Promocja Xbox Live nie tak kolorowa, jak na początku sądziłem
Przed kilkoma dniami zapowiadałem promocję w Xbox Live i promocja zdążyła wystartować, niestety nie na aż tak atrakcyjnych warunkach, jak początkowo mogło się wydawać.
Wygląda niestety na to, że mogłem Was wprowadzić w mały błąd. W zasadzie nie jest to zupełnie moja wina, ale szefostwo uznało, że wizerunkowo byłoby dobrze, gdybym choć czasem próbował okazywać przynajmniej namiastkę pokory. Mnie samego w błąd wprowadził oficjalny polski profil "Xbox 360 Polska", po którym zresztą nieco bezkrytycznie powtarzało wiele serwisów w kraju, utwierdzając w przekonaniu o popularnej plotce. Promocja wystartowała, a użytkownicy zakrzyknęli "hej, coś tu jest nie tak!".
Tak skonstruowany komunikat od Xbox 360 Polska jasno nakazuje rozumieć zasady promocji. Może to zboczenie zawodowe, ale zrozumiałem to dokładnie tak: w jej ramach ukaże się przynajmniej 61 gier przecenionych o 75%, natomiast przynajmniej 2 będą tańsze nawet o 85%. Jeśli dorzucimy do tego katalog, w którym znajdowały się między innymi Dishonored i Max Payne 3, musicie przyznać, że gra była warta świeczki. Przez moment nawet pomyślałem sobie, że Microsoft w końcu nauczył się od Valve, które zresztą dowodziło, że na wyprzedażach zarabia znacznie więcej, niż gdyby miało nie robić ich wcale.
Promocja wystartowała i szybko okazało się jednak, że oficjalny profil Xbox 360 Polska nie jest zbyt wiarygodnym źródłem informacji na temat tej konsoli. Niestety jak na razie lokalny oddział nie zdecydował się na jakieś wyjaśnienia i sam się zastanawiam czy w ogóle dostrzega swoją winę, a ja aby nie zostanę znów obwołany tym, który czepia się bez powodu.
Anglojęzyczne źródła dość dobitnie informowały bowiem o tym, że gry nie będą przecenione o 75%, a do 75%. W związku z czym w grę wchodziła przecena na przykład rzędu... jednego procenta. Nie dziwią zatem promocyjne ceny takich gier jak - wczoraj - seria Halo czy - dziś - Assassin's Creed. Można je kupić taniej, to prawda. To dalej z pewnego punktu widzenia jest promocja, choć w przypadku Brotherhood czy Revelations, których cenę ustalono na poziomie 80 i 90 złotych, jako naczelny gracz Spider's Web zachęcam do uważnego analizowania sensu tej transakcji. Obie gry można znaleźć w podobnej, może nawet lepszej cenie na sklepowych półkach (nie wspominając już o "używkach") na dodatek w polskiej wersji językowej.
W gronie przecenionych gier znalazło się kilka ciekawych ofert, oddając Microsoftowi, co sprawiedliwe. Pierwszą część Rainbow Six Vegas możemy kupić za 15 złotych, a Bioshocka czy Tomb Raider: Legenda za 25 złotych. Za gry można płacić też Microsoft Points co tak naprawdę może zbić te stawki jeszcze o kilkanaście procent, w zależności od tego jak dobre oferty na MSP znaleźliśmy w sieci.
Wielu graczy odczuwa też żal, że choć przeceny w dolarach okazały się naprawdę o wiele bardziej okazałe (najnowsze części Asasynów po dzisiejszym kursie nie powinny kosztować więcej niż 50 złotych), to jednak specyfika rynku europejskiego znacząco podnosi te stawki. Fani konsoli i systemu Microsoftu tłumaczą, że wynika to ze specyfiki europejskiego rynku i jest osadzone w długiej tradycji. Niestety, nie sposób się z tym nie zgodzić, natomiast ewentualny żal, że mieszkańcy odległej Polski ze swoim mizernym - na tle amerykańskiego - PKB muszą za gry płacić i tak o wiele więcej, wydaje się w pełni uzasadniony. Być może bezpodstawny, być może nielogiczny, ale żałować nikomu nie można zabronić.
Z perspektywy wpadki Xbox 360 Polska i tylko europejskich cen, promocja - jak każda promocja - nadal jest warta uwagi, ale wycofuję słowa o jej rewelacyjności.