Nie jestem piratem. Niestety nie na 100%
Kiedyś sobie powiedziałem, że nie będę piratem. Staram się tego trzymać, choć nie zawsze jest łatwo. Na szczęście prawo jest po mojej stronie.
Nie pamiętam dokładnie kiedy pojąłem decyzję o tym, aby wyzbyć się pirackich nawyków. Było to jednak bardzo dawno temu, zanim serwisy streamingowe stały się popularne. Impulsem do podjęcia działania było nabycie legalnej kopii jednej z nowych wersji Windowsa.
Przyznam, że wcześniej nie stroniłem od lewych okienek i pirackich programów oraz gier. Kolekcję pirackich łupów zdobiły również wszystkie kultowe filmy i pokaźna kolekcja płyt z muzyką. Jednak mimo wszystko czułem pewien dyskomfort spowodowany wiecznym szukaniem cracków i seriali. Często podczas instalacji niesprawdzonych plików uziemiałem sobie komputer oraz musiałem godzinami walczyć z wirusami, trojanami i reinstalacją systemu.
Zacząłem kupować to co wcześniej brałem za darmo
Jednak nadszedł taki dzień, w którym stwierdziłem, że można żyć inaczej. Można korzystać z oryginalnego oprogramowania oraz darmowych zamienników. Stałem się fanem otwartych licencji i bezpłatnie dystrybuowanych programów, gier oraz muzyki.
Początki nie były łatwe. Zacząłem od zgrania na mp3 wszystkich (oryginalnych) płyt CD jakie posiadałem. Dzięki temu zyskałem dużą bazę utworów, która pomogła mi przetrwać na samym początku mojej wędrówki. Następnie wyszukałem kilka serwisów internetowych pozwalających na słuchanie muzyki online. Między innymi był to też tętniący życiem MySpace - więc możecie sobie wyobrazić o jak zamierzchłych czasach opowiadam.
Byłem młodszy i dużo czasu poświęcałem na granie. Klucze do gier takich jak Counter-Strike’a były tanie jak barszcz więc je kupowałem. Do tego nabywałem co miesiąc lub dwa jakąś dobrą grę na CD. Nie zawsze były to nowe tytuły. Często decydowałem się na kultowe klasyki, wydawane po czasie, które można było nabyć za przyzwoite pieniądze. Co najlepsze po niektóre sięgam nawet dzisiaj.
Gdy poszedłem do pierwszej stałej pracy wprowadziłem sobie zasadę, że co miesiąc muszę sobie coś kupić. Mogłem wybierać pomiędzy płytami z muzyką, grami, programami oraz filmami (w to wchodziły również wypady do kina). Dzięki temu moja kolekcja rosła, a obserwowanie mnożących się na półkach płyt było bardzo miłym uczuciem.
Wiem, że dla wielu osób są to normalne nawyki. Niestety również dla sporej grupy Czytelników będzie to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Jednak przyszedł taki moment, kiedy w pełni przekonałem się, że robię dobrze. Życie podsunęło mi przykład na to, że piractwo nie tylko nie daje takich samych możliwości cieszenia się z własnej kopii, ale również sprawia, że stajemy się nieświadomymi odbiorcami.
O.S.T.R. - Tylko dla dorosłych
Jakieś trzy lata temu, gdy od dłuższego czasu pielęgnowałem zasadę kupowania oryginałów, odwiedził mnie kolega. Usiedliśmy przy sprzęcie audio i zaczęliśmy żonglować płytami puszczając ulubione kawałki i wspominając stare dzieje. Nagle dotarliśmy do płyty O.S.T.R. “Tylko dla dorosłych”. Kolega powiedział, że jest słaba. Zdziwiłem się, bo gust muzyczny mamy podobny, a w tamtym czasie (w sumie dzisiaj również) była to jedna z najmocniejszych płyt Ostrego jaką kiedykolwiek słuchałem.
Okazało się, że kolega miał złe mniemanie o tej płycie, gdyż... ściągnął z sieci pirata. Tutaj muszę wyjaśnić wszystkim Czytelnikom, którzy nie znają tego albumu jak on wygląda. Płyta zapakowana jest w kartonowe pudełko z wieczkiem. W środku skrywa się komiks, na którym jak byk napisano “komiks uzupełnieniem płyty!”. Pod komiksem znajduje się standardowe pudełko z płytą.
Gdy pierwszy raz włożyłem tę płytę do odtwarzacza i usiadłem w słuchawkach na fotelu, zacząłem przeglądać ów komiks. Kawałki na płycie były dosyć “dziwne”. Opowiadały jakąś historię. Główny bohater uciekał przed kimś. Ukrywał się. I przede wszystkim próbował dobrze schować jakiś skarb. W komiksie opowiedziano tę samą historię. Na ostatniej stronie widzimy, że skarb został schowany w pudełku z płytą “Tylko dla dorosłych”.
