Ludzi rozmawiających przez telefon nie obsługujemy!
Dziś kilka razy w sieciach społecznościowych przewinęła mi się informacja, że właściciel kilku kawiarni w Wielkiej Brytanii odmawia przyjmowania zamówień od klientów, którzy w trakcie ich składania rozmawiają przez telefon komórkowy. Widać temat jest dosyć gorący, bo wywołuje dyskusję. Czy takie zasady są dobre? Czy właściciel ma prawo żądać od klientów takiego "poświęcenia" przy zamawianiu kawy? Moim zdaniem ma, a wręcz przyklaskuję temu pomysłowi i mam nadzieję, że stanie się coraz popularniejszy i się rozwinie!
Właściciel kawiarni i stoiska z kawą sam ustala zasady sprzedaży towaru we własnych punktach, więc dyskusja o tym, czy ma prawo odmawiać obsługi jest trochę bezsensowna. Jeśli klientowi się nie podoba, może pójść gdzieś, gdzie rozmawiający non-stop przez telefon są mile widziani, to nie ulega wątpliwościom. Zastanawiające jest jednak, jak celnie spuentowano dzisiejszą rzeczywistość, w której telefony, smartfony czy słuchawki na uszach stały się czymś powszechnym, uzależnieniem, które często zamiast ułatwiać, to przeszkadza w życiu.
Kto nie zetknął się z ludźmi, którzy nie mają żadnego wyczucia i rozmawiają przez telefon na przykład w miejscach publicznych? W autobusie, na cały głos opowiadają kto upił się u cioci na imieninach, w poczekalni w przychodni rozwodzą się nad tym, czy lepiej kupić mleko odtłuszczone czy nie, "brzęczą" telefonem w nieodpodowiednich sytuacjach jak uroczystości, konferencje, prezentacje, a nawet pogrzeby. Na pewno też wielu z nas zdarzyło się próbować dogadać się z osobą rozmawiającą przez telefon - bo to nie tylko przypadłość klientów, ale też na przykład sprzedawców. Przypomina to rozmowę ze ścianą, chociaż w tym przypadku przynajmniej wiadomo, że ze ścianą nie ma szans się dogadać.
- poproszę bilet ulgowy ... -nie, nie, będę w piątek, o 16, połówka? I człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to słowa skierowane do niego, do rozmówcy sprzedawcy po drugiej stronie słuchawki, czy może przekaz w kosmos. Nie dziwi więc zmęczenie właściciela kawiarni walką o uwagę klientów przy tak prostej i szybkiej (w teorii) czynności, jak składanie zamówienia. Jest szybciej, pozostali klienci nie muszą czekać, a klient może potem skupić się całkowicie na rozmowie.
Zresztą to nie tylko rozmowy. Jakby na to nie spojrzeć, to wszystkie statystyki mówią, że coraz powszechniej używamy smartfonów, tabletów i korzystamy z internetu wszędzie, gdzie tylko się da. W Wielkiej Brytanii młodzi ludzie wychowani na technologii zmieniają medium 27 razy na godzinę! Czyli patrzą w komputer, potem w smartfon, potem na gazetę, znowu na komputer, na telewizor... i tak 27 razy na godzinę!
Jesteśmy uzależnieni od telefonów i elektroniki. Niestety wiele osób nie potrafi znaleźć złotego środka, czy po prostu zauważyć sytuacji, w której nie wypada, czy nie powinno się używać telefonu. Nie mówię już o prowadzeniu auta, bo coraz częstsze patrzenie w ekran podczas jazdy to już plaga, bardzo niebezpieczna. Chodzi o zwykłe, codzienne sytuacje. O to, że większość z nas ignoruje znaki "prosimy wyłączyć telefon" w muzeach czy innych miejscach, w których od zgiełku osobistych rozmów czy dzwonków bardziej preferowana jest cisza.
Mam nadzieję, że pojawią się kawiarnie i inne publiczne miejsca, w których właściciele wprowadzą podobne zakazu do tego z Wielkiej Brytanii. Może nawet posuną się dalej i wprowadzą całkowity zakaz używania telefonów i będą go egzekwować? W dzisiejszym szybkim świecie wydaje się to mało realne, ale ja chętnie wybrałabym się do takich, w których sąsiad stoik obok nie będzie opowiadał przez telefon o swoich intymnych sprawach.