Nowości w mobilnym Google+ -nieco lokalizacji, niedługo prawie-Instagram... Kombajn!
Mobilna aplikacja Facebooka na Androida od długiego czasu zbierała baty za działanie. Teraz jest już dużo lepiej, ale jedno trzeba Facebookowi przyznać: nawet po większych aktualizacjach gdy wejdę z telefony na zaktualizowanego "fejsa", to zauważę co najwyżej drobne zmiany, estetyczne szlify. Google+ to natomiast zawsze spora niespodzianka.
Lubimy to, co już znamy, i dlatego tak dobrze czujemy się w ekosystemie aplikacji Facebooka. Jedno trzeba mu przyznać - raz zaprojektował aplikację i potem był konsekwentny. Teraz czekają ją większe zmiany, jednak wiążą się z największym odświeżeniem strumienia statusów w historii tego serwisu. Z Google+ jest nieco inaczej.
W zeszłym roku mobilna aplikacja Google+ przeszła generalne odświeżenie z okazji coraz większej integracji usług Google, wprowadzenia Wydarzeń i ogólnie nowego Androida. Wyeksponowano grafiki, zmieniono interfejs, który dostał boczne menu, pojawiły się animacje czy tryb poziomy. Potem gdzieś w międzyczasie dodano możliwość udostępniania ikonek symbolizujących nastrój, Społeczności i kilka innych, mniejszych usprawnień.
Teraz nadszedł czas na kolejną aktualizację mobilnej aplikacji, która nieco poprawia... To, co popsuło zeszłoroczne odświeżenie Google+ po I/O.
Chodzi przede wszystkim o sposób wyświetlania postów. Zamiast ogromnych grafik z praktycznie żadnym tekstem, teraz w strumieniu wyświetlane są treści z grafikami i tekstem - tak, że nie trzeba zgadywać, czy po kliknięciu jest coś do przeczytania. Przyznam, że to był główny powód, dla którego przestałam korzystać z Google+. Zraziła mnie ignorancja na telefonach dla tekstu, który zawsze stanowił największą wartość tego serwisu i najbardziej angażował.
Teraz strumień stał się nieco bardziej treściwy, a dodatkowo w trybie poziomym otrzymał magazynowy układ, jak nazywa to Google. Zdecydowanie zmiana na lepsze - może strumień będzie bardziej angażował.
Dodano też możliwość udostępniania lokalizacji w czasie rzeczywistym - pojawia się ona wtedy na profilu. To wykorzystanie możliwości, jakie dawał Google Latitude, z którego korzystało ponoć aż 10 osób w całej Polsce. Większość to pracownicy Google'a, no i czasem korzystał z niej nasz redakcyjny Piotrek Grabiec. Co ciekawe aplikacja dosyć nachalnie po drugim uruchomieniu pyta, czy udostępnić lokalizację i pokazuje mapę - u mnie poprawną, choć przecież od pond dwóch tygodni mam non-stop wyłączonego GPS-a i lokalizację po WiFi! Nieładnie, Google wciąż szpieguje!
Z innych drobnostek dodano możliwość ustawiania częstotliwości wyświetlania wpisów ze Społeczności, zapowiedziano również wbudowanie edytora zdjęć, takiego jak Snapseed. Niestety prawdopodobnie dopiero w kolejnej aktualizacji.
Google+ powoli zaczyna być potężnym kombajnem. Oprócz konsumpcji treści i typowo społecznościowych funkcji posiada już narzędzia zintegrowane z kalendarzem, chmurą zdjęć, geolokalizacją, YouTube'em i wieloma innymi usługami swojego ekosystemu. Co ważne Google uczy się na błędach.
Tylko prawdę mówiąc nie wiem, czy za miesiąc lub dwa Google'owi się coś nie odwidzi i nie zmieni znowu mobilnego Google+, a za rok nie zlikwiduje go całkowicie.