Wystartował vodeon - czy to nowa jakość na rynku usług VOD?
Wystartował vodeon - nowy serwis wideo na życzenie, o którym pisaliśmy kilkanaście dni temu. To usługa VOD kierowana do wymagającego widza zarówno jeśli chodzi o treść, jak i jakość. Od dziś każdy może sprawdzić, czy startowa baza dostępnych filmów przypadnie mu do gustu; otwarta beta oferuje także szereg innych możliwości, w tym zarabianie na udostępnionych filmach.
W zamyśle twórców projektu vodeon ma być platformą rozwijaną z myślą o użytkownikach. Już na początku oferta filmowa jest dobrana tak, by przypodobać się filmomaniakom. Nie znajdziemy tam nowości, ale filmy z różnych gatunków, które często trudno zdobyć nawet na pirackich serwisach. Na starcie w vodeon znajdziemy 50 filmów, jednak jeszcze w tym roku baza ma zostać poszerzona o kolejne 100-150 tytułów. W katalogu znajdą się amerykańskie klasyki: "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Austin Powers", "Tajemnice Las Vegas", a także europejskie produkcje nagrodzone oskarem np. "Uczta Babette". Nie zabraknie tytułów z odległych rejonów świata - w ofercie widzowie znajdą m.in. film "Mroczna Plaża" pochodzący z Australii, czy azjatycki serial "Tactical Unit".
Vodeon nie będzie oferował jedynie filmów fabularnych i seriali. W katalogu znalazło się też miejsce dla dokumentów- na start twórcy polecają "Śmierć Smoka" poświęcony tragicznej śmierci Bruce'a Lee oraz "2pac Nieśmiertelnu Bandyta" o życiu i ostatnich chwilach rapera Tupaca Shakura. Vodeon stawia przede wszystkim na dotarcie do niszowego klienta, dlatego w serwisie swoje miejsce znajdą pozycje Anime oraz horrory klasy B.
Marcin Przasnyski o jednym z filmów w tej kategorii mówi tak: "absolutne objawienie klasy B – świeżutki film Super Shark. Gigantyczny rekin zjada samolot - śmieszne, żałosne, żenujące? Mówcie co chcecie, ludzie chcą to oglądać. Prawie 1,5 mln odsłon trailera na youtube mówi samo za siebie".
O ofercie vodeon możecie przekonać się sami zaglądając na otwarte już strony serwisu. Serwis ma jednak jeszcze parę innych asów w rękawie. Użytkownicy, którzy się zarejestrują mogą od dziś zarabiać na polecaniu filmów. Za każde obejrzenie filmu z linku referencyjnego, użytkownik, który go wygenerował, otrzyma punkty, które następnie będą przeliczania na gotówkę. Wypłaty odbywać się będą za pośrednictwem PayPal oraz YetiPay. Na pierwsze pieniądze niestety trzeba poczekać do stycznia - spółka pracuje jeszcze na jak najlepszym rozwiązaniem spraw podatkowych od tych zarobków.
Vodeon ma być także rajem dla tłumaczy. Serwis zawarł umowę z Napiprojekt - tłumacze będą mieli w przyszłości możliwość połączenia swojego konta w Napi z kontem w vodeonie i obserwowanie, ile osób wybiera ich napisy. Każde takie otworzenie filmu spowoduje zaliczenie punktów wynagrodzenia na konto tłumacza. Użytkownik będzie miał możliwość wyboru napisów różnych tłumaczy. Twórcy listy dialogowej będą mogli także promować swoją prace dzięki umieszczeniu odtwarzacza z filmem na blogach czy forach w wersji z konkretnymi napisami.
Serwis zapowiada się naprawdę dobrze. Jestem już po pierwszym jego przeklikaniu i trudno jest mi przyczepić się do usługi. Interfejs nie jest może tak cukierkowy jak w przypadku chociażby tvn player, ale z całą pewnością nie można mu zarzucić braku funkcjonalności. Podoba mi się szczegółowość opisów, screeny, informacja o zdobytych przez film nagrodach oraz bardzo łatwe dodanie filmu do listy tych, które chce się obejrzeć później.
Mam nadzieje, że serwis rzeczywiście wceluje w niszę, o którą się stara. Vodeon nie oferuje najnowszych hitów z Hollywood, ale filmy bardzo specyficzne, co zapewne spore grono osób może zniechęcić do usługi. Przede wszystkim jednak vodeon to nowa jakość na polskim rynku jeśli chodzi o podejście do użytkownika. Z łatwością można zauważyć, że jest tworzony przez ludzi, którzy kochają film i chcą się tą pasją podzielić. Czekam na dalszy rozwój serwisu, a przede wszystkim pierwsze opinie użytkowników. Potencjał jest duży, wykonanie niezłe - pytanie, czy takie treści przyciągną tłumy?