Byłem oczarowany tą zabawą, którą zafundował mi Ostry i jego oryginalna płyta. Ale to jeszcze nie koniec! Siedziałem w słuchawkach na fotelu i słuchałem kolejnych utworów. Wziąłem do ręki ponownie kartonowe pudełko. Otworzyłem je. Zauważyłem, że na dnie jest luźna tekturka. Podniosłem ją. A tam była jeszcze jedna płyta, która wyglądała jak pirat lub puste CD!
Znalazłem skarb Ostrego, który on schował przed całym światem!
To był wspaniały moment. Cieszyłem się jak dziecko i nawet teraz gdy piszę te słowa uśmiech nie schodzi z mojej twarzy. Ostry zrobił coś genialnego i niepowtarzalnego. Nigdy wcześniej, żaden muzyk nie sprawił mi takiej niespodzianki. Jak zapewne się domyślacie, płyta która była w środku była tą właściwą. Prawdziwą perełką i skarbem.
Wróćmy do mojego kolegi. Siedzimy przed wieżą, gdy dotarliśmy właśnie do płyty “Tylko dla dorosłych”. Pokazałem kumplowi jak wygląda pudełko i komiks. Okazało się, że kolega po pobraniu pirata przesłuchał tylko pierwszą płytę i stwierdził, ze jest “dziwna”. Olał drugą, która była tak naprawdę tą pierwszą i jedyną właściwą. Dopiero po mojej namowie przekonał się do niej.
To zdarzenie dało mi piękny przykład na to, że tylko kupując oryginalne płyty z muzyką mamy możliwość pełnego poznania przekazu autora oraz historii, którą ten chce nam opowiedzieć.
Teraz jest już z górki
Przyznam, że od tamtego momentu było już tylko łatwiej. Wiedziałem, że to co robię jest dobre. Wiedziałem, ze nie wyrzucam kasy w błoto.
Z czasem pojawiło się wiele dobrych serwisów streamingowych. Również gry kupuję dzisiaj online. Niemniej jednak nadal mam nawyk kupowania dobrych płyt z filmami i muzyką. Dzięki internetowi mogę robić to siedząc wygodnie w fotelu, a do tego wybierać zawsze najkorzystniejsze oferty.
Na oryginałach rozczarowałem się tylko raz. Przed jakimś świątecznym długim weekendem zakupiłem pierwszy sezon Dextera w Empiku. Okazało się, że kilka płyt było wadliwych i podczas oglądania nie było dźwięku. Mimo, że miałem w ręce świeże oryginały musiałem oglądnąć chyba trzy odcinki przez internet. Na szczęście Empik uznał mi później reklamację i wymienił komplet płyt na nowe. Przyznam, że byłem wtedy wściekły na to, że mimo wydania niemałej sumy pieniędzy musiałem sięgnąć po piraty. Na szczęście był to pojedynczy wypadek i nigdy wcześniej, ani też później nic takiego mi się nie przytrafiło.
Ostani bastion
Jest już tylko jedna płaszczyzna, na której dopuszczam do siebie piractwo. Są to filmy, a właściwie seriale. Tak jak na większość nowych dobrych filmów staram się iść do kina tak z serialami nie mam wyboru.
Mimo, że posiadam największy z możliwych pakietów kablówki, rozbudowany o dodatkowo płatne opcje filmowe oraz mimo tego, że jest TVN player i polsatowska ipla nie jestem w stanie oglądać tego co bym chciał.
Chcę śledzić przygody Dextera i oglądać jego morderstwa tak szybko jak będzie to możliwe. Chcę śledzić losy bohaterów The Walking Dead oraz pragnę wiedzieć kto wygra Grę o Tron. Niestety. Niestety oferta salonów i sklepów z polskimi dystrybucjami tych materiałów działa tak wolno, że zanim do nas dotrze pierwszy sezon, w Stanach leci już trzeci. Tak duże opóźnienie sprawia, że nie mógłbym nawet śledzić oficjalnych fanpage'y mich ulubionych seriali w obawie o spojlery poszczególnych odcinków albo nawet całych sezonów. Niestety... Urodziłem się w Polsce i wszystkie wytwórnie mają mnie w 4literach.
Zatem opłacam abonament za Kinomaniak.tv i oglądam wszystko na bieżąco. Na szczęście prawo jest po mojej stronie. Ja nie jestem złodziejem i korzystam z tzw. dozwolonego użytku. To Kinomaniak działa na granicy prawa i moralności - zapewne dlatego ich serwery nie stoją już w kraju położonym nad Wisłą.
Ja tylko staram się walczyć o własną godność i sprzeciwiam się dyskryminowaniu mnie z tego powodu, że mieszkam w Polsce. Chcę płacić i płacę. Niestety nie temu komu powinienem. Ale to już nie moja wina, że właściciele praw autorskich nie chcą moich pieniędzy.
Chciałbym nie być piratem na 100%. Chciałbym...
źródło grafiki początkowej: bradfordschools.net