego smartfonu. Przy okazji byłby to ruch wyprzedzający Apple'a, o którym również się mówi, że prawdopodobnie pracuje nad własną wersją iWatcha. W ten sposób Samsung obalałby tezę, według której zajmuje się tylko i wyłącznie kopiowaniem rozwiązań amerykańskiej firmy, a to z kolei dałoby koreańskiej firmie kolejne argumenty do komunikacji marketingowej.

Ta - jak można przypuszczać - będzie jeszcze bardziej intensywna aniżeli w przypadku Galaxy S III. Chodzą słuchy, że w najbliższych miesiącach Samsung zaleje wręcz media reklamami Galaxy S IV. Ma być wszędzie - w TV, internecie, w outdoorze, w zaawansowanym product placemencie i wielkopowierzchniowych formatach.

Samsung zyska co najmniej trzy miesiące względnie spokojnego czasu, w którym będzie mógł grzać marketingowo do woli. Główni tegoroczni konkurencji na wewnętrznym rynku Androida już się nieco z pieniędzy na reklamę wypstrykali (HTC, Sony), a Apple zaprezentuje nowego iPhone'a najwcześniej w czerwcu, choć bardziej realny wydaje się termin jesienny, wrześniowo-październikowy.

REKLAMA

Czy Samsung wykorzysta ten względnie wolny od prawdziwej konkurencji czas? Wszystko zależeć będzie od samego nowego produktu. Jeszcze nigdy Samsung nie miał tak wysoko zawieszonej poprzeczki, którą z resztą sam sobie z roku na rok podwyższa. Jednak samo wejście na szczyt nie wystarczy. Jak pokazuje chociażby smutny przykład nieodżałowanych polskich himalaistów, trzeba jeszcze mieć siły by zejść.

Ze swojego Broad Peak.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA