REKLAMA

Google powoli traci mapy

Powiadają, że wszystko kiedyś się kończy. Kiedyś na pewno skończy się dominacja Apple’a w smartfonach, Amazona w czytnikach, a Google’a na przykład w mapach. Właściwie być może właśnie jesteśmy świadkami początku końca dominacji Google’a na tym polu. Rzecz nie dzieje się oczywiście w jednym, nagłym momencie - to proces, który aż nadto widoczny jest w ostatnim czasie.

Google ma coraz większy problem ze swoimi mapami
REKLAMA

Mapy Google’a są świetne i nie ma co z tym dyskutować. W niesamowicie szybkim tempie Google rozwinął swój produkt, dodał do niego warstwy, umożliwił dodawanie punktów, nawigację, czy Street View, jednak jego produkt nie jest jedyny na rynku. Swoje mapy mają: Microsoft, Nokia - i ta ma naprawdę świetny, dopracowany produkt, który licencjonuje właśnie Microsoftowi czy Yahoo, Yandex - rosyjski gracz wyszukiwarkowy konkurujący z Google’em, są też mapy tworzone przez społeczności oraz producentów nawigacji. Jednak dotychczas to Google Maps wiodły konsumencki prym wśród darmowych map, bo były obecne między innymi na smartfonach z Androidem, iOS, czy w wyszukiwarce Google.

REKLAMA

Jednak wszystko kiedyś się kończy. Microsoft od kilku lat próbuje konkurować z mapami Google’a, czasem nawet licencjonując je, jak w Stanach, na niektóre smartfony z Androidem. Nie odniósł jednak zbytniego sukcesu, wszystko prawdopodobnie przez fakt, że jego wyszukiwarka Bing wciąż jest “underdogiem”. Gdyby nie współpraca Microsoftu z Facebookiem, gdzie wykorzystywane są usługi Binga, mapy Microsoftu pewnie byłyby znacznie mniej popularne. Korzystając jednak z partnerstwa z Nokią, Microsoft postanowił wykorzystać doświadczenie i dopracowany produkt Nokii u siebie, w swoim systemie. Dzięki temu Windows Phone z miejsca stał się atrakcyjniejszy.

Teraz za pomocą Nokii to Amazon zadał mały cios Google’owi. W swoich tabletach Kindle Fire, działających na bazie zmodyfikowanego Androida bez usług Google’a, zacznie wykorzystywać mapy Nokii. To już oficjalne: deweloperzy mogą używać API map Nokii przy pisaniu aplikacji na Kindle Fire oraz dostaną proste narzędzia migracyjne z map Google’a.

Jest tu jednak jedno spore “jeśli”. Jeśli Kindle Fire będą sprzedawały się dobrze, to pozycja Google’a na rynku map może się osłabić. Nie jakoś specjalnie mocno, ale jednak zauważalnie.

Problem Google’a leży w tym, że nie tylko Amazon nie chce jego map. Apple w iOS 6 porzuca mapy Google’a na rzecz tworzonych przez siebie, a właściwie przez zakupione firmy i partnerów (o tym pisał Maciek Gajewski tutaj). Co ciekawe potwierdzają się doniesienia o tym, że przy mapach Apple wykorzystywany jest też Yandex - rosyjska wyszukiwarka i dostawca usług, który w Rosji ostatnio stracił trochę rynku, ale wciąż dominuje będąc odpowiedzialny za 60% wszystkich zapytań. To Yandex w rosyjskich iPhone’ach będzie dostarczał większej ilości informacji o punktach, to do map Yandeksu będą przekierowywani użytkownicy chcący dowiedzieć się o szczegółow o konkretnych miejscach. Mówi się też, że w przyszłości w Rosji Yandex zastąpi domyślną wyszukiwarkę w Safari.

REKLAMA

Apple się nie patyczkuje i zamiast z Google’em nie boi się współpracować na ważnych rynkach z lokalnymi podmiotami. W Rosji Yandex, w Chinach bardzo możliwe, że niedługo Baidu zostanie domyślną wyszukiwarką, a kto wie czy nawet nie dostarczycielem informacji.

Google jest gigantem konsumenckich darmowych map, ale w ostatnich miesiącach widać coraz śmielsze ruchy konkurentów, by pozbawić go tej pozycji. Konkurenci doskonale wiedzą, że siła Google’a tkwi w pełnym wachlarzu usług: jeśli ktoś wyszukuje w Google’u, to pewnie też użyje jego map czy Gmaila. Pozbawianie Google’a pojedynczych przyczółków internetu i usług to tworzenie wyłomu w murze. Pierwsze pęknięcie jest trudne, z każdym kolejnym jest coraz prościej.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA