Amazon udowadnia, że nie hardware dziś liczy się najbardziej
Amazon należy do najbardziej skrytych firm technologicznych. Próżno w wynikach finansowych doszukiwać się konkretnych rezultatów sprzedaży e-czytników i tabletów marki Kindle, mimo iż Amazon ogłasza kolejne spektakularne rekordy sprzedaży praktycznie co sześć miesięcy. Może dlatego, iż model biznesowy, który stosuje Amazon przy marce Kindle należy do niezwykle kontrowersyjnych.
Amazon stosuje bardzo agresywną politykę sprzedaży wszystkich urządzeń pod marką Kindle, czyli zarówno e-czytników, jak i tabletów. Najtańszą wersję e-czytnika Kindle można kupić w cenie 69 dol., a najtańszy tablet Kindle za 159 dol. To oznacza, że na 99% Amazon sprzedaje te urządzenia bez marży, bądź nawet ze stratą.
Czy to oznacza, że Amazon dokłada do interesu Kindle'a? To byłoby istne biznesowe samobójstwo, na co charyzmatyczny lider Jeff Bezos nie mógłby sobie pozwolić. Wprawdzie oficjalnych danych nie mamy, bo Amazon uparcie milczy, ale od czego są… analitycy, którzy - tutaj reprezentowani przez Morgan Stanleya - postanowili się przyjrzeć ekosystemowi Kindle na podstawie zarówno spekulacji, jak i informacji od tzw. insiderów.
Według Scotta Devitta z Morgan Stanley, Kindle przynosi dziś Amazonowi 34% zysku operacyjnego. Z tych wyliczeń wynika, że zarówno czytniki, jak i tablety Kindle są mocno subsydiowane (strata nawet do 500 mln dol. na ich fizycznej sprzedaży), jednak sprzedaż cyfrowych dóbr oraz reklama przynosi ponad 1,1 mld dol. zysku operacyjnego. W rezultacie Amazon na biznesie Kindle zarabia na czysto ok. 565 mln dol.
O ile kontrowersyjna to strategia na dziś, gdy jeszcze sposób konsumpcji rozrywki cyfrowej nie jest do końca scentralizowany na urządzeniach mobilnych, o tyle wydaje się nieść wielki potencjał na niedaleką przyszłość, kiedy filmy, książki, muzykę, czy gry będziemy odpalać w zdecydowanej większości na smartfonach, tabletach i e-czytnikach. Z projekcji Devitta wynika, że już za dwa lata Amazon potroi zysk operacyjny na Kindle'u i to tylko dzięki sprzedaży dóbr cyfrowych, bo wciąż zamierza dopłacać do tego, aby urządzenia Kindle znajdowały się w rękach klientów.
Jakże odmienna to droga od tej, którą przyjął Apple. W gruncie rzeczy Apple ma podobną sytuację, gdyż podobnie jak Amazon jest dostawcą cyfrowych treści, które konsumowane są na sprzedawanych urządzeniach. Jednak Apple zarabia gigantyczne pieniądze na sprzedaży iPhone'ów i iPadów - w przypadku smartfonu marża przekracza 40%. Przychody z iTunes stanowią niewielki ułamek przychodów Apple'a, choć jak policzył niedawno inny analityk Horace Dediu, Apple zarabia na iTunesie więcej niż… Nokia, Motorola, Sony, RIM, czy HTC na sprzedaży telefonów!
Sytuacja obu firm potwierdza jedno - w dzisiejszym biznesie mobilnym nie do końca liczy się sam hardware, lecz połączenie dobrego hardware'u z interesującą dla klienta ofertą cyfrowej rozrywki. Niby to oczywiste, a jednak rozumieją to jak na razie jedynie Amazon i Apple, a Google, Samsung, czy Microsoft dopiero zaczynają rozumieć.