Gdzie są "przyjaciele" Microsoftu: Facebook i Twitter na Windows 8?
Czy nam się to podoba, czy też nie, Internetem rządzą Google, Facebook i Twitter. Dwaj ostatni to serdeczni partnerzy Microsoftu, pierwszy to jego zagorzały konkurent. I tylko ten pierwszy „wyrobił się” na premierę Windows 8. To duża wpadka z ich strony.
W czasach, kiedy media społecznościowe były Wielką Modą i tematem na ustach wszystkich, nieraz pytałem się przeróżnych przedstawicieli Microsoftu: „kiedy wasz MySpace? Kiedy wasz Facebook?” Za każdym razem odpowiadali mi, że nie są tym zainteresowani. Uważałem to za błąd, nie słuchając uzasadnień, i byłem w błędzie. Jakie to uzasadnienia?
Otóż Microsoft, co oczywiste, jest łasy na dane użytkowników z oczywistych przyczyn. Zarówno jeżeli chodzi o internetową reklamę, jak i jakość samych produktów. Zarówno webowych, jak i software’owych. Za każdym razem odpowiadano mi pytaniem na pytanie: „a po co nam portal społecznościowy, skoro możemy się dogadać?”. Faktycznie. Microsoft jest bliskim partnerem Facebooka, współpracuje też z Twitterem. Aplikacje Microsoftu (za zgodą użytkownika) są w stanie wyciągnąć z naszego profilu praktycznie wszystko to, co jest potrzebne do ich poprawnego funkcjonowania. Książka kontaktów w Windows (Phone) ozdabia naszych znajomych awatarami z portali społecznościowych. Bing, w krajach w których on działa, posiłkuje się naszymi preferencjami i preferencjami naszych znajomych, by lepiej dobierać wyniki wyszukiwania. Microsoft ma to, czego chce. Portale spolecznościowe zarabiają. Biznes się kręci.
W efekcie system Windows (Phone) już „z pudełka” obsługuje Facebooka i Twittera. Pozwala przeglądać wpisy innych użytkowników, umieszczone przez nich zdjęcia, i tak dalej. Za każdym razem obsługa ta jest jednak bardzo podstawowa. Nie możesz zarządzać z poziomu systemowych aplikacji twoimi „fanpejdżami”. Nie jesteś w stanie kliknąć „Lubię to” przy komentarzu, a tylko przy głównym wpisie. Możesz do kogoś zatweetować, ale nie możesz tej osobie wysłać prywatnej wiadomości. Do tego potrzebujesz otworzyć przeglądarkę lub uruchomić dedykowaną aplikację.
W przypadku Windows Phone 7 oraz 8 sprawa była prosta. Aplikacje były dostępne od razu. Przygotowane z pomocą Microsoftu (przynajmniej ta od Facebooka). W przypadku Windows 8? Jak dotąd się nie pojawiły.
Na Windows Store pojawia się dziennie kilkadziesiąt, czasem nawet kilkaset aplikacji. Większość to gnioty, jak w każdym tego typu sklepie, ale w tej stercie niczego zdarzają się perełki. I tych perełek przybywa. Facebook i Twitter są nieobecni.
Co więcej, Windows 8 nie jest niespodzianką, niczym nowym. Fakt, miał premierę raptem pięć dni temu. Ale rynkową. Wersja końcowa jest już dostępna dla wszystkich deweloperów od kilku tygodni. Wersje poglądowe, które wystarczą programistom do napisania aplikacji, od wielu miesięcy. A tymczasem dziś Twitter radośnie ogłosił, że właśnie zaczął prace nad oficjalną aplikacją. To stanowczo za późno. Facebook milczy.
Prawdę powiedziawszy, nie mam pojęcia jak to interpretować. Czy Windows 8 wydaje się nieistotny? Czyżby te portale społecznościowe uważały, że na „taką klapę” nie ma sensu się spieszyć? A może jest jakaś Bardzo Tajna umowa z Microsoftem, która zakłada, że użytkownicy najpierw mają się przyzwyczaić do aplikacji Kontakty, preinstalowanej na Windows 8 i obsługującej te sieci? Nie mam pojęcia. Na pewno jednak opieszałość obu gigantów nie służy użytkownikom.
A tymczasem trzeci internetowy gigant, który nie współpracuje z Microsoftem na taką skalę, a wręcz z nim zażarcie rywalizuje, przygotował bardzo przyzwoitą aplikację dla Windows 8. Mowa o Google. To już jest kompromitacja. I dla Facebooka, i dla Twittera.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga