Snapseed od Google'a to edytor zdjęć, który nie ma podstaw istnienia na Androidzie
Gdy kilka miesięcy temu Google kupiło Nik Software, twórców aplikacji Snapseed - edytora zdjęć na iOS. Wszyscy zastanawiali się po co on Google’owi. Teraz niektórzy twierdzą, że już mają odpowiedź, ja jednak pytam jeszcze mocniej: po co Google’owi Snapseed, aplikacja, która dubluje funkcje samego Androida?
Obecność Snapseeda na iOS rozumiem. Tam w zeszłym roku aplikacja była małym hitem. Wcześniej płatny, teraz Snapseed jest darmowy w App Store i może konkurować z innymi edytorami. Wiadomo - aplikacja Google’a na konkurencyjnej platformie ma sens, obecność w takim miejscu jest wskazana, zwłaszcza, że Apple wywala po kolei wszystko, co google’owskie. Poleciał już YouTube i poleciały mapy. Trzeba więc skłonić użytkowników, by sami instalowali aplikacje złego Google’a.
Na Androidzie to jednak nie ma sensu. Bawię się Snapseedem od kilku godzin. Bardzo zręczna to aplikacja, z ciekawie rozwiązanym interfejsem i sporymi możliwościami, ładnymi filtrami. Nijak jednak nie wygląda jak aplikacja od Google’a, o Holo to ona nigdy nawet się nie otarła i jest dowodem na to, że wszyscy mogą mieć głęboko w nosie wytyczne Google’a odnośnie interfejsu. Nawet sam Google. Że to zły przykład i że przez takie z pozoru drobnostki dobrych aplikacji Holo w Google Play jest wciąż mało nie ma co już wspominać.
Jednak Snapseed zastanawia w innym kontekście. Za pomocą tego edytora, całkiem przyjemnego, “podrasujemy” zdjęcie na smartfonie i tablecie, przytniemy, zmienimy podstawowe parametry czy nałożymy jeden z predefiniowanych filtrów. Ot, aplikacja jakich wiele w Play. Jednak zrobimy to też we wbudowanym edytorze Androida, który obecny jest w smartfonach z Androidem 4+. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Google wydało Snapseed jako ukłon dla właścicieli urządzeń z Androidami wcześniejszymi, tych wprawdzie jest dużo, ale nie będzie ich przybywać, tylko ubywać.
Edytorem wbudowanym też przytniemy zdjęcie, ustawimy podstawowe parametry, nałożymy filtr... Może ma on trochę mniej funkcji, ale mimo wszystko powinien wystarczyć każdemu do przygotowania fotki na fejsa czy innego google plusa. To właśnie integracją z Google+ chwali się Google w przypadku Snapseeda, ale przecież to zwykłe wyciągnięcie przycisku z “Share” na wierzch.
Podsumowując: Google kupił Snapseeda, udostępnił za darmo i stworzył wersję na Androida, która dubluje funkcje systemowe. Jeśli nie chodzi tutaj o zdolny zespół Nik Software, który zajmuje się m.in. wtyczkami do Photoshopa albo jakiś patent, to znaczy, że Google sam chyba nie wie, co robi.