Co słychać u najbardziej przereklamowanego start-upu zeszłego roku?
Minęło już niemal półtora roku od szumu wokół Color - aplikacji, która jeszcze przed premierą zebrała od inwestorów 41 milionów dolarów, a potem okazała się kompletną klapą. Color miała zrewolucjonizować sposób, w jaki porozumiewamy się za pomocą zdjęć, a pokazała jedynie słabości rynku aplikacji i bańkę, jaką stały się aplikacje mobilne. Co się dzieje z najgłośniej przefinansowanym startupem zeszłego roku? Nic ciekawego. Color wypuścił kolejną aplikację Color, tylko że już wcale nie tak rewolucyjną, i gdyby nie partnerstwo z amerykańską siecią Verizon, to pewnie nikt specjalnie by jej nie używał.
W marcu zeszłego roku wokół Color zrobiło się głośno. Aplikacja oprócz zebrania 41 milionów dolarów miała być innowacją na rynku społeczności. Jej idea polegała na rozpoznawaniu, kto używający również Color znajduje się w promieniu 100 metrów. Wykonane zdjęcia udostępniane były tym osobom, a Color “uczył” się użytkowników i na tej podstawie miał określać stopień znajomości. Aplikacja była jednak nielogiczna, toporna i pełna błędów, a na dodatek mało kto zainteresował się samym pomysłem. Do działania i czerpania z niej radości potrzeba byłoby setek tysięcy, jeśli nie milionów użytkowników na świecie, a jeśli dodać do tego pożeranie baterii i raczej kiepską przydatność, poza może dużymi imprezami, to łatwo przewidzieć, co się z Color stało. Beta do dzisiaj tkwi zapomniana w Android Markecie.
Twórcy Color szybko połapali się, że aplikacja jest niewypałem. W niecałe pół roku później nowa aplikacja, tym razem całkowicie oparta o Facebooka, była już prawie gotowa. Nazwano ją jakże kreatywnie - Color. Nowy Color służy do przeglądania zdjęć z Facebooka, uploadu (także kilku na raz - i chyba jedynie tę funkcję uznaję jako przydatną, bo oficjalna aplikacja Facebooka potrafi uploadować zdjęcia tylko pojedynczo), interakcji itp. Nowy Color integruje się z Tickerem i Open Graph’em, a dodatkowo oferuje możliwość streamowania wideo na Facebooka. Wybaczcie, nie próbowałam działania tej funkcji, nie odczuwam potrzeby. Zresztą nie tylko ja: ponownie okazało się, że Colorowi nie jest przeznaczone stanie się hitem. Aplikacja nie rozpowszechniła się zbytnio.
Jedynym sukcesem, którym Color może się do tej pory pochwalić bez zbędnych wątpliwości jest umowa z amerykańskim operatorem telefonicznym Verizon. Color jest preinstalowany na smartfonach Verizona z Androidem, choć jeśli wgłębić się w komentarze pod aplikacją w Google Play, to wielu użytkowników jest niezadowolonych, że nie można go odinstalować. Mimo wszystko nowy Color znalazł jakąś niszę, choć całkowicie uzależnioną od Facebooka. Jeśli Facebook pójdzie na dno, to za Color pewnie nikt nie zapłacze - no, oprócz twórców i inwestorów.
Czy warto zainteresować się Color? Nie bardzo. Jeśli nie czujecie potrzeby wrzucania kilku zdjęć na raz na Facebooka to pewnie nie warto. Przeglądanie zdjęć znajomych z poziomu Color nie jest najprzyjemniejsze z powodu słabej prezentacji wizualnej. Streamowanie wideo na Facebooka może się kiedyś przydać... ale raczej bardziej “może kiedyś, raczej nie” niż “tak, skorzystam!”.
A 41 zainwestowanych milionów dolarów? Jakoś ciężko dokopać się dziś informacji o tym, co sądzą inwestorzy. Patrząc jednak na urodzinowy filmik Color zatrudnia sporo osób, poza tym wynajmuje duże biuro w centrum Palo Alto, oferuje swoim pracownikom pełne plany zdrowotne łącznie z dodatkowymi benefitami, “wszystkie sprzęty Apple potrzebne to stworzenia idealnego miejsca pracy”, wyjątkowe biura i dodatkowe korzyści... można domyślać się, że twórcy Color nie żałują sobie i żyją wygodnie. A sukces ciężko wieścić.