Facebook rośnie najwolniej od kwietnia 2009 roku. Reklamy TV mają być lekiem na całe zło
Portal społecznościowy Marka Zuckerberga wydaje się mieć swój najlepszy okres rozwoju już za sobą. Takie wnioski można wysnuć z analizy dokonanej przez The Atlantic. Wynika z niej, że przez ostatni rok czasu Facebook notował najniższe wzrosty liczby użytkowników od kwietnia 2009 roku. Boom, który obserwowaliśmy od początku stycznia 2011 do września 2011 już dawno za portalem. Czy reklamy telewizyjne pozwolą poprawić wizerunek oraz przyciągnąć nowych użytkowników?
The Atlantic stworzyło bardzo ciekawe zestawienie dotyczące przyrostu każdych kolejnych 100 milionów użytkowników portalu. Wszystko wskazuje na to, że pozyskanie kolejnego miliarda użytkowników przez portal może zająć znacznie więcej czasu niż się początkowo może się to wydawać.
W najlepszym swoim okresie Facebook odnotowywał średnio prawie 800 tysięcy nowych użytkowników dziennie. Który portal, projekt, startup czy firma by nie chciała takich przyrostów? Obecnie portal może się pochwalić wzrostem o nieco ponad 500 tysięcy osób dziennie. Różnica jest bardzo duża.
Istotne jest również coś innego. Od ponad roku, bo od 22 września 2011 roku Facebook, nie może się zbliżyć do poziomu dziennego przyrostu liczby użytkowników z okresu rozpoczynającego się w kwietniu 2009 roku, gdy dobił do 200 milionów osób korzystających z jego dobrodziejstw.
Najszybszy wzrost portal odnotowywał pomiędzy 200 , a 800 milionami użytkowników. Oczywiście, jak już wspomniałem, chyba każda firma chciałaby zaprzedać swoją duszę diabłu, aby móc mieć tak „słabe” wyniki jak Facebook, ale nie od dziś pojawiają się pytania o przyszłość portalu.
Możliwe, że ten osiągnie już wkrótce swoją masę krytyczną, po której przekroczeniu rozpocznie się najpierw stagnacja, a w najgorszym dla Marka Zuckerberga wypadku gwałtowny odpływ do konkurencji. Oczywiście możliwy jest prawie niemal każdy scenariusz, włączając w to pojawienie się nowego projektu, który rozbije w drobny pył obecny układ sił graczy mediów społecznościowych.
Możliwy jest również scenariusz, który sprawi, że Zuckenberg będzie jeszcze bardziej dumny niż to miał okazję zademonstrować wczoraj. Scenariusz taki zakłada dalszy stabilny, ale już nie tak efektowny rozwój portalu. Ekspansja na nowe rynki, zwłaszcza na te, w których obecnie ich mieszkańcy nie mają możliwości technicznych do korzystania z sieci.
Powstanie pytanie, czy przy takim biegu wydarzeń Facebook nadal będzie chciał ingerować w kolejne dziedziny naszego życia, a rozwiązania oparte o wykorzystanie naszych kont w serwisie będą czymś tak oczywistym jak do niedawna posługiwanie się dowodem osobistym itp.
Oczywiście wizje futurologów mają to do siebie, że na ich spełnienie na (nie)szczęście przychodzi nam czekać znacznie dłużej niż to zakładają. W tym przypadku to chyba dobrze, bo chyba niekoniecznie potrzebujemy lodówek z Androidem na pokładzie, zainstalowaną aplikacją Facebook, Instagram, Twitter itd. ;).
Niemniej jednak portal nie ma zamiaru czekać z założonymi rękami na dalszy rozwój wydarzeń. Wczoraj udostępnił swoją pierwszą reklamę telewizyjną w historii. Produkcji, za którą stoi agencja reklamowa Wieden + Kennedy, nie można nic zarzucić od strony pomysłu oraz realizacji.
Facebook jest w niej porównywany z inny przedmiotami/rzeczami codziennego użytku takimi jak krzesło, dzwonek do drzwi, mosty czy koszykówka. Oczywiście celem ukazania tych rzeczy jest wywołanie odczucia, że korzystanie z portalu jest czymś zwyczajnym, normalnym, czymś, co weszło w nasz nawyk tak, że czymś niemal oczywistym jest posiadanie konta w serwisie prawie od urodzenia. Tylko czy rzeczywiście jest czymś takim? Jeśli nawet jest , to czy to rzeczywiście pozytywnym zjawiskiem?
Przy swoim całym zakochaniu w smartfonach, tabletach, możliwościach, jakie daje internet nie jestem przekonany czy dzięki Facebookowi nowe pokolenia, które nie będą już pamiętały świata bez sieci, Facebooka, smartfona będą szczęśliwsze, a świat lepszy. Sądzę, że pozwolenie sobie na bycie offline będzie za jakiś czas czymś bardzo cennym.
Nie mam wątpliwości, że Facebook to firma, a ta musi zarabiać, w tym przypadku na mnie oraz na każdym innym użytkowniku serwisu. Tylko stojąc po drugiej stronie barykady jako konsument bardzo nie lubię, gdy firmy dorabiają w reklamach oraz komunikacji ideologię do tego, czego używamy. Tylko i aż tyle.