REKLAMA

Internauci nawołują do bojkotu Heyah z powodu Lenina

W podskokach poprzez las, do babci śpieszy Kapturek, uśmiecha się cały czas, do słonka i do chmurek. Czerwony kapturek, wesoły kapturek, pozdrawia cały świaaaat. 

Internauci nawołują do bojkotu Heyah z powodu Lenina
REKLAMA
REKLAMA

Być może kojarzycie taką (moim zdaniem znakomitą) reklamę Heyah sprzed paru lat, utrzymaną w formie zabawnej i sympatycznej kreskówki, która za sprawą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji została ocenzurowana. I zrobiło się o niej naprawdę głośno, nie tylko ze względu na wpadającą w ucho melodię. Lata mijają, a Heyah znów ma problemy z kolejnym czerwonym kapturkiem.

Tym razem jednak do bojkotu sieci wzywają internauci, a niechlubnym bohaterem tej opowieści jest Włodzimierz Lenin, jeden z najznamienitszych teoretyków komunizmu (o ile cokolwiek może być tam znamienitego), założyciel partii bolszewickiej i przywódca rewolucji październikowej. Skrzyknięci na Facebooku i Wykopie użytkownicy sieci buntują się przeciwko używaniu tej postaci w reklamach i nawołują do złożenia skargi do Rady Reklamy, czyli zresztą dość ciekawej instytucji zrzeszeniowej o charakterze samoregulującym się. Napiszę Wam o niej więcej w wolnej chwili.

W treści proponowanej skargi możemy wyczytać między innymi:

Opinia znajduje też poparcie - zdecydowanie na wyrost - w przepisach kodeksu karnego i Konstytucji dotyczących propagowania komunizmu, bo zdecydowanie poważniejsze i bardziej radykalne formy tego typu działalności na terenie Polski nie spotykają się z sankcjami prawnymi podchodząc pod szeroko zakrojoną liczbę usprawiedliwień typu wolność słowa, sztuka, satyra lub zwyczajny brak elementu propagandowego. Autorów poniosło chyba również troszkę z postulatami zwolnień, w których brakuje chyba tylko członków NASA. Niewątpliwie jednak w uzasadnieniu jest sporo słuszności.

Nie bardzo wiem, po której stronie zdrowego rozsądku się w tej sprawie opowiedzieć. Piszę zresztą na Spider's Web na tyle długo, by wiedzieć, że każda będzie zła. Jeśli stanowczo poprę wniosek, to przytakniecie głową, pójdziecie na kawę i odpalicie West Ham - Manchester, a ja jeszcze przez kilka dni będę musiał użerać się z osiemnastym pokoleniem Kominternu w komentarzach. Albo odwrotnie.

Nie wiem też do końca, co o tym wszystkim myśleć. Wizerunki zbrodniarzy już od pewnego czasu są dość swobodnie wykorzystywane w kinematografii, kabaretach (mizernych, bo mizernych), gadżetach, koszulkach, kubkach. Lenin w spornych reklamach Heyah figuruje jako symbol nie tyle ideologii co raczej popkultury, pewnej stylizacji artystycznej przywodzącej na myśl lata 20' XX wieku. To symbol, konwencja, ktoś mógłby powiedzieć - sztuka. W pamięci mam też szwadrony modnisiów poruszających się w koszulkach Che Guevarry i zarazem nurtuje mnie, w którym momencie wizerunek polityka staje się niemoralny. Czy moralne jest noszenie koszulek z Georgem W. Bushem, który odpowiada za dwie wojny czy kontynuatorem jego dzieła - teraz najlepsze - laureatem pokojowej nagrody Nobla, Barackiem Obamą? Gdyby Heyah chciało się bronić, to wystarczy, że odczyta ten akapit i prawdopodobnie większość rad, komisji, sądów nawet uznało ich argumentację za uzasadnioną.

REKLAMA

Z drugiej strony swobodne szafowanie wizerunkiem Lenina - nawet w charakterze symbolu - nie jest moim zdaniem najsmaczniejszym pomysłem, szczególnie w Polsce, czyli kraju, który przez lata cierpiał i do dziś ponosi konsekwencje ideologii tego pana. Nie jest to zresztą zarzut tylko względem Heyah, nie raz i dwa spotykałem się bowiem z przeróbkami "wesołych redakcji" czy karykatur polityków utrzymanych w podobnym tonie (choć, paradoksalnie, zapewne większość oburzonych dziś na operatora telefonicznego wówczas im przyklaskiwała).

Dlatego dziś o ostateczne zabranie głosu w kwestii nowej twarzy marki Heyah proszę was. Oburza was to? Przyłączycie się do akcji?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA